Klara dostała wizji i chwilę później była już w stanie nakazującym jej podróż do łoża. Eberhard o zajściu dowiedział się gdy ujrzał ją w pokoju w karczmie. Pod opieką nie odstępującego jej na krok Witolda.
- Witoldzie mogę Cię prosić na słówko?- powiedział Eberhard gdy zobaczył Inkwizytora. Gdy ten do niego podszedł przemówił szeptem. - Nie chciałbym by któryś z żołnierzy zmarł. Kończą mi się możliwości. Poproś Archanioła o pomoc. Nie oczekuje cudownych uzdrowień. Życie ludzkie chce jedynie ratować. - Eberhard uważał, że warto sprawdzić taką możliwość pomocy.
Witold pochylił się w pokornym ukłonie.
- Pomodlę się. Poproszę. Sam nie wiem czego mogę się po nim spodziewać.
Stał jednak bez ruchu. Nie chciał ewidentnie zostawiać nieprzytomnej zakonnicy.
- Mam chwilę. Na dole konają ludzie Witoldzie. Porozmawiaj z nim teraz. Powiedz, że proszę o rozmowę. Nie musisz odchodzić od Klary. Mogę jej przypilnować jeśli potrzeba. Na czas twojej modlitwy.
Witold był skołowany. Najwyraźniej chciał powiedzieć coś w stylu: “to tak nie działa…"
Jednak zamiast tego odszedł kilka kroków. Wyjął niewielki krzyż wystrugany w drewnie i po przyklęknięciu pogrążył się w modlitwie.
Po blisko dwóch minutach ciszy, w czasie których najgłośniejszy był niespokojny oddech siostry Klary w końcu Witold wstał.
- Spróbuję im pomóc. - Witold przekazał wiadomość od Archanioła. Eberhard tym razem sam się skłonił w podzięce.
- Podziękuj mu. Powiedz… nie tylko podziękuj. Pomodlę się za wasz sukces i zapytam pana co mam czynić dalej. Wkrótce dołączę do was w obozie. - zakończył ich rozmowę Eberhard