Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2019, 11:40   #29
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację


WSZYSCY


Xenia z pewną dozą rozbawienia patrzyła jak olbrzymi żołnierz, salutuje i składa jej gotowość do działania. Wstała i wyciągnęła się, jak dachowy kot. Pokiwała głową.

-To mi się kurwa podoba, będziesz dobrym żołnierzem w mojej bandzie.- uśmiechnęła się licho. Wtedy odezwała się nieco speszona Aeryn.

- Czym jest Savin At Mart i gdzie jest artefakt? - spytała w końcu niebiesko włosa dziewczyna.

-Ech. Zdecydowanie należą Ci się wyjaśnienia. Nawet ode mnie.- powiedziała mrocznie, twardo przywódczyni Freetown.- Savin At Mart, to inaczej osoba splamiona przeznaczeniem. Wybrana przez artefakty Amenów. Tą kulę, która teraz leży w moim posiadaniu. Gdzie? Nie odpowiem, bo i tak jej nie dostaniesz… jak na razie.

Xenia podeszła do okna, popatrzyła na zachodzące, dalekie bliźniacze gwiazdy i westchnęła, jakby do siebie. Potem odwróciła się i spojrzała bladymi tęczówkami, zgoła jaśniejszymi od “dobrego” oka Rice’a prosto z bursztynowe oczy Aeryn.

-To żadna łaska, żadne kurwa zbawienie. To brzemię. Z tego co mogę Ci powiedzieć, połączyła Cię koszmarna więź. Według mnie i kilku osób z którymi dawno temu to konsultowałam, Ameni wybierając splamioną tak naprawdę znajdowali sobie ofiarę do zabawy. Jakiś chory kaprys.

Aeryn wydało się, iż od Xenii idzie jakaś zaskakująca fala empatii. Może się myliła, w końcu miała na sobie obrożę niewolnicy, jednak mimo wszystko poczuła dziwne uczucie bezpieczeństwa, co nieco irytowało dziewczynę, która szybko upomniała się w głowie o swoją naiwność.

-Aeryn, dostaniesz więcej odpowiedzi w swoim czasie.- potem wróciła się bardziej do Akella.- Przejdźmy do Waszego testu lojalności. Potrzebuje kogoś z Dominium, bo mam do czynienia z szpiegiem. Pierdolonym wywrotowcem, który chce zburzyć ład Freetown od środka. Zwą się po prostu Wybawicielami. Można, by uznać ich za neutralną grupę, przynajmniej jeśli idzie o część powstańców, jednak tak nie jest. Dowodzi nimi Agent Dominium. Nazywają go “Wujkiem”, ale tak naprawdę zwie się Johan Krenick. Nie działa jak jakiś typowy bandyta. Zajmuje się podkopywaniem morali moich ludzi i sabotażem. Jego działania są precyzyjne i przemyślane. Wchodzicie w to, prawda? Możecie już odejść.

Rice i Aeryn zebrali się już do wyjścia, kiedy nieco przecież chrapliwy, ale zaskakująco kojący głos, Xenii doleciał do uszu dziewczyny.

-Nie przejmuj się obrożą. Jeśli tylko załatwicie Wujka zostanie zdjęta. Na razie to dobra przykrywka. Wszyscy, kurwa zasługują na wolność, ale u mnie trzeba na nią zapracować. Powodzenia.



~Dwa Dni później~


[media]http://www.youtube.com/watch?v=zDCjc0jjgHw[/media]
Nie spieszyło im się, dostali nieco wolnego czasu i dobre wspólne kwatery. W zamierzeniu Xenii, Akell był jej nowym, ale cenionym kapitanem, a Aeryn jego niewolnicą, która miała dotrzymywać mu towarzystwa. Ich mieszkanie mieściło się nieco na obrzeżach Freetown. Mieli dwa łóżka, dobrze wyposażoną łazienkę i kuchnię oraz telewizor z konsolą XStation, co nieco ich zadziwiło. Warto było wspomnieć również o adapterze z kolekcją jazzowych płyt, która mogła świadczyć co nieco o byłym właścicielu kryjówki.

Akell odzyskał karabin Havoc i dostał przyboczny pistolet. Xenia bardzo im zaufała, ale oboje wiedzieli, że jeśli zechcą się zbuntować, zdecydowanie zawisną na krzyżu przy rynku.

Mieli po prostu wypatrywać okazji, by dostać się do grupy Wujka. Wybawiciele podobno sami kontaktowali się z kimś kto okazywał niesubordynację wobec Xenii. Sama piratka obiecała im, że taka sytuacja niedługo zostanie zaaranżowana. Teraz jednak dwójka siedziała w kryjówce. Akell czuł się całkowicie zmieszany bez jasnego celu, jednak Aeryn zupełnie odżyła. Właśnie gotowała spaghetti i rozkoszowała się dźwiękami starej, Ziemskiej muzyki, która bardzo podeszła jej do gustu. Na chwilę, zdawała się szczęśliwa, co było podobne do delikatnego marszu po zamarzniętym jeziorze.

 
Pinn jest offline