Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2019, 15:59   #148
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Pokiwała głową
- Jeśli skupiam się na tym, co mówi istotka. Gdy przestaję, oczywiście również przestaję słyszeć. Jednak jestem niemal w stu procentach pewna, że stworzonko z Iteru siedzi w pobliżu tego lustra, motyla i lampki. Więc, albo pierwszy raz w życiu widzę istotkę, która oszalała, albo nie wiem… - wyjaśniła. Za moment i ona wyszła z wanny i zakręciła wodę. Następnie podeszła w stronę, gdzie była owa istotka i przesunęła ręką w powietrzu. Niedaleko motyla, ale nieco poniżej niego, tak jakby istotka siedziała sobie na umywalce pod spodem.
- A jeśli zabijemy motyla… to zakładając, że istotka była z nim związana… co się z nią stanie? Zniknie? Pozostanie?
Kirill nie miał ochoty zabijać żadnych motyli. Zwłaszcza jeśli były piękne. Jednak zrobił już w życiu gorsze rzeczy i jeśli w ten sposób miałby pozbyć się ewentualnego szpiega Rolana… był gotów to zrobić. Liczył tylko na to, że Kira nie weźmie go z tego powodu za brutala.
Kira zastanawiała się chwilę
- Najpewniej wróci do Iteru, poszukać stamtąd drogi do swego właściciela - powiedziała spokojnym tonem. Rozumiała politykę działania istotek
- Zawsze mnie ciekawiło, czy istotki osób z innych kultur brzmią inaczej, niż te nasze - rzuciła. Tymczasem, Kirillowi przypomniało się, że ktoś mu już kiedyś mówił o niebieskich motylach. Gdy się dłużej nad tym zastanowił, wydawało mu się, że była to Alice podczas spaceru na wyspie…
Ale nie pamiętał, co dokładnie mówiła. I czy to miało jakieś znaczenie. Pewnie powinien skontaktować się z nią w związku z tym, jednak nie chciał ciągle nagabywać ją. Przecież była zajęta de Traffordem. Kiedyś Kirill myślałby o tym gorzko, jednak o dziwo nie przeszkadzało mu to zbyt bardzo, sam będąc w towarzystwie Kiry.
- To znaczy, że potencjalnie twoja moc jest bezużyteczna względem osób, które nie są Rosjanami? - zapytał. To był ten drobny szczegół, który kompletnie wszystko zmieniał.
Blondynka zastanawiała się
- Cóż, potrafię jeszcze mówić po angielsku, więc zgaduję, że i ten język zrozumiem - powiedziała nieco przepraszającym tonem. Nie panowała nad tym jak słyszała istotki, a przynajmniej nie widziała jak nad tym zapanować, bo pewnie nigdy tego w tym kierunku nie ćwiczyła. Jej zdolność i tak pozwalała jej na bardzo dużo.
- To w porządku… - mruknął Kirill. - Myślałem, że te istoty komunikują się z tobą w języku, który ty rozumiesz. Wiesz, bez względu na wszystko. Zdaje się jednak, że Iter równie jest podzielony konsekwencją Wieży Babel - szepnął. - Musimy udać się na uniwersytet i znaleźć kogoś mówiącego po arabsku. Albo zwykłego tłumacza, przecież niekoniecznie potrzebny nam będzie profesor filologii arabskiej - dodał. - Tyle że istnieje szansa, że to nie jest wcale arabski, tylko jakiś inny dziwny język, na przykład węgierski… dlatego specjalista od języków byłby jak najbardziej przydatny.
“W sumie mógłbym też zadzwonić do Alice…”, pomyślał. Wahał się. Skontaktowanie się z nią naprawdę wydawało się najrozsądniejsze z wielu różnych powodów. Westchnął i wykręcił jej numer telefonu.
- Do kogo dzwonisz? - zapytała Kira, ale w tym samym momencie rozległy się w słuchawce Kaverina dwa sygnały i nawiązanie połączenia
- Oddaj mi to… - głos Alice był w tle. Szelest w słuchawce i w tej chwili był już blisko
- Halo? Kirill? Coś się stało? - zapytała kobieta. Zdawała się lekko zirytowana, ale jakby nie telefonem, co czymś innym w tle. Po sposobie w jaki oddychała, Kaverin zgadł, że szła dokądś, dość szybko.
- Alice? Coś się stało? - odparł, nawet nie zwracając uwagę na to, że tak właściwie powiedział dokładnie to samo. Trochę przestraszył się, że kobiecie na przykład wyrwano torebkę podczas spaceru, czy coś w tym stylu… Pewnie nie było to nic tak dramatycznego, jednak wyobraźnia Kirilla zaczęła działać.
- Nie, nie, wszystko ok. Zadałam to samo pytanie tobie… - odezwała się Harper.
Kirill przysłonił mikrofon i spojrzał na Kirę.
- Rozmawiam z Alice. Mówiła coś kiedyś o motylach i zna języki - rzekł, potem spoglądając znów na dziwnego owada i odkrywając mikrofon.
- Aha. No dobrze, to może nam pomoże - stwierdziła Kira, po czym zaczęła szukać po łazience ręcznika po omacku. Tymczasem Alice po drugiej stronie telefonu chyba się zatrzymała, bo już nie było słychać tego równego oddechu towarzyszącego krokom
- Więc co się stało? - zapytała śpiewaczka, czekając na odpowiedź mężczyzny.
- Ale co się dzieje? Jesteś na pewno teraz bezpieczna? Potrzebujesz pomocy? - zapytał Kaverin. Motyle mogły poczekać. Jak mógł przedstawiać jej swoje sprawy w takich okolicznościach? - Przeszkadzam ci? - zapytał jeszcze.
- Nie. Drzemałam. Po prostu ktoś uznał, że powinnam jeszcze pospać, a nie znowu gadać przez telefon. Ale to nic. Wiem, że nie dzwoniłbyś, gdyby to nie było w jakimś stopniu pilne, a więc słucham - powiedziała spokojnym tonem. Jej głos był zupełnie inny od głosu Kiry. Alice miała melodyjny, przyjemny ton, tymczasem Kira, choć jej głos też był łagodny i miły dla ucha, nie był aż tak równy. U Rasputin przedzierały się emocje, głoski czasem unosiły się i opadały, kiedy czymś się ekscytowała, czy niepokoiła. Głos Harper, nieważne w jakich okolicznościach, był płynny, wyćwiczony do powściągania drżenia i tylko bardzo silne emocje zmieniały ten stan. W ostatnim czasie dość często.
- W sensie… nie mógłbym zadzwonić tak po prostu, jako przyjaciel? - Kirill zawiesił głos. W sumie… Alice jak najbardziej mogła tak pomyśleć, bo przecież nie telefonował, jeśli nie miał bardzo konkretnego powodu. Ale to dlatego, bo nie chciał się jej naprzykrzać.
- Mógłbyś… - Alice zaczęła, ale Kirill jej przerwał.
- Nieważne. Czy mogłabyś powiedzieć mi coś o niebieskich motylach? - zapytał. - Wydaje mi się, że kiedyś o nich wspominałaś… - zawiesił głos. - Otóż właśnie teraz patrzę na jednego z nich i najwyraźniej jest z nim związana jakaś arabska istota z Iteru… To podejrzane, tak myślę… - mruknął.
W telefonie rozległa się cisza
- Widzisz niebieskiego motyla? - zapytała Alice, definitywnie zaskoczona i jakby napięta. Jakby nie wierzyła w to co właśnie usłyszała.
- Pierwszy raz widziałam takiego motyla w Petersburgu w łazience… I w barze na dole… Potem jeszcze kilka razy w najróżniejszych mniej lub bardziej normalnych okolicznościach. Opowiadałam ci kiedyś, że śniło mi się, że na takim lecę i chciałam z niego popełnić samobójstwo, skacząc, ale to nie jest ważne… Widzisz niebieskiego motyla i jest z nim związane co? Arabska istota z Iteru? Co u licha… - Harper nie mogła sobie tego poukładać
- Do tej pory myślałam, że to jakieś moje halucynacje, choć raz takiego motyla ewidentnie widziałam razem z Noelem, więc miałam mieszane uczucia co do tej teorii, ale teraz to mnie zatrwożyłeś… a skąd pomysł, że jakaś arabska istota? - zapytała Alice.
- Zatrwożyłem - Kirill cicho powtórzył do siebie słowo. W ogóle był nieco otumaniony tym wszystkim, co się działo. Teraz mieli wypowiedzieć wojnę motylom? Rolan był wczorajszym wrogiem, natomiast owady stanowiły dzisiejsze zagrożenie? Wydawało się, że te drugie były łatwiejsze do zabicia, ale Kaverin wcale nie był ekspertem. Te motyle były dziwne i mogły nie mieć wiele wspólnego z normalnymi. - Ja też zobaczyłem go tutaj w Petersburgu, w łazience. Bo masz na myśli tę nad O’Hooligans, jeśli dobrze myślę? Kira, moja przyjaciółka, też się tu znajduje, bo będzie mieszkać tu chwilowo z bratem, mną i Noelem. No i powiedziała, że słyszy przy tym motylu dziwne słowa. Spisałem je. Chciałem skontaktować się z jakimś specjalistą od języków, kiedy pomyślałem sobie, że jesteś przecież jednym z nich… - zawiesił głos. - Może przeczytam to i ty powiesz, czy to coś więcej niż zwykły bełkot?
Alice mruknęła
- No nie możliwe, żeby ten motyl przeżył w tej łazience aż tyle czasu, raczej tam kwiatów nie trzymasz, a przecież motyle żywią się nektarem z kwiatów… - mruknęła.
- To przeczytaj mi co zapisałeś, tylko powoli, bo pewnie fonetycznie to będzie brzmiało jak bałagan już na wstępie - powiedziała i zamilkła, dając Kirillowi czas na przygotowanie się i odczytanie jej ów słów.
Kaverin otworzył odpowiednią aplikację w telefonie i zaczął przekazywać to słownie Alice.
- Tak, to arabski - rzekła kobieta po chwili. - Niektóre fragmenty są wyraźne, ale w dwóch miejscach ciężko mi zrozumieć, o co może chodzić - mruknęła. - Na początku jest jakoś tak… “Koncentracja”. Albo “skoncentruj się”. Niezliczone, albo mrowie, albo zatrzęsienie małych umysłów, ukażcie mi, czego szukacie… albo poszukujecie, czy znajdujecie. Można to tłumaczyć na kilka różnych sposobów. To połowa tłumaczenia - powiedziała, mamrocząc cicho słowa, które podyktował jej Kirill, tylko że w jej ustach brzmiały jakoś bardziej… ‘Arabsko’, niż to co Kaverin zaoferował zapisane ze słuchu.
- Tarkiz. Eadad la yahsaa min aleuqul alsaghirat, 'arini ma tabhath eanhu - mówiła. - A reszta… “Niech widoki, obrazy i dźwięki obmyją mnie niczym miły wodospad”. Nie jestem do końca pewna, ale ta wersja ma dla mnie najwięcej sensu. De almanzar walrawayih wal'aswat tughasalni mithl shallal latif.
- Tak! - mruknęła Kira przysłuchująca się rozmowie. - Właśnie tak to brzmiało, jak powiedziała twoja znajoma.
- Kira mówi, że dobrze to odsłuchałaś - powiedział Kirill, zastanawiając się nad słowami. Nie był pewny, co mogły znaczyć…
- Mhm, słyszałam. Tak, czy inaczej… To brzmi trochę jakby było czegoś dużo, co daje temu komuś widok na coś? Tak sobie możemy gdybać bez jasnego rozeznania. Czy to się odnosi do ludzi na świecie, do istot z Iteru, czy do… do motyli może? Nie wiem. W każdym razie, jak następnym razem jakiegoś zobaczę, to chyba go pogonię… I będę musiała zapytać… kilka osób, czy też ich nie widują. Dobra… Muszę kończyć, potrzebuję wykonać telefony - powiedziała Alice w poważnym zamyśleniu
- Jakbyście jeszcze na coś wpadli to napisz do mnie, albo zadzwoń - poprosiła Kirilla. Kira tymczasem podeszła do lustra. Dotknęła je palcami i przesunęła je w górę, do ramy, chyba szukając owego motyla na powierzchni tafli.
- Już się wyłączasz? - zapytał Kaverin. - Do kogo chcesz dzwonić? Myślisz, że to może być związane z Rolanem? Zresztą… przecież skąd możesz to wiedzieć - mruknął. - Nie pasuje to do mojego brata, bo Irkuck to dość daleko od krajów muzułmańskich, ale co ja wiem o nim i jego przyjaciołach - westchnął.
Alice mruknęła
- Muszę zadzwonić, gdzieś. Po prostu do Konsumentów. Powiedz mi, myślisz, że to może Rolan, ale pamiętaj, że motyle pojawiły się w czasie sytuacji w Helsinkach. Czekaj, czekaj, czekaj… - Harper zdawała się jakby coś wiązać
- Ilu znasz arabów, którzy mieliby interes, żeby nas nie wiem, obserwować, poza ewentualnymi ludźmi twojego brata, o których nic nie wiemy? Bo ja znam pewną grupę i wcale nie są tacy cholernie tajemniczy - zapytała, jakby do czegoś dotarła, ale jeszcze nie była pewna do końca do czego.
Kirill zastanawiał się przez chwilę.
- Kościół Konsumentów posługiwał się Sharifem Habidem, aby uwolnić przez ciebie waszego mistrza - rzekł. - Myślisz, że to on…? - zawiesił głos. - Ktoś kontroluje go z szeregów waszej sekty? Znowu? Ale chyba wiedziałabyś o tym. Może działa sam. Może z kimś. Czy on w ogóle nie umarł na cmentarzu w Helsinkach? - zapytał. - Cholera, to było już trochę temu i...
- Ty zapomniałeś, że sprzedałeś go jego siostrze, przewożąc do Petersburga, za informacje o następnej Gwieździe? Przy tej okazji się spotkaliśmy Kirillu i miałam nieprzyjemność poznać też te całą… Apsik… Afaf? Afaf… Tak… - przerwała mu Alice, mówiła z wyraźną pogarda w tonie.
- Na pewno nie miała na imię Apsik - Kirill mruknął. - Choć to byłoby słodkie imię dla kota - szepnął po chwili. - Tak, teraz już pamiętam. Po prostu to doprowadziło do niczego, dlatego wymazałem to z pamięci. Przecież cała sytuacja w Egipcie do niczego nie doprowadziła - westchnął. Afaf mnie oszukała, ale od tego czasu nie spotkałem ani jej, ani żadnego innego Araba. Nie mam pojęcia, gdzie znajduje się. Po prostu zapadła się pod ziemię. A ja jestem tak daleko od tamtej gwiazdy, jak na samym początku - skrzywił się.
- Załóżmy więc, że zapadła się pod ziemię, bo nie musiała się ujawniać… Bo mogła sobie w jakiś sposób mieć nas na oku. Na pewno nie odpuściła faktu tego, jak Kościół wykorzystał jej brata i stąd ten numer z naszym bratem… No i cała ta sytuacja na M… Wyspie... Tymczasem, jeśli te cholerne motylki, rzeczywiście mają coś z nią wspólnego, to chyba ogłoszę na nie obławę… - mruknęła Alice.
- I jak ona będzie wyglądać? Stworzysz getto w każdym mieście świata i każesz swoim ludziom wpychać do niego arabskie kobiety? Wszystkie, jakie tylko znajdą? Przecież nie mamy żadnego śladu… Nie mamy w jaki sposób do niej dotrzeć.
- Obławę na motyle, nie Afaf… A wyprzedzając twoje pytanie, czy zamierzam zrobić getto dla motyli, polecę konsumentom, po prostu próbować je konsumować… Jak się nie da, niech do nich strzelają. Te motyle, widywałam je w naprawdę bardzo różnych miejscach, nawet w domu mojej rodziny, czy na wakacjach na Mauritiusie. To jest problematyczne, jeśli rzeczywiście mają związek z ta larwą i jeśli rzeczywiście dostarczają jej informacji. Oczywiście musimy też założyć, że to może być jakiś inny arab, choć szczerze w to watpię. Jak na razie, po prostu musimy mieć na te małe gnoje oko… Mówię o motylach - wyjaśniła swoje zamiary Harper.
- Tak, rozmawiam do telefonu o motylach. Potem ci wyjaśnię - powiedziała w stronę kogoś, kto najwyraźniej zadał jej teraz w tle pytanie.
Kirill podniósł rękę, próbując zatłuc owada ręką. Był ciekawy, czy ten w porę ucieknie, a jeśli nie… to można było go zniszczyć w sposób konwencjonalny. To była informacja, która wydawała się naprawdę przydatna. Ewentualnie dobrze byłoby go przynajmniej złapać. Do jakieś pudełka tekturowego po butach, czy czegoś w tym stylu. Kirill nie wiedział, do czego zdolne są te stworzenia, dlatego wolał po prostu je zniszczyć.
Motyl próbował uciec, przed jego ręką, ale Kaverin był szybszy. Kiedy jego palce dotknęły małej istotki, ta rozprysnęła się na mnóstwo maleńkich, niebieskich pyłków, połyskujących światłem. Te za moment zniknęły
- Istotka zniknęła - powiedziała w tej samej chwili Kira.
- Wyobraź sobie - Kirill odezwał się do słuchawki - że zabiłem tego potworka. Rozproszył się w turkusowy brokat i teraz nie ma po nim ani śladu… - mruknął. Nagle spojrzał na Kirę z miłością. - Gdyby nie ty, nie mielibyśmy pojęcia… - szepnął i przybliżył się, aby pocałować ją w policzek. - Wiesz co, mam lepszy pomysł od zabijania ich - teraz odezwał się do Alice. - Każ je łapać. Być może udałoby nam się dostać do tego mężczyzny lub kobiety, którzy wysyłają te małe gówna na nas. Nie chciałem przekazywać tego planu wcześniej, w obecności motyla, bo najwyraźniej podsłuchiwał nas - westchnął. - Czy widziałaś jakieś inne niepokojące zwierzęta? Czy to były tylko motyle?
Kirillowi wydawało się, że w tle usłyszał głos mężczyzny.
- Tylko motyle. Przynajmniej tak myślę. Nie będę teraz podejrzewać każdego kota, psa i mysz o to, że mnie podsłuchuje, bo to zakrawa o paranoję. Spróbujemy łapać te motyle… A ty tymczasem wraz ze swoją… dziewczyną - Alice wypowiedziała to słowo, jakby było ością w jej gardle. Kirill nie rozumiał dlaczego. Przecież nie mogła być o nią zazdrosna… nie miała do tego prawa.
- Też zwracajcie na nie uwagę. Uczul też na to Noela i jej brata - poleciła mu. Brzmiała nagle bardziej jak szefowa, a nie jak zagubiona, zestresowana kobieta, którą znał z przeszłości. Kira przytulała się tymczasem do blondyna.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline