Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2019, 10:10   #31
Fenrir__
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
Cała załoga rzuciła się do żagli. Rozwijając je maksymalnie. Statek przyśpieszył. Wiało z tyłu wrona delikatnie skręciła kołem sterowym statek jeszcze bardziej przyspieszył. Załoga przygotowywała się do bitwy. Wrogie okręty nie odpuszczały. Zaraan poganiał ludzi by wiązali co się da na okręcie. Balista została załadowana.

Kapitan dostrzegł jaśniejszą plamę tuż pod powierzchnią wody. Musiała być tutaj jakaś odnoga rafy.

- Wrona delikatnie łukiem na sterburtę!

Rozległy się gromkie odgłosy potwierdzeń i załoga sprawnie przygotowywała się do manewrów.

Statek opłynął rafy łagodnym ruchem. Grupa pościgowa mimo chęci nie mogła skręcić mocniej musieli powtórzyć manewr wiedźmy. Jednak teraz wypłynęli prosto w pole ostrzału Balisty.

- Gotować ogniste strzały. - zawołał bosman - Bez żagli nas nie dogonią.

- Gdyby w zad chędożony nawigator nie wywinął nam wcześniej focha i nie postanowił wysadzić siebie razem z całym cholernym zapasem mikstur, już dawno mielibyśmy z głowy tych durniów - sapnął kapitan, niezadowolony. - Balista, wyceluj i strzelaj! Bocianie gniazdo, melduj, czy mają swoje własne balisty i ilu jest na pokładzie!

Kapitan rozważał, czy nie warto byłoby zawiązać chwilowej walki wokół rafy, aby popłynąć dalej… Jednak bezpieczniejsze było odpłynięcie po oddaniu strzału z balisty. Jeśli parę razy trafią łyczków, nie będą tacy skorzy do pościgu.

Zaraan, który zamienił parę słów z Sareen podczas podróży na wyspy był pewny, iż pościg tak łatwo nie odpuści.
- Oni nie odpuszczą od tak, kapitanie. - powiedział bosman - pozbawmy żagli najszybsze statki. Jeśli reszta popłynie za nami to odciągniemy ich i zatopimy.

Pocisk z balisty pomknął w kierunku statku, Jednak przeleciał tuż nad burtą i utonął w odmętach daleko za statkiem. Z dziobu okrętu dało się słyszeć niosący się w eter huk przekleństw. Strzały łuczników odpalone pofrunęły w kierunku żagli wroga. Strzała Merii jako jedyna zawiesiła się w materiale żagla na tyle długo by materiał zajął się ogniem. Jeśli szybko go nie ugaszą. Wkrótce stracą żagle.

Przez rwetes nawoływań przebił się głos Kiry:

- Te kurwie syny płyną przez rafę. Idą na nas taranem!

Zamieszanie na statku przybrało rozmachu. Natychmiast odbili od rafy próbując uciec. Ale, żagle opadły, niewybrane wystarczająco szybko. Wiedźma zwolniła. Bosman grzmiał coś o urywaniu przyrodzenia.

Statek bryterii zbliżał się nieubłaganie. Był szybki i gnał z przerażającą wprost prędkością. Nie unikną zderzenia. Rozległ się trzask pękającej rafy, gdy Taran uderzył i rozgruchotał koralowce. Wydawało się, że wiedźma skończy swój rejs. Gdy nagle statkiem wstrząsnęło. Podniósł się do góry i opadł w akompaniamęcie trzasku łamanego drewna. Kilku marynarzy stojących na maszcie zachwiało się i runęło na pokład. Kilku stojących przy burcie runęło do wody. Bryteryjski okręt zawisł na rafie. Najprawdopodobniej ze sporą dziurą pod pokładem.
Może jednak bogowie nas nie opuścili - pomyślał kapitan. Zaalarmowany kolejnymi okrzykami natychmiast doskoczył do drugiej burty i zobaczył wyraźnie jak statek powiewający flaga Martikeinu dogania i równa się z nimi, był jakieś 70-80 metrów od nich. Była to nieduża jednostka. Miała może 20 osób załogi. Nie widział żadnych machin. Statki Bryterii również były raczej szybkie niż masywne. Wydawało się, że miały tarany umocowane tuż pod powierzchnią wody. Przy burcie wyrośli łucznicy odziani w czerń. Jak na rozkaz unieśli łuki i posłali salwę. Kapitan odruchowo skrył się za burtą. A o pokład uderzyły pociski wroga. Z dziobu uniósł się krzyk bólu. Ojo dostał w nogę. Ucierpiała jeszcze Hani i jeden z tubylców.

- Łucznicy! - zabrzmiał bosman - pokażcie im jak się strzela!
Złapał dwie pawęrze i ustawiszy je jenda koło drugiej kucnął dając ukrycie dla strzelców i jednocześnie nie wchodącc na linie strzału.

- Salwa płonących na statek Martikeinu! - zawołał kapitan. - Ładuj balistę i wycelować w Martikein. Płyniemy dalej od nich!

Byle tak dalej, pomyślał kapitan. Jeśli zdołają zaliczyć strzał z balisty, mogli bez problemu rozprawić się z pozostałymi okrętami. Mieli szczęście, że oficerowie Bryterii byli na tyle głupi, by przepłynąć przez rafę.

Łucznicy Wiedźmy natychmiast napięli łuki i posłali w stronę wroga swoją salwę. Aulies trafił swój cel w oko, Merri w pierś. Oboje spojrzeli na siebie i się uśmiechnęli do siebie. Pozostałe strzały uderzyły w burtę wrogiego okrętu.

Wrona wyrównała kurs delikatnie oddalając się od wroga, a Kira poprawiała co chwila żagle by jak najwięcej wyciągnąć z wiatru. Z marynarzy lał się pot.
 
Fenrir__ jest offline