Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2019, 23:04   #18
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Mag odezwał się do obrońców, gdy byli oni jeszcze w znacznej odległości. Od maga dzieliło ich nadal jakieś 40 metrów.
- Bądź i ty pozdrowiony. - rzekł Marduk, nie zamierzając jednak krzyczeć.
Na propozycję, by oddać ciało i rozejść się w pokoju, Marduk pokręcił jedynie smutno głową.
- Przykro mi, muszę odrzucić twoją szczodrą propozycję. Obiecałem bronić ciała. A Lord Zeno'Tzul nie rzuca słów na wiatr.

Marduk przyglądał się spokojnie pojawiającemu się Rahvinowi.
Skinął aniołowi z szacunkiem. Niestety, jego gest nie został odwzajemniony.
Miast tego Rahvin cisnął w magicznego klona Marduka błękitną wiązką rozproszenia magii.
Czas zatrzymał się na uderzenie serca. Lord Zeno'Tzul wyszarpnął jego fragment, nie bacząc na zaburzenia czasoprzestrzeni. Z wyciągniętych do przodu pazurów wystrzeliła czarna błyskawica. Błękit i czerń zwiły się w jaskrawą kulę, sycząc i tryskając białymi iskrami, by po chwili zniknąć.
Oba Marduki ruszyły błyskawicznie do przodu. Ziemia zatrzęsła się pod uderzeniami ich szponiastych łap. Potem obaj wzbili się w powietrze, przefruwając nad magiem i Alyssą.
Cień wyprzedził Marduka, przeleciał dalej, za anioła. Wspólnie wzięli anioła w cęgi, atakując z dwóch stron. Marduk rzucił się na skrzydlatego z góry, wydając z siebie bitewny okrzyk.
Rahvin uniósł swój miecz, lecz ciężko było się bronić przed atakiem z dwóch stron. Świsnęły pazury. Pierwszy cios przedarł się przez zasłonę. Bryznęła krew gdy Marduk zdzielił Rahvina przez twarz, wyrywając mu lewy policzek i kilka zębów.
Kolejny cios zmierzał w gardło. Marduk liczył na szybkie zakończenie. Ból przeszył jego ramię, gdy prosząc iskry jego zakrzywione pazury natrafiły na stal miecza Rahvina.
Marduk nawet nie zwolnił, atakował raz po raz. Jednak przez kilka chwil Rahvin zasłaniał się mieczem. Pazury krzesały iskry, na lśniącym ostrzu pojawiały się nowe szczerby. Rahvin cofał się krok za krokiem pod naporem ataków.
Marduk zaatakował szponami od góry, lecz była to jedynie zmyłka. Gdy Rahvin uniósł miecz w obronie, Marduk wystrzelił swymi mackami atakując nogi anioła. Ziemia zatrzęsła się, gdy ogromny Rahvin grzmotnął ciężko o posadzkę.
Marduk opadł na niego, szpony jego nóg wbiły się w napierśnik anioła. Stalowy dziób rozwarł się by w chwilę później zatrzasnąć się na twarzy Rahvina. Marduk potrząsnął łbem, odrywając twarzoczaszkę i odsłaniając wnętrze głowy anioła.
Cała walka trwała zaledwie kilka sekund.
Nie zatrzymując się, Marduk obrócił się i smagnął maga i centaura swymi skrzydłami, wgniatając ich w ziemię. Zrobił to jednak stosunkowo łagodnie. Nie chciał ich skrzywdzić. Nadmiernie. Tylko powalić.
Zza jego pleców wyłonił się jego cień. Oboje stanęli w powietrzu nad leżącymi, gotowi do mordu, gdyby mag i dziewczyna okazali się głupi.
Cisza na chwilę zapanowała nad miejscem egzekucji.
- Poddajcie się. - rzekł Marduk po prostu, wisząc nad leżącymi w powietrzu. Z jego dzioba nadal kapała krew anioła.
Marduk skinął bliźniakom, którzy również zajęli odpowiednie pozycje, by trzymać powalonych w szachu.

Centaur potrząsnęła głową. Cios nie zrobił jej poważnej krzywdy, ale sam wstrząs od uderzenia o ziemię wystarczył by oszołomić. Krew płynęła jej z nosa.
- Mogłeś nas zabić – powiedziała wreszcie cokolwiek niewyraźnie – Dlaczego tego nie zrobiłeś?

Nagle za plecami Marduka eksplodował krzyk. Ze skrwawionych ust Rahvina wyrwała się bestia.
I była niczym apokaliptyczny wicher. Chmura zębów, pazurów i ślepej wściekłości.
I obrała sobie Lorda Zeno'Tzul jako cel. Wicher przesunął się nad grzbietem Marduka, zęby i pazury wyłoniły się z wirującej ciemności by przeorać stalowe cielsko. Pisk jaki czyniły drapiące stal szpony był nieprzyjemny i przenikliwy.
Marduk natychmiast przeszedł do kontrataku. Jednak jego zakrzywione szpony przeszyły cielsko napastnika jakby był jedynie dymem. Lord Zeno'Tzul uderzał z niezwykłą prędkością. aż wreszcie trafił na coś, coś lepkiego i oślizgłego wewnątrz wichru. Rozerwał to na strzępy. Rozbrzmiał przenikliwy krzyk, a wicher zamarł. Na ziemię posypały się zaś luźne zęby i szpony niczym koszmarny deszcz.

Marduk obrócił się powoli do kobiety.
- Dlatego - odparł jej Marduk, wskazując niedbale na martwą istotę, która wyrwała się z ust anioła.
 
Ehran jest offline