Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2019, 09:03   #322
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Gdy drużyna weszła do kolejnej okrągłej pierwsze co rzuciło się w oczy to zgromadzone pięć goblinów i cztery hobgobliny. Nie wykonywały jednak żadnych wrogich ruchów, trójka hobgoblinów i czterech goblinów celowało z łuków w drużynę. Pośrodku komnaty wystaje z podłogi okrągły słup, wokół którego jest dziura prowadząca w dół. Świeci się on słabym fioletowym światłem, ukazując pokrywające go chorobliwie białe i szare pnącza. Światłu ze słupa towarzyszą cztery zapalone ścienne pochodnie, umieszczone w równych odstępach na obwodzie pomieszczenia. Niezdarnie wykonany kamienny tron opierał się o krzywiznę północnozachodniej ściany. Zasiadł w nim olbrzymi hobgoblin w płytowej zbroi, na jego palcu błyszczy złoty sygnet, którym się bawił. Obok niego stał gobliński kapłan, co można było poznać po stoju i amulecie kapłańskim.
Po chwili milczenia przemówił w goblińskim.
- Durbuluk odchodzą. Belak zdradził, obiecał obfite łupy i wielkie zwycięstw, zaś nie wielu potężnych wrogów. Nie idźcie za nami w Podmrok bo zabijemy.

Tanis, który nieszczęśliwie, akurat do tego pomieszczenia chciał wejść jako jeden z pierwszych, zatrzymał się w drzwiach. Nagła ucieczka nie miała sensu wobec tylu strzelców, a więc rozmowa musiała się toczyć dalej. Tyle że on sam nie mówił w języku goblinów i powoli obrócił się by spojrzeć czy któryś z towarzyszy nie poratuje go tłumaczeniem.
No i nie było widać niedźwieżuka... a powinien gdzieś tu być.


- Mówią że się wycofują do podmroku, czują się oszukani przez Belaka. Grożą, że jeśli podążymy za nimi to nas zabiją. - Zaza przetłumaczyła słowa szaroskórego plugastwa czekała, aż Tanis zdecyduje co dalej. Pewnie będzie chciał by spytała o podróżników i samego Belaka.

- Jeżeli się wykupicie, będziecie mogli tu zostać - Tanis podziękował Zazie skinięciem głowy i zaczął mówić - Nie atakujecie ludzi na powierzchni, więc zrobić taką umowę - zaczął rozmowę od zanęcenia goblinów pozostaniem w bezpiecznej Cytadeli. Ale to raczej jeszcze nie był moment na wychylanie się zbyt mocno zza tarczy.
Zaza tłumaczyła tamtym słowa kapłana. Najdokładniej jak potrafiła.
- Myślicie że Smoczy jest bezpieczny? - półelf półgłosem zwrócił się do towarzyszy właśnie we Starej Wężowej Mowie.

Tanis próbował się przyjrzeć dokładniej błyszczącemu złotem sygnetowi, lecz był na to za daleko. Zresztą, tak samo jak jakikolwiek inny członek drużyny. Medalion przedstawiał srebrny topór poplamiony krwią, jednakże nikt z drużyny nie potrafił go powiązać z bogiem.
Hobgoblin wybuchną gardłowym ochrypłym śmiechem.
- Odchodzimy wolimy znany nam Podmrok od Was poszukiwaczy przygód.- Zostawcie nam tylko jeńców z powierzchni i droga wolna, chyba że przed odejściem będziecie chcieli pohandlować. Mamy nadmiar zapasów - Tanis nie miał żadnej korzyści w przekonywaniu goblinoidów do pozostania.
Goblin czekała aż Zaza przetłumaczy.
- Belak kazał przysłać do siebie wszystkich jeńców z powierzchni. Możemy pohandlować podoba mi się twój diadem. - wskazał brudnym paluchem na Tanisowe skronie.
- Masz dobre oko. To potężny artefakt i najcenniejsza rzecz jaką mam. Cóż możesz zaoferować w zamian? - półelf powątpiewał żeby hobgoblin mógł zaoferować coś odpowiedniego, a z drugiej strony w Cytadeli znaleźli Azyl - Co Belak z nimi robi?
- Choćby ten sygnet, jest złoty w przeciwieństwie do twojego diademu, Wódz musi mieć diadem, dlatego tak dużo daję. Nie moja sprawa co robił z jeńcami z powierzchni druid.
Odparł hobgoblin oczywiście wszystko tłumaczyła barbarzynka, zatem trwało to dwa razy dłużej.
- Nie twoja, ale nasza tak, stąd pytam czy jest po co do Belaka iść. A co robi ten twój pierścień, hm? Pomoże mi w jakiejś przeszkodzie przed druidem? - Tanis dalej ciągnął wątek dalej.
- Sygnet jak sygnet, jak przywalisz zęby szybciej wbijesz. Sam z nim gadaj, dziwny jest bardziej z roślinami przestaje niż z nami, - potem roześmiał się ochrypłym śmiechem - albo poszukaj sobie któregoś z jego niedźwieżuków. To jak zamiana?
Powiedział wstając najwyraźniej zbierając się do drogi.
- I nie radzę żadnych sztuczek w jaskini. Pod nami jest krystalit i krucha skała, zawalimy przejście w razie ataku i nie pójdziecie dalej do druida. A właśnie skoro o tym mowa co nam dacie byśmy nie zawalili tego przejścia, podoba mi się tamten miecz.
Wskazał na miecz dzierżony przez kapłana Torma
- Głupiś - przerwał Tanis - Zawalone przejście to dla nas spokój od druida, a wy zostaniecie tu z nami. Na krótko.
Hobgoblin wybuchł śmiechem.
- Wyrządzisz mi tę przysługę, niełatwą bo zabiorę kilku z was z sobą. Moje trzewia gniją, tak mówi kapłan. No na co czekasz? Opłacacie przejście czy giniemy wszyscy- Jakbyś był taki pewny swego, to pokazałbyś się jak atakowaliśmy umocnienia, a nie dał swoim ginąć za siebie. Myślisz że teraz oni będą ginąć za ciebie? - półelf spojrzał po pozostałych zebranych w komnacie - On woli zgnić, niż kupić sobie lekarstwo. A wy? - przesunął po wszystkich rozgorzałym wzrokiem, czekając aż Zaza przetłumaczy.

- Głupiś wyprowadziłem całe plemię. Gdy tylko kilku zginęło, akceptowalna strata. Wynieśliśmy wszystkie nasze skarby i łupy. - Odparł wódz połowa wojowników i kapłan zaczęła już schodzić po pnączach. - To jak miecz, czy mamy zawalić. To zrobią, też, gdy nie dotrzemy bezpiecznie na dół?
Hobgoblin wpatrywał się z uśmiechem na twarzy, w drużynę, był pewien swojej przewagi, w końcu zabezpieczył się na wszystkie sposoby, przynajmniej tak myślał. Tanis nie wyczuwał fałszu w jego słowach.

- Bogowie na niebiosach nam świadkiem, że rzezi tego plemienia chcieliśmy uniknąć. Że cierpliwie znosiłem zaczepki, by do tego nie dopuścić. Ale teraz już dość, i jeżeli w tym porzuconym miejscu ktokolwiek słucha, to wzywam: wspomóż nas, byśmy zwycięsko przeszli przez tą walkę, byśmy dotarli do druida i jego spaczonego drzewa zanim zło rozpełznie się po okolicy innymi drogami - oprócz tego co niedoszły kapłan wypowiedział głośno, były też niewypowiedziane modlitwy do wielkich i małych bogów, do bytów które ceniły pokój, ale nie za wszelką cenę jak i do tych które przede wszystkim chwaliły słuszną walkę.
 
Obca jest offline