Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2019, 19:00   #27
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Rozmowa z Czarnym trwała tylko tyle na ile to było konieczne. Żenia czuła, że pętla Pentexu zacieśnia się z każdą sekunda w monitorowanej restauracji. Dlatego też wynieśli się stamtąd. Od Czarnego dostali telefon, że czarny helikopter nad Gnieznem pojawił się w 11 minut po ich wyjeździe. Nie zastanawiali się długo. Oboje wskoczyli do umbry porzucając auto w lesie.

Zniknęli na ponad tydzień. Sonia usiłowała zmusić Btk'uthoklnto do oderwania się i samodzielnej egzystencji. Niestety nic takiego nie miało miejsca. Korzystali z tego, że księżyc rozświetlał ścieżki między światami w umbrze. Jednym ze światów, które odwiedzili była Pangea. Świat jakiego nigdy nie poznał człowiek. Świat, gdzie nie znana była technologia. Świat, w którym Zmora zapolowała i zeżarła ducha tyranozaura.

Co ciekawe wśród gadów wyjątkowo kiepsko czuł się Maksim. Jakby brak technologii źle wpływał na jego wszczepy.

Jedna te dwa tygodnie dały sporo dziewczynie. Poznała się z Btk'uthoklnto jeszcze lepiej. Poznały swoje ograniczenia, gdyż nie mogły się rozerwać, żeby istnieć jako inne byty. Ale też poznały możliwości Zmory. Mogła zmieniać się w dowolną broń białą, od krótkiego noża, po wielki dwuręczny miecz. Robiła to w ułamku sekundy. Ale mogła też zmienić się w przedłużone szpony Crinosa. Również forma ubrania jaką przyjmowała w umbrze wreszcie miała okazję być omówiona. I co się okazało, kwestię obrony również potrafiła opanować równie szybko jak przemiany w broń.

W całym tym okresie Sonia poczuła jeszcze większą więź z duchami, choć nie było to łatwe, bo większość istot bez wyjątku usiłowało uciec przed jej zapachem i obecnością tajemniczej Zmory.

W końcu w połowie października wyskoczyli w końcu z umbry odwiedzić Michała i Gustawa. Jak się okazało prowadzili oni codzienne obserwacje Torunia. Wraz z Kingą i Dawidem. Parą młodych Białych Wyjców. Gdy Maksim i Żenia ich poznali oboje byli posiniaczeni, co przypomniało dziewczynie jak wytrwałym i skutecznym nauczycielem był Gustaw.

Michał z niekłamanym zaskoczeniem przyjął historię o szczurołakach, które już nie są wrogami. Okazało się, że zabili sześć z nich w czasie ostatnich trzech tygodni.

Do Torunia pojechali całym składem negocjować zawieszenie broni. Szef szczurołaków miał na imię Popiel, co samo w sobie zakrawało na parsknięcie śmiechem. Nie było to żadne zawarcie sojuszu, czy cokolwiek innego. Było to zawieszenie broni. Na nic więcej wilkołaki nie mogły liczyć. No może poza historią opowiedzianą przez Popiela.

Toruń był znanym ośrodkiem skupiającym magów. Takich prawdziwych czarowników i czarodziejów. Ponoć jednym z pierwszych był Kopernik. Magowie żyli z wilkołakami w stanie zawieszenia broni ze względu na miejsce mocy w Tucholi. Dawny, zniszczony już caern. Ponoć właśnie Magowie zniszczyli go w XIX wieku.

Nagle, kilka lat temu grupa określana mianem Inkwizycji wpadła w posiadanie potężnego artefaktu, który pozwolił odciąć cały zaświat, jak nazywał umbrę Popiel. Spora część wilkołaków i wszyscy magowie zginęli, a Inkwizycja przejęła tak zwany toruński Węzeł. Miejsce mocy.

Wiele więcej nie mogli się spodziewać. Co gorsza w czasie spotkania dopadli ich łowcy Pentexu.

Wielki, czarny helikopter zawrócił niemal w miejscu, a na linach już zjeżdzało z niego sześciu żołnierzy w czarnych mundurach. Żadnych oznaczeń ani stopni, ani jednostki, ani nawet kraju. Od razu zrozumieli co się dzieje.

- Spieprzamy chłopaki - zakomenderował Popiel, a szczury jak na komendę ruszyły ze swoich miejsc.
Tymczasem wilkołaczka już sięgnęła do swojego plecaka i wygrzebała z niego kamień kamuflarzu. Złapała dłonią dłoń Maksima. Już po chwili między Popielem, wilkołakami i szczurołakami stało dwóch Maksimów.

Jeden z nich wysokim damskim głosem przekonywał Toruńskiego przywódcę o słuszności stanięcia do walki z Pentexem. Plan był prosty: władować napastników na minę w formie Inkwizycji.

Ciężko powiedzieć czy coś było w głosie tego nowego Maxima, czy też w sposobie mówienia, a jednak Popiel słuchał tych słów. Szybko wydał rozkazy swoim ludziom.

Tymczasem komandosi już lądowali. Ich twarze skrywały jakieś dziwne gogle. Nie były to noktowizory, ale było w nich coś niepokojącego. Szczury przyjmowały swoje bojowe formy i rzucały się do ataku. Michał, Gustaw i młodzi też nie pozwolili sobie, na czekanie. Tymczasem jeden z komandosów wystrzelił serię na wpół ślepo w spory “tłumek”.

Umysł wilkołaczki szybko składał fakty. To była ekipa, szkolona do walki z wilkołakami. Na nikogo nie zadziałało delirium wywołane przez formy szczurołaków. Zamiast tego osiem z nich padło rażonych przypadkowymi kulami.

Mieli karabiny automatyczne załadowane srebrem. I wtedy nastała ciemność.

Piętnaście metrów w każdym kierunku. Miłej i błogiej ciemności skrywającej ich egzystencję. Teraz tylko musiała jeszcze wykrzyczeć swoje ultimatum wobec napastników. Nie było to łatwe z wiszącym nad nimi helikopterem i nieustannie klekoczącą bronią automatyczną.

Pierwszy z napastników przeładowywał broń. Drugi wystrzelił serię na ślepo, jednak tym razem nikogo nie trafił. Szczury mimo pierwszej euforii z jaką rzuciły się do ataku, teraz odciągały swoich rannych do jednej ze studzienek kanalizacyjnych.

- Uciekamy - powiedziała wielka czarna bestia, jaką stał się Michał łapiąc mocno ramię Żenii.

Po chwili z helikoptera spadły fosforowe flary wprost w wywołaną przez wilkołaczkę ciemność. Michał szarpnął ją mocniej, a za druga rękę złapał ją Maksim. Wszystko działo się tak szybko. Biegli w kanale za Popielem. Gdzieś za nimi nagle słychać było wybuch. Sonię tknęła jedynie myśl, że szczury, które nie chciały walczyć teraz poświęcały się, żeby dać im szansę ucieczki.

W końcu kanał wpadł do rzeki, a tam czekały na nich dwie łódki. W ludzkich formach wsiedli do nich i odpłynęli. Żenia wiedziała już jedno: ta ekipa nie miała najmniejszej ochoty rozmawiać i nie przekaże informacji Markowi.

Wieczorem w małym motelu oglądali TV. Jak się okazało oficjalnie całość została przypisana Eugenii Bondar. Pokazali nawet jej zdjęcia z monitoringu. Powiązano ją z lokalnym środowiskiem mafijnym, którego przedstawicielem miał być Popiel. Jeśli strzelanina i wybuchy w centrum Torunia nie zainteresują Inkwizycji, to nadszedł czas, żeby pominąć ich w swoich planach.

W nocy znalazł ich ktoś jeszcze. Czerwona wampirzyca. Podjęła trop w Toruniu i próbowała ich zaatakować. Sonia do końca nie zarejestrowała samej walki, a już z pewnością nie jej dokładnego przebiegu. Maksim obezwładnił czerwonoskórą i wbijał jej kolano w piersi. Właśnie miał urwać jej głowę, gdy do wilkołaczki dotarło, że to może być jej posłaniec.

To nie Marek przysłał wampirzycę. Była forpocztą ekipy Mika Smoczego Gniewu. Owszem, Marek był z nimi, ale nie miał za wiele do powiedzenia. Wampirzyca pozostawiona bez większego wyboru zgodziła się zostać posłańcem. Mało tego, wilkołaczka mając czas i spętanego przeciwnika zaczęła robić to co wychodziło jej dotąd najlepiej. Wsączać powoli swoją wolę do głowy ofiary, przekonując ją, że pomoc Żenii jest najlepszym wyjściem.

Najpierw bardzo skrupulatnie przedstawiła przyszłość Mikowi. Przyszłość w której Shinzou dochodząc do władzy pozbawi go pozycji. No bo nie wywiąże się ze swojego zadania, póki Złoty jest pod ochroną Zhyzhak.

Podkreśliłą i swoje imię, które nic nie znaczyło dla czerwonoskórej i nazwę korporacji. Podobnie jak imię jej menadżera. Niech Mike myśli, że wie więcej, niż wie faktycznie. Niech poczuje strach. Niech otoczy go paranoja, która pozwoli w końcu na zmianę strony z Pentexu na jej.

Potem była wiadomość dla Marka Mazuta. Wiadomość uderzająca w jego ego. Rozkaz od małej, młodszej siostrzyczki. Chęć spotkania. Gdy tylko ich sprytny fetysz ich namierzy ma przyjść sam Marek, a nie oddział komandosów.

Wampirzyca zaś dostała obietnicę kija i marchewki. Marchewką miało być zdjęcie zabezpieczeń w implantach, które posiadała. Kijem Inkwizycja.Z tym, że wampirzyca o żadnych implantach nie wiedziała. Co więcej jej wampirze ciało odrzucało wszelkie obce ciała, więc poza fizyczną obrożą na szyi próżno było szukać w jej wnętrzu jakiejkolwiek innej formy usprawnienia, czy też kontroli. Jednak w tym wszystkim co robiła była pewna sympatia do wilkołaczki. Być może wspólnie przelana krew? Gdy tylko Maksim ją puścił, to uciekła. Szaman zaś powiedział, że powinni już wskakiwać do umbry.

Okazało się też, że Maksim w czasie ataku został ranny w nogę, ale się do tego nie chciał przyznać. Żenia musiała mu wyjaśnić na jakich zasadach wampirzyca węszy krew.

***


Pięć dni później spotykali się w Poznańskiej siedzibie GSK. Wojtek po wcześniejszym kontakcie ze strony Córki Ognistej Wrony Wojtek zorganizował tymczasową przerwę w monitoringu. Nie chciał, żeby właśnie w tym momencie im przerwano.

Gabinet Wojtka wychodził na nowoczesny budynek postawiony po drugiej stronie ulicy.




- Mówi ci coś nazwa Tellus Enterprise? A Sunburst Computer? Jedni produkują hardware. Drudzy oprogramowanie. Całkiem niedawno za dwa miliardy złotych przejęli lokalnego giganta. Grupę Allegro. Od tego czasu wpompowali wiele gotówki w swój projekt i zablokowali wejście Amazona na nasz rynek. Od kilku lat śledzę te firmy. Jestem na jakieś 90 procent pewien, że Tellus należy do Pentexu.

Wojtek stał niczym prawdziwy prezes. W wielkim gabinecie z dłońmi splecionymi za plecami. W eleganckim garniturze. Zupełnie niepodobny do Wojtka z ich pierwszego spotkania we Wrocławiu.

- Jest jeszcze Herculean, która od kilku lat próbuje wykupić pakiet kontrolny Bumaru, ale cały czas odbijają się od ściany. I tu ciekawostka… w tym tygodniu Shinzou weszło w posiadanie pakietu większościowego Herculean i oficjalnie wycofało wszelkie prośby wobec Bumaru.

W końcu odwrócił się do swoich gości i usiadł na brzegu ogromnego dębowego biurka.

- W powietrzu wisi coś większego, a ja jeszcze nie mogę wywęszyć cóż to. - Zakończył prezes Kosiba.

- Zakładając, że to ma powiązanie z Pentexem, kwestię Mike’a Smoczego Gniewu szperającego za Maksimem, zniknięcie Zośki kluczowego informatyka Zaara i wcześniejsze doświadczenia Zaara z polowaniem na krewniaków przez mojego brata, to możliwe, że to wszystko jest powiązane ze sobą. Zoska była odpowiedzialna za odbudowę siatki krewniaków po śmierci Zapalniczki. Dostała ofertę pracy z japońskiej firmy i zniknęła. Jeśli ją przejęli to mają dostęp do informacji na temat septu i kontaktów Zaara. A jeśli tak to może szykują jakieś uderzenie na Czarnego i resztę. Jedna kwestia, która tu nie do końca pasuje to fakt, że Wiliams ewidentnie dokonywał przejęcia Pentexu. A nie dążył do współpracy.

Żenia spojrzała na Maksima pytająco.
- Jest coś czego nie pamiętam na temat tych spółek?

- Sunburst był zaangażowany w prace nad implantami. Tellus nie mówi mi kompletnie nic - odpowiedział Dragan. Jego wygląd kontrastował z poważnym i garniturowym Wojtkiem. Luźne bojówki i rozpięta hawajska koszula. Teraz miał ręce w kieszeniach spodni.
- Zastanawia mnie Shinzou. Czy są Pentexem, czy czym?

- Sunburstem się nie zainteresowali. W spokoju zostawili też branże paliwowe i alkoholowe. Stąd myślę, że nie zależy im na zyskach. A to niestety kieruje nas na te same tory o których wspomniałaś - Wojtek patrzyl na Żenię - tyle, że nie kupuje się udziału w międzynarodowych korporacjach, żeby pozbyć się jakiegoś tam Czarnego. To rzucanie granatem, żeby zabić muchę.

- Nie jeśli w grę wchodzi kwestia jednoczenia garou. Do tej pory ekipa Czarnego funkcjonowała dzięki temu, że byli mało aktywni, przyczajeni. Pijak szaman, świr Sędzia, i jeden wyszczekany żigolak i mięśniak. Teraz Polska rośnie w siłę. Mało tego, jest centrum w którym gromadzą się wilki a także działają Tancerze Skór. Nawet na spotkaniu ta laska z ochrony wspominała, że są na skraju przełomu dotyczącego eksperymentowania na wilkach i wilczego poczucia watahy. Co jeśli to nie żadne hokus pokus a po prostu wszczepy? Może nawet i nanotechnologia? - Żenia przypominała sobie zwierzenia Grzesia i opowieści Zaara o Białowieży - Może chcą potraktować ekipę jak Białowieżę?

Wrona wzruszyła ramionami.

- GLS - powiedział pod nosem Maksim, po czym już głośniej dodał - Ten z Shinzou mówił coś o GLSie na spotkaniu, prawda?
Wojtek uniósł głowę i patrzył z ciekawością na Maksima.
- Tak, coś wspominał. Żeby zamknąć inne badania poza tym.

Córce Ognistej Wrony świtało, że pod kątem GLS miała być badana gdy udawała pracowniczkę Pentexu.

- Wypuszczą chemtrails z jakimś blokerem? Albo co? Z powracającymi wyjcami ilość garou się znacznie zwiększyła. GLS to badanie na wilczy gen. Jeśli mają opcje to czemu nie? Tylko jeśli jest to plan sprzed dwóch lat to tu mnie masz. Czarny dwa lata temu raczej nie był kandydatem na króla wilkołaków… mam wrażenie, że to mogą być dwie osobne kwestie. A Shinzou może działać niezależnie.

- Shinzou nie jest powiązane z Pentexem. To znaczy nie było. Z ich siedziby wykradaliśmy dane, które pomogły dokonać prawdziwego skoku w dziedzinie implantów bojowych. Shinzou to specjaliści od elektroniki. Sunburst z ich Sunpadem chowają się gdy Shinzou wchodzi do akcji. Stoją za Sony, Samsungiem, są współwłaścicielami fabryk, które produkują iPhony. Sunburst pomagał projektować implanty, ale po naszym wykradnięciu danych okazało się, że Pentex do Shinzou miał się mniej więcej tak, jak kamienna motyka, do zaawansowanego kultywatora. Ale kwestia broni i farmacji nigdy nie była w segmentach zainteresowania Shinzou. Coś się zmieniło. Nie wiem, czy to nagłe zawieszenie broni? Sojusz? Czy może Shinzou postanowiło wchłonąc Pentex.

Maksim westchnął ciężko, po czym zrobił kilka kroków do przodu. Tym razem to on zerkał na ekstrawagancki budynek po drugiej stronie ulicy. Stojąc plecami do dwójki wilkołaków kontynuował. Jego głos odbijał się od szyby. Było piękne, jesienne popołudnie.
- Pod koniec lat osiemdziesiątych Pentex rozpoczął projekt “Żniwiarz”. Miało to być opracowanie selektywnej broni masowego rażenia. Kluczem był GLS. Gen syndromu likantropi. Ponoć wszyscy jesteście spokrewnieni. W każdym razie wyróżnia się nosicieli i chorych. Nosicieli nazywacie krewniakami. U krewniaków nie manifestuje się wilkołactwo. Sam GLS ma dwie odmiany. GLS-1 to zarażony człowiek, lub wilk. GLS-2 to zarażony potomek zarażonej pary. Metys. Od 1988 roku Pentex pracuje jak powiązać obecność tego genu z bronią. Chcą stworzyć śmiertelną chorobę, na którą umrą wszyscy krewniacy i wilkołaki. Skoro Shinzou fatyguje się na finansowanie badań, które od ponad trzydziestu lat stoją w miejscu, to nie sądzę, żeby Czarny był pępkiem świata.

“A ja tam myślę, że nasz Maksim po prostu nie lubi Antka”

“Nasz?” Żenia zachichotała.
- Pępkiem być nie musi, katalizatorem tak. I nie chodzi o Czarnego tylko o to co dzieje się pod jego sztandarem.
“Dziwne. Coraz mniej znam ludzi, którzy go lubią. Ale króle nie są do lubienia. “ - wygłupiła się Sonia - “ tylko do królenia.”
- Czyli informujemy o wszystkim Czarnego i Zaara - podsumował ronin. - A ten Sunburst? Powinienem się martwić, że mam ich za rogiem?
- Nie wiem - Dragan wzruszył ramionami i odwrócił się plecami do okna.
- Jeżeli w internecie jest coś, czym powinien martwić się człowiek, to gdzieś głęboko za tym jest Sunburst. Gry pochłaniające życie, ciasteczka monitorujące twoje dane, spam dopasowywany do twoich upodobań… czego nie prześledzisz od początku do końca, to na którymś etapie na nich trafisz. To oni odpowiadali za sprawę, gdy Google weszło w posiadania nielegalnej kartoteki medycznej trzech milionów pacjentów brytyjskich szpitali. Czy to powinno spędzać nam sen z powiek? Pewnie tak. Czy bardziej niż wytrenowani zabójcy Tancerzy Czarnej Spirali monitorujący wszystkie kamery świata? Pewnie nie. - Maksim mówił tak spokojnie, jakby już przywykł do ciągłej ucieczki

Żenia za to wbrew planom omawianym ze Smokiem poczuła zniechęcenie. Z każdej nory pod kamieniem wyskakiwała hybryda. Nic co robiła nie miało żadnego wpływu na otaczający ją świat. Na cholerę ta ciągła szarpanina? Nie kłamała mówiąc o chęci zakończenia wojny. Jak nie Pentex to Shinzou nagle pojawiajace się w Polsce i w pełni kontrolujące wszystko i wszędzie. Miała ochotę machnąć na to ręką i wrócić do Umbry razem ze Smokiem i pozwolić światu płonąć.

Westchnęła i skinęła głową w odpowiedzi na pytanie Wojtka.
- Oprócz tego możesz zorganizować fake news farm? - spytała wtulając się ciasno w starszego wilkołaka, szukając i niosąc pocieszenie i wsparcie - Myślę, że czas zacząć walkę odwetową w mediach też. Dasz radę ogarnąć temat i zacząć kilka oddziałów?

Odlepiła się dopiero po kilku długich chwilach i potwierdzeniu od Kosiby.

***


Słońce już zachodziło, gdy wyjeżdżali z parkingu GSK. Przynajmniej taki mieli plan, bo gdy dotarli do zaparkowanego samochodu oboje usłyszeli za swoimi plecami:

- Moja siostra, z moim kumplem. Powinienem się cieszyć, czy wkurzać? - rozbrzmiało po rosyjsku.
Marek Mazut stał w czarnej skórzanej kurtce. Za nim stał wyższy od niego i szerszy w barkach mężczyzna. Na elegancki płaszcz opadały mu długie włosy. W dłoni trzymał laskę zakończoną rączką w kształcie wilczej głowy. Coś mówiło Córce Ognistej Wrony, że ozdoba była z czystego srebra.

Sonia odwróciła się z lekko krzywym uśmiechem:
[media]http://i.pinimg.com/originals/4c/9c/55/4c9c55ceb66a247320ed49b8c6966d70.gif[/media]

- Doprawdy braciszku twoje nastroje nie są na szczycie listy moich zmartwień. - odparła bezczelnie i zadziornie w tym samym języku. - widzę, że przyprowadziłeś obstawę?
Doskonale zdawała sobie sprawę, że to zapewne ten “decyzyjny” z paku blondasa.

- Spodziewałem się, że Zhyzhak jest wyższa - powiedział trzymający się z tyłu garnitur.



- Niezmiernie mi przykro z powodu rozczarowania. - Żenia mruknęła zupełnie bez smutku w głosie.

Marek podszedł kilka kroków. Nadal jednak trzymał się poza zasięgiem wilkołaczki.
- Się porobiło, prawda? - powiedział zmieniając ton z prześmiewczego na bardziej przyjacielski - Wiesz, że władowali w Złotego za wiele hajsu i nie pozwolą mu odejść, prawda?

- Bratyku, nie ma czasu na czcze dywagacje. Oczywiście możemy się tłuc, możecie korzystać z Niuchacza, robić nagonki ale koniec końców efekt będzie ten sam. Złoty zostaje ze mną. Czysty rozsądek podpowiada, że nie macie szans, bo czas jest przeciw wam i przeciw firmie. Nowy porządek nadchodzi. A Ty musisz wracać ze mną i ze Złotym. Obstawa może dołączyć jeśli ma ochotę i trochę ambicji. Przyda się.

- Za długo w tym siedzicie, żeby myśleć, że to ma jakiekolwiek szanse powodzenia - tym razem odpowiedział długowłosy. - W momencie gdy Firma uzna, że nie ma możliwości odzyskania nieuszkodzonego egzemplarza przejdą do terminacji. I co wtedy? Jesteśmy w stanie lokalizować was w kilka minut. Obstawimy wszystkie większe agloneracje. I co? Nawet nie będziecie wiedzieć kiedy dostaniecie kulkę od snajpera. Dlatego nie wyskakuj mi tutaj z tym, że nie mamy szans. Może nie mamy szans sprowadzić was żywych z powrotem. Ale to mówi tylko o tym co was czeka. Nie nas.
Wypowiedź zakończył cichym warknięciem.

Żenia pokiwała głową z uśmiechem jakby z uznaniem, że ‘obstawa’ w końcu załapał o co jej chodzi i że pojmuje końcowe skutki. Tak czy siak, rozwiązanie będzie uznane przez firmę za fiasko Smoczego Gniewu.

- I myślisz, że w “nagrodę” ominie cię Żniwiarz? - spytała ciekawie nieco się wychylając.
Oczy długowłosego zapłonęły gniewem.

- Jestem, bo chciałaś rozmawiać, a nie iść dokądkolwiek - tym razem wtrącił Marek i Żenia zwróciła uwagę na brata. Choć wyraźnie był podwładnym brodacza, to biła od niego ta sama mroczna aura władzy, co wtedy w lesie. Choć aura tego drugiego była wręcz przytłaczająca.

- Liczyłam, że będziesz sam. - Sonia uśmiechnęła się niewinnie stojąc przed Maksimem - Musisz wracać ze mną na Ukrainę. Nad Prypeć i w końcu zająć się tym do czego jesteś przeznaczony. A my Ci w tym pomożemy.

Miękkim spojrzeniem oceniała Marka koncentrując się już głównie na nim. Oboje byli dziećmi Yuria i mimo niesnasek między nimi, liczyła, że brat zrozumie ją lepiej niż garniakowy mięśniak.

- Żenia, ja tu mam zobowiązania. Z Pentexu nie odchodzi się o tak… Zresztą co miałbym zyskać? Skoro stracić mogę wszystko. - Marek zrobił kolejne kroki. Stał już na wyciągnięcie ręki od dziewczyny. Sonia poczuła jak zbliża się do niej też Maksim.

- Zdaje się, ze Zhyzhak idzie upomnieć się o swoją pozycję - zagadnął Mike. - Mit trzeba podtrzymać, co?

“Hej, weź pomóż. Marek coś kombinuje.”
„Czy w naszym duecie nie byłaś tą, która gada, a ja tą śliczną?”

- Możesz znaleźć coś czego do tej pory nie znalazłeś. Masz zobowiązania też w stosunku do rodziny. - Wrona nie wskazała siebie. Sączyła myśli, które wyciągnęła ze wspomnień brata. Umacniała je i pozwalała się rozpalić.

Żenia korzystała ze swoich nadprzyrodzonych zmysłów. Czułą, że każdy na tym parkingu śmierdział Żmijem nie mniej niż ona. Jej brat. Jego towarzysz. Maksim Dragan Bondar. I ona sama. Potem skupiała się na tym co było widoczne dla bystrego oka. Postawa Marka.. Ułożenie stóp, ramion, dłoni.

On się wahał. On czuł, co musi zrobić i jak, ale ona zawiodła jego zaufanie. Tak działają ludzie zranieni. Chciał jej ufać, ale cały czas podsuwała mu głodne kawałki o Zhyzhak. Teraz, gdy wspomniała o rodzinie to zaszła w nim jakaś zmiana. Drgnął ledwie zauważalnie. To był dobry trop, ale z drugiej strony jak bardzo mogła zagrywać kartą rodziny będąc morderczynią ich ojca?

Drugi facet był zagadką. Obserwował uważnie otoczenie. Dłonie opierał na lasce, choć wyraźnie była to ozdoba. Zdawał się w pełni sprawny. Najpierw był nieufny, później rozzłościło go przywołanie Żniwiarza. Adaptacja Sonii do nowo poznanych terminów była wrecz obłędna. Ledwie liznęła temat Żniwiarza nie dalej niż godzinę temu, a jednak z wrodzoną pewnością siebie rzuciła tę kartę na stół, sugerując, że wie więcej…

Garniak był dużo trudniejszy do odczytania niż jej brat. Przyjechał jako nadzorca? Ewidentnie traktował Marka z góry. Ale… nie było w pobliżu nikogo z jego watahy. Inaczej wyczucie Żmija podsunęło by więcej zapachów. Czyżby targały nim wątpliwości? Paranoia? Teraz zdawał się być zdenerwowany faktem, że młodsza dziewczyna próbuje go wodzić za nos. Ale nie był w ciemię bity. Większość dotychczas wodzonych poddawała się temu bezwiednie, niczym Walach czy Dalemir. On, w przeciwieństwie do nich wyraźnie stawiał opór.

- My jesteśmy jego rodziną. Tak jak i ty do niedawna należałaś do naszej rodziny. Rzuciłaś to przekreślając wszystko. Zostawiłaś swoich braci i siostry. Niektórych zabiłaś. Często odbierasz życie tym, którzy darzą cię zaufaniem? Tym, którzy wraz z tobą ruszają do walki ramię w ramię? - wtrącił długowłosy powodując w Marku jeszcze większe skołowanie. Też grał w jej grę… subtelnie wsączał wątpliwości w umysł Maksima.

Jego stwierdzenie z jakiegoś powodu rozbawiło Żenię. Należała do rodziny? Nic co niosły ze sobą wspomnienia i późniejsze działania nie dawało jej poczucia przynależności. Nie mówiąc o poczuciu bycia rodziną.
Nawet jej własny starszy brat traktował ją jak nic nieznaczącą krewniaczkę, która nie może za wiele.

‘Obstawa’ nie znał jej kompletnie. Pytanie na ile znał ją jej brat?

Zingorowała garniaka z westchnieniem.

Za to zgarnęła Marka do uścisku i przyciągnęła jego głowę do swych ust.
To tego potrzebował. To dlatego się wahał. Ale dlatego też od początku rozmowy się zbliżał. Gdy tylko go złapała odwzajemnił jej uścisk. Stał wtulony w nią z zaciśniętymi oczyma i słuchał jej szeptów.
- Wiem o leleku. Wiem, co poświęciłeś. I wiem, że zabrałam ci szansę udowodnienia ojcu swojej wartości. Dla mnie jesteś nie tylko Małym Księciem. Jesteś Królem. Pomogę z Tatarką. Pomogę zdobyć tron. A potem pomścimy go. Tutaj osiągnąłeś już wszystko a firma i tak planuje czystkę na wszystkich wilkołakach. Pomyśl bratyku. Ryzykuję teraz dużo więcej niż ty. Zaczniemy od Kamczatki żebyś przejął tron i stanął na czele największej armii w historii.

Po tych słowach musnęła lekko policzek brata i odsunęła się błyskawicznie wracając w bezpieczną zatokę swojego Szklanego Smoka
Marek w milczeniu skinął głową. Jego zdanie już znała. Problemem teraz stawał się jego szef.

- Co wiesz o planach Shinzou - wypalił nagle jakby wiedząc, że o nim myśli. Dziewczyna mogła się jedynie zastanawiać czy słyszał całość szeptanej rozmowy, czy raczej ją ignorował.

- Po tym jak już sprzątnąć zarząd pod hasłem ‘wymiany’ nieudolnych jego członków jak Maverick czy Saret? Przejmą pakiet kontrolny wykupując GSK? Przejmą R&D, rozpoczną inwestycję w farmę i medycynę - Żenia przekształcała informacje zdobyte podczas zebrania zarządu i podczas rozmowy z Wojtkiem - skoncentrują się na GLS. Dodając do tego obecny burdel w firmie i spadające ceny akcji, no nie wiem, Mike. Jak dla mnie szukają opcji na wypełnienie dziury na pogorzelisku. Pytanie na ile będziesz potrzebny im ty i twoi ludzie? Wybacz, twoja rodzina? Może na testy dla Zettlera?

- GLS to mrzonka. Nie da się stworzyć choroby, która wytępi wilkołaki. Jeżeli Shinzou chce inwestować w tę gałąź, to niech inwestuje. Więcej pieniędzy to nie jest rozwiązanie. Wiesz, jeżeli ktoś jest w ciąży to urodzi za dziewięć miesięcy. Jeżeli masz pieniądze i zatrudnisz dziewięć potencjalnych matek, to nie urodzą po miesiącu. Dlatego nie mam żadnych obaw w kwestii GLS.

Tym razem to garnitur postąpił kilka kroków w stronę rodzeństwa. Córka Ognistej Wrony poczuła za plecami drgnięcie Dragana.

- Stoimy pod siedzibą GSK, który został przejęty przez twojego kumpla. Proszę, rozmawiaj ze mną szczerze, a nie próbuj manipulować - powiedział w końcu.

- Szczerze? To mnie zupełnie nie obchodzi, czy Shinzou przejmie firmę czy nie. A Wiliams nie zdaje się być przyjacielskim pluszakiem, mimo ulubionego płaszcza z logo smoka. To tak jakby Ciebie wysłać na zebranie rodziców w przedszkolu, żebyś omawiał kolor ścian i jadłospis na następny tydzień albo pogroził tatusiowi, którego synek podbił twojemu oko. Nie znam szczegółów ich działań czy ich planów jeśli konkretnie o to pytasz. Ale widzę co się dzieje. Widzę jak coraz częściej pojawiają się poza rynkiem azjatyckim. Wiesz, to w końcu ty masz najwyższy stopień dostępu do informacji w firmie, prawda? I wiem, że cię te zmiany martwią. Dlatego tu jesteś. Czego potrzebujesz ode mnie, Mike?

- Masz rację. Martwią mnie. Ale mam już nazwisko. Williams. Przyjrzę mu się. Agresywna polityka tej korporacji to coś nowego. Chcę wiedzieć jaki przełom u nich nastąpił. Co się zmieniło, że przez trzydzieści lat siedzieli cicho i ulepszali swoje zegarki, po czym nagle wychodzą z cienia i kupują spółkę za spółką. To ma drugie dno. Jak chcesz zabić Garshoka? - wypalił na zakończenie stojąc niemal równie blisko jak Marek. Maksim podszedł do wilkołaczki i otarł swoje ramię o jej ramię. Ona odpowiedziała tym samym, dyskretnym gestem.

- Ja nie chcę nigdy nikogo zabijać - uśmiechnęła się dziewczyna zastanawiając się czy garniak też czeka na tulaska - Szkoda pozbywać się przydatnych ludzi. A takich będzie potrzeba. - tutaj spojrzała na Marka.

- Myślę, że trzeba będzie go zabić - tym razem powiedział Marek. - Garshok nie nadaje się na sojusznika. Będę spodziewał się noża w plecy każdego dnia.

Mike pokiwał głową. Było to coś, jak nauczyciel słuchający odpowiedzi ucznia w czasie egzaminu.

Żenia skinęła głową.
- Cóż. Jeśli tak musi być, to tak musi być. To nie ja muszę go jednak zabić. Choć mogę pomóc w zorganizowaniu sprzyjających okoliczności. - zanim powiedziała coś więcej zmieniła temat - Co z tym polowaniem na Złotego? Ktoś stęsknił się za Niuchaczem.

Mike Smoczy Gniew zacisnął mocniej dłoń na lasce. Zagryzł też zęby, po czym powiedział.

- Wiem, że potrafisz przekazywać wspomnienia - tym razem mówił do Maksima. - Mam też powód przypuszczać, że z Shinzou wyniosłeś więcej niż przekazują raporty. Chcę te wspomnienia. Wszystko z ataku na placówkę. I wszystko co zdobyłeś. A potem okaże się, że Marek z Niuchaczem zniknęli.

I tym sposobem dotarli do sedna i prawdziwego powodu przybycia Mike’a.

- A co z Tobą i resztą rodziny? - Żenia przeniosła ciężar ciała z nogi na nogę z koślawym uśmiechem - Masz przecież sejf z ambasady?
Mina dziewczyny wyraźnie mówiła o ciekawości.
- Sejf, to sprawa firmy. Powiedzmy, że nie chcę, żeby w papierach została wzmianka o tym, że się nim interesowałem. Jeżeli ten Williams jest taki twardy, to niedługo będzie mieć dostęp do tych danych. A jeżeli ma manię na punkcie GLSa, to nie mogę zakładać, że jest wilkołakofilem. A co z moimi ludźmi? Nigdy nie dowiedzą się o układzie. Po zniknięciu Marka spuszczę za wami najlepsze psy. Raz, drugi, trzeci. Ale wiecie jak to będzie bez Niuchacza. Za dwa miesiące przedstawię zestawienie wyników na zebraniu rady. Tam liczy się tylko słupek z opisem “koszty”. I wtedy cofnę ludzi.*

- Jeszcze jedno, Mike. - Marek mógł przyglądać się swojej małej siostrzyczce, która rozmawiała z szefem ochrony Pentexu jak równy z równym - Chcę Zettlera. To w zasadzie ktoś kim interesuje się też Wiliams, więc usuwając go z twojej drogi, zyskujemy oboje. Podaj cenę, proszę.*

- Najpierw wspomnienia z Japonii. Później pomówimy o twojej fascynacji kilkusetletnimi nazistami - powiedział Mike z kamienną twarzą. Znała ludzi na tyle, że wiedziała, że w tym miejscu wyczerpała swoje możliwości negocjacyjne. Zettler nie był w puli tego o co grali. Jeszcze nie...

Żenia spojrzała na Maksima pytająco i uśmiechnęła się ledwo widocznie. Lubiła ich więź z wielu powodów. Jednym był ten miliard sposobów w jaki potrafili się komunikować. Ona nie widziała problemów z podzieleniem się ‘snem’. Maksim i tak pozostawał w pozycji kontrolującego przepływ wspomnień. Jeśli chciał coś zaciemnić albo ukryć miał na to możliwość.

Maksim kiwnął głową.
- Rytuał trzeba przygotować. To kilka godzin. Potem samo przekazanie wspomnień może przebiec różnie. Jeżeli masz bezpieczne lokum, to możemy to zrobić jeszcze dziś.
Maksim stał z rękami w kieszeniach. Zupełnie nie tak, jako powinien stać ścigany w towarzystwie dwójki zatwardziałych ścigających.
- A gdy już wyjdziesz z mojej głowy, to utniemy sobie rozmowę na temat kilkuset letniego nazisty. - Zakończył szerokim i bezczelnym uśmiechem.
- My sobie pogadamy w międzyczasie, bratyku. Stęskniłam się. - Żenia uśmiechnęła się czule do Marka.
- Jasne Żabo.
 
corax jest offline