Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2019, 15:53   #143
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Kaverin wnet podał jej ubranie i spojrzał na Noela.
- Chodź z nami, może będzie świeża pizza. Albo coś innego dobrego. Jadłem tam kiedyś sernik z karmelowym spodem z pokruszonych herbatników, a na wierzchu były maliny, takie ciepłe. To było pyszne - rzekł. Tak właściwie skłamał, nie jadał takich rzeczy, ale wiedział, że były w menu. Miał pewność, że młody Dahl połakomi się na słodycze. Potrafił latać, lecz jego prawdziwą supermocą był brak próchnicy. - Ubieraj się - zarządził.
Następnie odszedł od Kiry i otworzył lodówkę, chcąc sprawdzić, co znajdowało się w niej.
Noel wahał się chwilę, ale chyba był ciekawy historii Kiry i Mishy i powrotu Kirilla, bo zaraz poszedł założyć buty i kurtkę. Tymczasem lodówka zawierała jedynie puszkę konserwy, sok pomidorowy. Niezbyt wiele oferowała przyszłym mieszkańcom, ale była czysta, więc wystarczało ją zapełnić.
- Tak, tutaj się nie najemy - rzekł, zamykając lodówkę. - Zdaje się, że będziemy musieli zrobić trochę większe zakupy - mruknął, spoglądając na Kirę. Sam również ubrał się i wnet wyszli z mieszkania. Brynza była niedaleko. Wystarczyło przejść jedynie czterdzieści metrów, żeby znaleźć się na miejscu.


Pomieszczenie było całkiem ładne. Otrzymane w brązach i beżach oraz okazjonalnym, już nieco mniej gustownym złocie. Stoliki były puste o tej porze. Mimo wszystko niewiele osób jadało regularnie śniadanie w centrum miasta. Kirill podszedł do baru i przywitał się ze znajomym barmanem. Nazywał się Yuri i chyba właśnie przez tą znajomość akurat to imię przyszło do głowy Kaverinowi w Irkucku. Mężczyzna często pilnował lokalu w nocy, a niekiedy Kirill nie mógł zasnąć i wstępował tutaj. Tylko po to, żeby nie być sam. Nie rozmawiał z Yurim, ale wspólne milczenie miało jeszcze więcej uroku niż tysiąc słów.
- Poprosimy trzy sztuki menu - powiedział.
- O, dzień dobry panie Kirillu i witam również państwa - powitał go Yuri i podał mu zaraz dwa i za moment trzecie menu.
- Zapraszam… - wskazał im ręka salę ze stolikami, żeby sobie gdzieś usiedli. I tak nie było żadnych klientów poza nimi, więc mieli dowolny wybór. Kira trzymała się ramienia brata, a ten zdawał się nieco podekscytowany wspólnym śniadaniem w towarzystwie kolejnej dodatkowej osoby. Za chwilę Noel poprowadził wszystkich do stolika z czterema miejscami, zasiadł przy oknie na przeciwko Mishy i postawił przed sobą menu, tak balansując jego krawędzią, by dosłownie stało, nie leżało płasko. Misha postanowił to spapugować, co rozbawiło Noela i czarnowłosy obserwował, czy mu się uda. Za moment siedzieli z ustawionymi menu w namiot, bo tak wyszło łatwiej. Kira parsknęła i usiadła naprzeciw Kirilla.
- To co mamy do wyboru na śniadanie? - zapytała. W menu były dziś naleśniki z serem, polane czekoladową polewą. Ciasto, o którym wcześniej mówił Kaverin, a także jabłecznik i szarlotka. Do tego były też dania typu jajecznica, czy posiłki bardziej obiadowe. Była również pizza, frytki i hamburger, ale to średnio nadawało się na śniadanie, no chyba, że ktoś miał taką ochotę
- Kawa? - zapytała. Była owszem do wyboru, jako jeden z ciepłych napojów, tak jak czekolada i herbata. Mieli duży wybór
- To ja bym chciał dziś zjeść… szarlotkę… - powiedział Misha
- No… Może być wyjątkowo - zgodziła się Kira.
Kirill nie chciał się wtrącać, bo kobieta miała pełne i jedyne prawo wychowywać chłopaka, ale wydawało mu się dziwne, że zazwyczaj nie mógł jeść tego, na co miał ochotę. Kaverin bardzo cenił wolność w takich kwestiach, choć może był nieco spaczony przez przeszłość. Ciotka nigdy nie dawała mu tego, na co miał ochotę, a w szpitalach psychiatrycznych… tych posiłków nawet nie chciał wspominać. W sumie tylko troszczyła się o to, żeby jadł prawdziwe jedzenie. Przecież rozwijał się i chciała dbać o jego zdrowie. To chyba było rozsądne i… normalne z jej strony. Kirill dopiero musiał uczyć się normalności. Przy nim Misha pewnie wyrósłby na drugiego Noela. Co pewnie nie byłoby tragiczne, bo Kaverin kochał młodego Dahla, lecz wciąż… ten chyba nie był oznaką pierwszorzędowego zdrowia i przyzwoitości.
- Ja zjem jajecznicę - rzekł. - Potrzebuję białka - dodał. - Poproszę na maśle i czy będą też kanapki z pomidorem? - rzucił pytanie w przestrzeń. Takich posiłków nie było w menu, ale miałby na to najbardziej ochotę. Uznał jednak, że nie chce mu się pytać Yuriego o takie przyziemne kwestie. - I do tego kawa i herbata dla mnie - dodał. - A ty, Kira? Noel?
Yuri zastanawiał się chwilę
- W sumie mam z czego zrobić kanapki. Więc mogą być z pomidorem i może jakąś szynką, albo serem? - zaproponował. - To prawie jak tosty, a te mamy w ofercie
- O, to ja zjem tosty… A w sumie, jest majonez? - zapytała Kira i kącik ust jej drgnął
- Hm… Nie, akurat nie mamy, przepraszam
- Oh… To ja w takim razie tylko normalne tosty i kawę z mlekiem. Noel tymczasem skrzyżował ręce
- To ja poproszę sernik z karmelowym spodem z pokruszonych herbatników i z malinami. I do picia sok pomarańczowy
- O, ja też sok pomarańczowy! - powiedział Misha. Noel zrobił dziwną minę, ale chyba ciepło natury Mishy zaczynało do niego trafiać, bo uśmiechnął się lekko. Yuri wszystko zapisał i poszedł przygotować zamówienie
- No dobra, to teraz… Opowiedz mi skąd wzięli u nas, ci przemili ludzie - powiedział młody Dahl, spoglądając na Kaverina.

Kirill uznał, że potem i jak odbędą drugą rozmowę, nieco bardziej komfortową. O ile nie miał nic przeciwko towarzystwu Kiry, to nie chciał, aby Misha usłyszał, że jego siostra była ekskluzywną prostytutką. Tak właściwie Kaverin wcale nie był pewny, czy powinien o tym mówić Noelowi. Przyzwyczaił się powierzać mu wszystko, ale to akurat wydawało się bardziej w kwestii Kiry, czy zechce wyjawić wszystkie sekrety swojej przeszłości.
- Pamiętasz, że kiedyś miałem brata? - zapytał Noela.
- Mmmm, no? - odpowiedział czarnowłosy.
- Okazało się, że on przez ten cały czas żył w Irkucku. Jest przestępcą i złym człowiekiem.
Chciał powiedzieć “skurwysynem”, ale Misha chyba nie lubił, jak przeklinał.
- Kira pracowała u niego i bardzo źle ją traktował. Tak z biczowaniem, dosłownie, włącznie. Musiałem ją uratować, a także jej brata. Czuję się za nich odpowiedzialny. Trochę tak, jak za ciebie, Noel - dodał. - Mam nadzieję, że się polubicie - rzucił, patrząc na namiot z menu. Może to było całkiem możliwe.
Noel uniósł brwi. Misha kiwnął głową. Kira milczała, ale przysłuchiwała się jego myślom
- No to… Nieźle… Świat jest mały… Ha… Zabawne mówić to o Rosji, no nie? - rzucił i pokręcił głową.
- Czyli w jakimś pokrętnym stopniu, jesteśmy bardzo dziwną… rodzinką? Nie dosłownie, ale emocjonalnie, nie? - rzucił. Misha rozpromienił się
- No… Fajnie - powiedział chłopiec. Kira uśmiechnęła się do Kirilla. Cieszyła się, że młody Dahl przyjął to tak spokojnie.
Kaverin uśmiechnął się, choć trochę ostrożnie. Ta myśl wydawała się idyllicznie piękna i bał się do niej przyzwyczajać.
- Myślę, że dzisiaj jeszcze nie. Jutro też nie, ale z każdym kolejnym dniem… będziemy zbliżać i przyzwyczajać się do siebie. I pewnego dnia rzeczywiście tak może się stać. Ważne, że polegać na sobie możemy już teraz - rzekł. - Ufam wam wszystkim. Naprawdę - nagle uświadomił to sobie. - To… nigdy bym nie pomyślał, że powiem to o kilku osobach…
Kira uśmiechnęła się, tak samo jak Misha. Tymczasem Noel miał minę jakby trochę nie wierzył w to co usłyszał, ale był mimo wszystko zadowolony.
Nie czekali długo na swoje zamówienie. Mogli zjeść w spokoju, a potem udać się na zakupy, żeby zapełnić lodówkę. Misha był podekscytowany i pełen energii, którą zarażał Noela. Kira tymczasem, zdawała się zamyślona i wycofana. Co prawda uśmiechała się, ale była nieco zamyślona.

Jajecznica była bardzo smaczna, a kanapki z pomidorem stanowiły idealne dopełnienie. Nie zabijały smaku głównego, ciepłego dania, ale świetnie się z nim komponowały. Kirill po trzech dniach kulinarnych doznań doszedł do wniosku, że czasami proste rzeczy miały większą siłę rażenia niż te wymyślne. Co nie znaczyło, że wyrafinowane dania nie trafiały w jego gusta. Po prostu… uważał, że powinny być bardziej urozmaiceniem, niż codziennością.
- Może dostaniesz swoje telewizyjne show - rzucił Kirill, patrząc na Noela, który posilał się sernikiem, jakby to miała być ostatnia słodycz w jego życiu. - “Ja i trzy sieroty”. Oglądałbym.
- Świetny tytuł. Na pewno by się sprzedał - zauważył Noel i napił się soku. Misha obserwował to Noela to Kirilla. Pochłaniał ich zachowania jak gąbka. To, że traktował Kirilla jak wzór to już Kaverin zauważył w trakcie drogi, ale teraz do obrazka dołączył Noel. Chłopcu najwyraźniej bardzo brakowało męskiego wzorca do nauki. Ile miał lat, gdy jego rodzice zginęli… Cztery? A Kira nie miała żadnego partnera na stałe. Nie miał od kogo się najwyraźniej dotąd uczyć i opierał na filmach, książkach i własnych uczuciach opiekuńczości do siostry. Cokolwiek miałby dostać na te święta w tym roku, zapewne lepszego prezentu niż taki jak Kirill, czy jego podopieczny nie dostanie.
Kaverin na początku poczuł zdziwienie zmieszane z dziwnym zadowoleniem… a potem zamyślił się i zasępił. Czy aby na pewno to był najlepszy pomysł, aby chłopak czerpał wzorce z niego lub Noela? Nie sądził, aby wyszło mu to na dobre, gdyby zaczął ich przypominać. Zresztą… nawet nie mógł. Co prawda stracił wcześnie rodziców i musiał przez to stać się bardziej odpowiedzialny, ale nie przeżył tego, co oni. I Kirill miał ogromną nadzieję, że tak pozostanie.

Kira powoli kończyła swoje tosty, popijając je kawą. W pewnym momencie szturchnęła czubkiem buta Kaverina pod stołem. Lekko. Nawet się nie poruszyła od pasa w górę, więc ruch był niewidoczny dla nikogo, poza nią i samym Kirillem. Gdy zwrócił na nią uwagę, uśmiechnęła się ciepło, tuż przed tym jak znów schowała usta w kubku kawy.
Kaverin uśmiechnął się, lekko spuszczając wzrok i ją również trącił nogą. Miał nadzieję, że nie zrobił tego zbyt mocno. Nie chciał też, aby pozostali to zauważyli.
- Dobre tosty? - zapytał. - Chrupkie?
Nawet jeśli zrobił to zbyt mocno, Kira nie dała po sobie nic poznać.
- Tak bardzo smaczne. Nie jak kanapki z majonezem, ale też dają radę… - powiedziała zagadkowo, może trochę się z nim znów drocząc. Misha już do tego przywykł, więc nie widział w tym nic dziwnego… Tymczasem Noel… Zakrztusił się sokiem.
Kirill spojrzał na niego. Co go tak zaskoczyło? Przecież Kira nie powiedziała nic dwuznacznego… przynajmniej dla uszu kogoś niewtajemniczonego. Następnie zwrócił wzrok znowu na Rasputin.
- Ważne, że ser i majonez są w naszych sercach - powiedział uroczyście, kładąc dłoń na piersi. Niczym średniowieczny rycerz powtarzający tekst ślubów. Potem spojrzał na Mishę. - Mam nadzieję, że nie czytałeś sam książki. I nie zamierzasz. Kontynuujemy razem. Będziesz pamiętać?
Misha kiwnął głową
- Oczywiście. Nawet jej nie tknąłem. Pomyślałem, że będzie wam smutno, jak nie będziemy czytać razem…
- Jakiej książki? - zapytał zaciekawiony Noel.
- Księżyc w Nowiu - powiedział Misha, na co młody Dahl popatrzył na Kaverina i z wyrazu jego twarzy blondyn wywnioskował, że zastanawia się, czy to na pewno on, czy może jakiś kosmita wdział jego skórę. Potrząsnął głową
- To jest fajne w ogóle? Bo słyszałem… różne opinie - powiedział i zerknął na Mishę
- Ja tam myślę, że fajne - powiedział Misha
- No i ja też… - dodała Kira.
- Takie normalne - rzekł Kirill, posilając się dalej. Po czym zastanowił się. To wydawało się dość zaskakujące, że uważał przygody nastolatki, wampirów i wilkołaków za bardziej zwyczajne od jego własnego życia. To chyba chodziło o okoliczności, w których rozgrywała się akcja. Nawet jak coś się działo, to jednak było dość spokojnie. - I… nie dzieją się tam złe rzeczy. Nie tak naprawdę. Czasami miło odpocząć od codziennego horroru - dodał. - Powinieneś czytać z nami - dodał. - Myślę, że spodoba ci się.
- No… dobra? - zgodził się Noel. Wydawał się zamyślony, ale zaraz przeniósł spojrzenie na Kirę
- To co teraz planujemy? Spędzamy sobie wspaniały grudzień, a co dalej? Będzie sylwester, urodziny Kirilla…. O… Można go wreszcie namówić do zdmuchnięcia świeczek. Ja sam nie wygrywam z jego uporem, ale jak będzie nas trójkaaa - podekscytował się Noel. Misha to zaraz podłapał. Kira zdawała się nadal być w nieco innej czasoprzestrzeni. Chyba… napawała się atmosferą, która ich otaczała. Otuliła się nią jak najdelikatniejszym, puchatym kocem i relaksowała.
Kaverin zauważył, że Noel przybrał nieco cech Mishy. Chyba ta dwójka dobrze pasowała do siebie. Młody Dahl zazwyczaj nie był aż tak podekscytowany czymkolwiek… z drugiej strony, Kirill zazwyczaj proponował mu jedynie post i pokutę.
- Nie ma sensu planować za bardzo do przodu - rzekł Kirill. - To pozwala uniknąć rozczarowań. Ale rzeczywiście, mamy pewne plany. Już poczyniłem pewne kroki i możliwe, że Kira znajdzie zatrudnienie tam, gdzie twoja siostra - specjalnie mówił tak, aby przypadkowe, podsłuchujące osoby nie dowiedziały się niczego ściśle tajnego. - Ma pewne talenty, które na pewno zostaną docenione.
Noel zerknął na Kirę w nieco nowszym świetle
- Oooh… Rany - skwitował tylko
- To sobie dziś potem pogadamy… - dodał jeszcze i dopił swój sok. W tym czasie Misha skończył swój. Kira odstawiła kubek po kawie kilka chwil później
- Wiecie co? To ja zapłacę - zaproponował Noel. Nie był głupi, pewnie już domyślił się, że skoro Kaverin ich ratował, to płacił im za większość rzeczy. Czarnowłosy zerknął na niego i podniósł się z zamiarem udania do lady, gdzie pozostawał Yuri i zapłacenia. Potrzebował złapać oddech? Zauważył, że Misha zaczął zarażać go optymizmem, czy może rzeczywiście po prostu chciał być miły? Cokolwiek to było, Kaverin nie dowie się… No chyba, że zapyta potem Kirę.
Kirill dopił kawę, ale jeszcze zostało mu trochę herbaty. Nie przeszkadzało mu, że ostygła. Tak właściwie może nawet wolał taką od gorącej. Jakiekolwiek nie były pobudki Noela, mieli przecież jeden budżet, więc to wcale nie odciążało Kaverina finansowo. Przecież młody Dahl nigdzie nie pracował. Korzystał z ich wspólnego konta, z którego Kirill wybierał pieniądze przez ostatnie dni. Tak właściwie, może sądził, że zamierzał zapłacić z drugiego, tego biedniejszego, na które wpływała pensja księdza? Na pewno istniała taka możliwość.
- Co o nim sądzisz? - zapytał Kirę. - Czy raczej… co o nim słyszysz?
Kobieta odwróciła na moment głowę w stronę gdzie obecnie stał Noel, po czym znów do Kaverina
- Jest… Ma w sobie cień. Ale i sporo energii, to chyba ona pozwala mu utrzymać się na powierzchni i nie zatonąć. Jest dobrą osobą - stwierdziła. Na to Misha ucieszył się. Może i Kaverin miał poszarzałe zdanie o sobie, czy o Noelu, ale nie byli złymi ludźmi… Tylko zranionymi.
- A teraz? Dlaczego chciał zapłacić sam? W ogóle, wszyscy chcą płacić w mojej obecności. To tak, jakby bali się, że będą mieć jakiś dług wdzięczności, czy coś, a ja ich niecnie wykorzystam - Kirill zamyślił się, pamiętając, jak Misha nalegał na kupienie książki za własne pieniądze. - Pytam tak z ciekawości, bez żadnego powodu - mruknął.
Był kompletnie najedzony. Wcześniej zjadł kawałek pizzy, a teraz dodatkowo prawdziwe śniadanie. Płyny dodatkowo zapełniły jego żołądek. Kawa zaczęła go pobudzać. Nie spał zbyt długo w samolocie, a w każdym razie nie było to regenerujący sen. Potrzebował nieco orzeźwienia w postaci kofeiny bardziej, niżby się tego spodziewał.
 
Ombrose jest offline