Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2019, 15:54   #144
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
- Myślę, że to z uprzejmości wszyscy chcą płacić za siebie, żebyś nie czuł się obarczony wszystkimi kosztami sam. A Noel, chciał złapać oddech i pomyślał, że za jedzenie możesz zapłacić z drugiej karty - powiedziała ciszej, bo młody Dahl właśnie wracał.
- To teraz tylko Kirill dopije kawę i możemy wracać do domu… - powiedział i nagle zawiesił się na sam wydźwięk tych słów. Były dla niego obce w wymowie chyba tak samo jak dla Kaverina.
- Domu - powtórzył Kirill. - Chciałbyś. Mamy zamiast tego tylko to dwupokojowe mieszkanie - rzekł. - Tak właściwie dopiero teraz uświadomiłem sobie, że tam są dwa pomieszczenia… - mruknął. - Zawsze nazywałem to “pokojem na pierwszym piętrze”. Ale oprócz sypialni jest jeszcze salon z kuchnią. Rzeczywiście.
Kaverin nie poprawił Noela i dopił do końca herbatę, nie kawę. Choć oba napary były tak właściwie prawie równie ciemne i Dahl mógł się pomylić. W Brynzy robiono bardzo mocne earl greye.
- To wracamy - mruknął. A kiedy byli już na zewnątrz, spojrzał jeszcze raz na rodzeństwo. - Wymyśliliście już nowe nazwiska? Jakbyśmy zobaczyli Isidora, to chciałbym już je podać - dodał. - Cullen odpada tak samo jak Stalin i Putin.
- Haa, ha, zabawne - rzuciła Kira i pokręciła głową.
- Wrócimy do mieszkania i wymyślimy, to nie może być trudne - stwierdziła. Misha natomiast zdawał się zamyślony, może kwestia zmiany danych osobowych wydawała mu się dziwna i nieco nieprzyjemna? Noel szedł obok nich. Wsunął ręce do kieszeni, bo zapomniał zabrać rękawiczek. Nagle wyjął z kieszeni kilka cukierków i poczęstował jednym chłopca. Kirill miał nadzieję, że to nie był jeden z tych cukierków. Rasputin jakby nieco rozpogodził się i zaraz podziękował. Kira szła obok Kirilla i wspierała się na jego ramieniu, kiedy przekraczali próg O’Hooligans, czy gdy dotarli do schodów i potrzebowała odrobiny pomocy przy wejściu na górę
- To co, zamieszkasz tu z nami? - zagadnął Misha do Kaverina, gdy już byli z powrotem w ‘pokoju na piętrze’.
- Przynajmniej na okres świąt - odpowiedział Kirill. - Nie chciałbym wracać na plebanię i tłumaczyć się ze wszystkiego. A kiedy twoja siostra dostanie pracę, to powinno być gdzieś w okolicy stycznia… wtedy i tak wyprowadzicie się. Może do słonecznych Włoch, albo do błyszczącego neonami Tokyo. Lub do ciepłej, pięknej Tunezji czy Rio de Janeiro. Nie sądzę, żebyście zamieszkali w Portland, tamtejszy Oddział nie jest obecnie w zbyt dobrym stanie. Oddział pracy - dodał szybko, wyjaśniając chłopcu.
Kirill zasępił się, nie chciał myśleć o tym, że po wspólnych świętach znowu ich utraci. Z drugiej strony, nie mógł przytrzymywać ich przy sobie na siłę. Chciał, aby Kira się rozwijała i nie czuła się bezużyteczna z powodu ślepoty. Pragnął jej pokazać, że nie nadaje się jedynie do pracy w klubie nocnym. Całe życie dopiero przed nią. Chciał aby rozkwitła i stała się najlepszą wersją siebie. Najsilniejszą. Kto wie, może nawet IBPI pomoże coś na jej ślepotę? Zwłaszcza jeśli to był problem głównie psychologiczny. Kirill nie miał pojęcia, co dokładnie potrafiły te ich Skorpiony.
- Noo, zobaczymy. Dobrze, to w takim razie rzeczywiście przyda nam się tu jakieś łóżko polowe… I stół - zauważył Noel.
- No chyba, że zamierzamy jadać posiłki na stole bilardowym - dorzucił jeszcze, na co Misha się zaśmiał
- A pogramy w bilarda? - zapytał zaraz chłopiec, na co młody Dahl stwierdził, że czemu nie.
- Tak właściwie myślałem o tym, żeby kupić materac i umieścić go na tym stole właśnie. Za dnia chowalibyśmy go pod ścianą, a w nocy mógłbym na nim spać… Brzmi jak dobre zarządzanie przestrzenią? - Kirill zamyślił się. - Nie sądzę, abym miał zepsuć ten stół. Nie jestem zbyt ciężki, natomiast w nocy zamierzam na nim tylko spokojnie spać… rzecz jasna - dodał. Wtem przypomniał sobie, że Misha jest przecież jeszcze dzieckiem. - A nie… e… skakać czy coś.
Tymczasem Kira podeszła do kuchni i oparła się o blat plecami
- Mamy coś do pisania? Podam ci nasze nowe dane… - powiedziała spokojnie do Kirilla. Wyglądało na to, że sama póki co nie chciała mówić na głos o swoich odczuciach co do wizji przeprowadzki gdziekolwiek.
- To tylko imiona i nazwiska. Zapamiętam je przecież, chyba że życzysz sobie jakiejś unikatowej pisowni… - mruknął. - Nie martw się o adresy i tego typu rzeczy, to będzie fałszywe. Wasz kolor oczu też znam.
Blondynka kiwnęła głową i teraz zwrociła się do Mishy
- Chcesz sobie sam wymyślić imię? - zapytała, na co chłopiec zamyślił się przez chwilę, po czym po prostu rzucił
- Artem? - zaproponował. Kira zastanawiała się chwilę
- Jeśli ci się podoba, to czemu nie. To dla mnie w takim razie Irina. Nazwisko możemy mieć takie samo, czy mamy mieć różne? - zapytała.
- Szczerze, to już moglibyście prędzej zostawić imiona niż nazwisko. O Mish i Kir może być na świecie dużo, to Rasputinów… nie sądzę. Poza tym prywatnie możecie nazywać się oczywiście inaczej, tak jak teraz. To tylko do dokumentów. Choć gdybyś kiedyś poszedł do szkoły, to pewnie znajomi nazywaliby cię zgodnie z zapisem w dzienniku nauczycielskim - Kirill wyjaśnił.
- Ooo to imiona niech zostaną nasze, ale nazwisko niech będzie Volkov… zawsze uważałem, że to fajne nazwisko - stwierdził chłopiec, nieco spokojniejszy. Chyba właśnie wizja obowiązku zmiany imienia tak go zmieszała.
- Jak dla mnie w porządku - zgodziła się Kira
- Chwila, nazywacie się Rasputin? - zapytał Noel, na co rodzeństwo kiwnęło głowami
- Aha… No to fajnie… Pewnie mogę sobie oszczędzić pytań o potencjalne pokrewieństwo z… - zaczął, ale Kira zaraz mu przerwała
- Tak możesz… To po prostu nazwisko. Tak nas trochę los pokarcił, żeby nie było nam za łatwo - wyjaśniła, na co czarnowłosy po prostu się zamknął, choć na pewno taka zbieżność okoliczności nieco go bawiła. Jego milczenie jednak nie trwało długo. - No dobrze to co… Teraz zakupy, potem pewnie przyjedzie Isidor i się napijemy i pogadamy? - zagadnął Noel. Misha tymczasem ziewnął. Kira musiała odnotować ten dźwięk
- Jesteś zmęczony? - zapytała brata. Ten mruknął
- Trochę, ale chcę też na zakupy. Pomogę. Potem sobie odpocznę - powiedział dzielnie. Kobieta nie kazała mu zostać, ani nie skarciła go, że się przemęczał. Chyba wiedziała, że nie wygra z uporem nastolatka.
- Moglibyśmy teraz chwilę odpocząć, ale nie mamy łóżek dla wszystkich - Kirill rzucił. - Więc żeby nikomu nie było smutno… wybierzemy się na zakupy, a potem pójdziemy spać wcześniej. Za to jutro wstaniemy wcześniej - dodał z lekkim uśmiechem. Zawsze lubił budzić się z samego rana, najlepiej tuż przed wschodem słońca. Choć w zimie mogło to następować całkiem późno i tak właściwie nie oznaczało to bycia rannym ptaszkiem. - Wy wybierzcie się po drzewo, a ja z Kirą po resztę. Pewnie zajmie nam to więcej czasu niż wam - dodał. - Tylko pamiętajcie, że choinka musi zmieścić się, dlatego nie wybierzcie za dużej. Z drugiej strony za mała będzie mało efektowna. Jednym słowem… macie bardzo odpowiedzialne zadanie.
Misha pokiwał głową, na co Noel zaczął rozglądać się po kątach pomieszczenia, jakby chciał sobie gdzieś zwizualizować ubrane drzewko
- To od razu kupimy też ozdóbki - zaproponował. Bo skoro kupowanie drzewka miało być ich jedynym zadaniem na dziś, czemu od razu nie załatwić całej związanej z nim kwestii.
- Ja i Kira będziemy w supermarkecie. Kupimy jedzenie, a ozdoby będą pewnie tylko kilka metrów dalej. Natomiast targ z drzewkami może lecz nie musi mieć w pobliżu czegoś takiego jak sklep z ozdobami. Myślę, że zadzwonimy do siebie i dalej do przedyskutujemy - rzekł. - Nie musimy mieć teraz wszystkiego dopiętego na ostatni guzik. A jak kupimy za dużo… to mieszkanie będzie tylko bardziej przystrojone. W końcu bombki można wieszać nie tylko na drzewkach, prawda? - uśmiechnął się. - Chciałbym, żeby było bardzo kiczowato - dodał. - I ciepło. Wszystko ci dokładnie opiszemy - rzekł do Kiry. - Może nawet ci pokażę w Iterze - dodał ciepło. Noel tymczasem kontynuował.
- A co do materaca, no to albo kupimy potem we dwóch, albo może zadzwoń do Isidora… On to zawsze ma różne rupiecie w różnych miejscach to może i jakiś materac, koc i poduszka się znajdzie… Albo w sumie może lepiej kupić dwa koce i dwie poduszki… To też my kupimy - rzucił Noel.
- Albo może ja do niego zadzwonię jak już będziemy na zakupach - Noel zmienił zdanie.
- Nie dzwoń do niego, chcę spać pod własnym kocem i na własnej poduszce - rzekł Kirill. - Przynajmniej kupię poszewki. A materac… nie sądzę, żeby miał coś takiego. Chyba że nadmuchiwany, ale ja chciałem kupić zwyczajny. Pewnie będzie drogi, ale zawsze się przyda… - zawiesił głos. - Chociażby jako taka niska kanapa. Zawsze lubiłem japoński wystrój wnętrz. Praktycznie siedzą na podłodze cały czas, wydaje się to takie przytulne, choć pewnie nie aż tak estetyczne - przyznał. - Szczerze, to nie chcę mu zaprzątać głowy takimi drobiazgami.
- No dobra… To komu w drogę temu czas, jak to się powiada - zarządził młody Dahl. Misha podszedł do siostry, uściskał ją, chyba z radości na to wszystko co się działo, po czym ruszył z Noelem do wyjścia. Za chwilę, Kaverin został w mieszkaniu sam z Kirą
- My też powinniśmy iść, żeby zapełnić lodówkę - zaproponowała.
- Dokładnie - rzekł. - Gdybyś chciała kupić Mishy jakiś prezent, to możesz już teraz zacząć myśleć o tym - dodał. - Cholera… - nagle coś przypomniał sobie. - Nie zadzwoniłem do Ivana w związku z jego jeepem, prawda? - zawiesił głos i wyciągnął telefon, próbując skontaktować się ze znajomym księdzem. Przypomniał sobie o nim, gdyż zamierzał teraz wynająć taksówkę… i ciąg skojarzeń przywiódł go do tamtego samochodu.
- Mhmmm, nie dzwoniłeś - przyznała rację tokowi jego myślenia. Kira tymczasem podeszła do niego i przytuliła się. Nie robiła nic ponad to. Po prostu stała i czerpała sobie ciepło jego ciała. Wydawała się zadowolona. Słuchała jak biło mu serce.
Kirill w dalszym ciągu czekał, aż Ivan odbierze słuchawkę. Może już spał? Która godzina była w Irkucku? Zastanawiał się, przytulając Kirę. Ivan nie odbierał telefonu. Zapewne jednak oddzwoni, gdy tylko zauważy połączenie od Kaverina.
- Jesteśmy jak para pingwinów na Antarktydzie. A może Arktyce? Nigdy nie byłem dobry z biologii… - mruknął. - To w ogóle biologia? A może bardziej geografia? Zapewne coś pomiędzy - dodał, całując ją w czoło. To była taka obca myśl, że miał wszelkie prawo całować kogoś spontanicznie.
- Chyba i to i to. Biologia, jeśli mówisz o pingwinach, geografia jak o biegunach. Cokolwiek byś nie miał na myśli, jesteś ciepły - stwierdziła kobieta, lekko rozbawionym tonem. Na pocałunek w czoło uniosła głowę i pocałowała go w szczękę. Następnie odsunęła się nieco i ostrożnie przeszła po pomieszczeniu
- Pokażesz mi potem to mieszkanie w Iterze? Jak je już ubierzecie… Podoba mi się ta myśl, że mi je pokażesz - powiedziała cicho, jak jakiś mały sekret między nimi.
Kirill odłożył telefon.
- Pokażę ci wszystko, co będziesz chciała - obiecał jej. Chwycił jej dłoń i podniósł ją wyżej. Przyłożył jej grzbiet do swojego policzka i zamknął na chwilę oczy. Następnie pocałował ją krótko i opuścił, chwytając drugą ręką. Spoglądał na Kirę ciepło. Nawet jeśli nie mogła tego zauważyć, to musiała to poczuć. Nie wiedział co powiedzieć. Może dlatego, bo tak właściwie… nie chciał mówić nic. Miał ochotę po prostu rozkoszować się przebywaniem w obecności tej kobiety tak samo, jak mógłby kosztować wyjątkowo dobrego wina. I rzeczywiście, będąc z nią tylko we dwoje, upijał się nią z każdą kolejną sekundą.
Rzeczywiście nie musiał nic mówić, a Kira wszystko wyczuła. Zarumieniła się nieco na jego delikatne gesty okazujące sympatię, po czym obróciła głowę w jego stronę i rozchyliła lekko usta, wzdychając. Jakby na chwilę zabrakło jej tchu. Uścisnęła jego dłoń, po czym podniosła swoją wolną i oparła mu na ramieniu. Przesunęła nią do jego szyi i policzka. Pogłaskała go po nim. To był pierwszy moment od kilku dni, kiedy znów byli tylko sami. Krótkie chwile, które łapali w trakcie podróży, jak ta pod prysznicem na stacji, były miłymi filarami ich relacji.
- Wiem co to za miejsce Kirillu. Chcesz moją obecnością odczynić zły urok? - zapytała. Nie obwiniała go, ani nie osądzała. Zapytała co najmniej jak postać z bajki. Jak dobra wróżka, która miała za moment zgodzić się, by mu pomóc.
To nieco ostudziło Kaverina.
- Szczerze mówiąc, już zdążyłem zapomnieć o jakimkolwiek złym uroku… - mruknął, spuszczając wzrok. - Myślę, że to miejsce nie jest aż takie złe. Jak poznasz w życiu wiele odcieni czerni, to niektóre wydają się prawie szare - dodał. - Nie zostawiłem na jej psychice żadnych blizn. Przynajmniej chcę w to wierzyć. Nie sądzę jednak, żeby budziła się się w środku nocy, wykrzykując w strachu moje imię… - zawiesił głos. - Nigdy po tym nie zachowywała się tak, jakby bała się mnie czy brzydziła, albo nienawidziła… - zastanowił się, czy to prawda i był tego prawie pewien. - Myślę, że nawet zależy jej na mnie, inaczej nie posłuchałaby mojej prośby co do znalezienia pracy dla ciebie - dodał. - I nie byłem względem niej zbyt brutalny - dodał, choć już nawet nie pamiętał, co dokładnie działo się w tej sypialni. - Chyba największy problem tkwił w tym, że była wtedy dziewicą. I chyba to nie była moja decyzja, czy, kiedy i z kim ten… status powinien się zmienić.
- Skoro się tak stało, tak miało się stać - powiedziała Kira. Przyłożyła obie dłonie do jego policzków i delikatnie głaskała go kciukami.
- Już nie myśl o tym. Skoro nie ma do ciebie żalu, to było, minęło - powiedziała co myślała. Starała się skupić jego pełną uwagę na sobie, nawet przysunęła się i oparła o niego ciałem, żeby sobie i jemu to ułatwić
- Pocałuj mnie - poprosiła.
Tak też zrobił. Za każdym razem razem, kiedy dotykał jej warg, wydawało się to wyjątkowym, jedynym w swoim rodzaju wydarzeniem, które dwa razy się nie zdarzy. Cofnął się nieco do tyłu, aż uderzył pośladkami w brzeg stołu do bilard. Pociągnął za sobą Kirę. Pocałował ją jeszcze raz, w szyję, a następnie spojrzał na jej ubrania w ten sposób, w jaki patrzy się na śmiertelnego wroga.
- Skończyły mi się hormony - rzekł. - Mam tylko recepty. Ale i tak chciałbym sprawić ci przyjemność - mruknął. - Są na to różne sposoby - zawiesił głos. Musnął opuszkami palców materiał nad wypukłością lewej piersi Kiry.
- Możesz mi sprawić przyjemność jak tylko chcesz Kirillu, o ile i dla ciebie to będzie przyjemne. Ale wykup hormony, bo ja też chcę sprawić przyjemność tobie - poleciła mu i pocałowała go w szczękę. Nie odsunęła się, kiedy musnał jej pierś przez materiał swetra i stanika. Wzięła głęboki wdech i powoli wypuściła powietrze. Oparła jedną dłoń o stół bilardowy i wzięła kolano Kirilla między swoje dwie nogi. Po prostu w ten sposób była bliżej niego.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline