Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2019, 12:02   #59
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Przeprosiny i powrót na drogę do zatracenia

Dzień 13

To był miły sen, przyjemny. Szkoda że niewiele mający z rzeczywistością. Tak jak zapach kawy. Mocny i przyjemny zapach.
Tyle że ten rzeczywisty. Tak jak zakrywająca ją kołderka. Kawa stała tuż obok na stoliku. Może już nieco ostygnięta, ale nadal gorąca i aromatyczna.
- Hę?! - Susan spojrzała na kawę i dotknęła kubka. Upiła łyk idealnie ciepłej kawy i zamruczała zadowolona. Niespiesznie wynurzyła się z łóżka, nadal ubrana w strój ‘wieczorno-wyjściowo-erotyczny“. Nieśpiesznie sprawdziła godzinę i zaczęła przemieszczać się po domu w poszukiwaniu jej dobroczyńcy, oczywiście wraz ze swoją kawą.
Henry zajmował się drugim pokojem, zgodnie z zaleceniem. Przerwał na moment pracę, by spojrzeć na dziewczynę.
- Miły sen, co? Uśmiechałaś się i mruczałaś coś o rogaczu.. niżej, głębiej rogaczu…- rzekł na powitanie.- Jakaś udana randka, co? Przykryłem cię. Nie chciałem budzić.
- Kawę też mi zrobiłeś? - Spytała oparłszy się o framugę drzwi chwilowo ignorując jego komentarze o jej mamrotaniu przez sen.
- Uznałem, że ci się przyda.- stwierdził krótko.
Susan patrzyła na niego widać było że myśli, bardzo intensywnie w końcu weszła do pokoju podchodząc do majstra. Stanęła na palcach i pocałowała go w policzek.
- Dziękuje za kawę. - Odwróciła się i skierowała się do pokoju przebrać się, dodała wychodząc. - To nie była randka Tom potrzebował striptizerki do baru.
- Serio? - zdziwił się Henry.- A ty? A jak to się wszystko skończyło?
- Serio. Tom miał kolejny dziennik i mieliśmy taką umowę że ja zatańczę on mi go da. Koniec końców okazało się, że mnie tylko sprawdzał i dostałam to bez świecenia tyłkiem przed sąsiadami. - Powiedziała rozbierając się z jej stroju ‘striptizerki’.
Na jego oczach… bo tak jakoś Henry musiał zejść do kuchni po coś i oczywiście mijał jej pokój. A widząc jak rozpina bluzkę.. zatrzymał się jak zahipnotyzowany.
- Ja bym… tylko dla siebie zatrzymał ten striptiz. Nie podzielił się z nikim. Ale ja jestem prostym facetem myślącym fiutem.- stwierdził ironicznie.
Susan zatrzymała się w swoim rozbieraniu i zwróciła uwagę na patrzącego na nią Henry'ego. Wznowiła powolne zdejmowanie bluzki. - Tak jesteś. I tak, myślisz fiutem. -Za bluzką poszła spódnica. - I nie masz totalnie pojęcia co mówić kobiecie by jej nie zdenerwować. - Płynnym ruchem pozbyła się rajstop. - I nawet nie pomyślisz, żeby przeprosić. - Tutaj sięgnęła po majtki których jej pod rajstopami brakowało i zaczęła się ubierać. Powoli.
- Masz rację.- mężczyzna wszedł do jej pokoju wodząc wzrokiem po niej. Spojrzał jej w oczy i rzekł.- Bo ja rzadko myślę. Myślenie rodzi wątpliwości, obawy, strach. Łatwiej jest nie myśleć, podążyć za instynktami… tak robię.
Jego dłonie spoczęły na jej nagich ramionach.- I przepraszam, że cię obraziłem. Nie miałem takiego zamiaru.
Spojrzał za siebie.- I to jest ten moment, że wyrzucasz mnie za drzwi, albo dajesz się położyć na łóżku, bo instynkt i fiut mówią mi to samo. Jestem nieskomplikowany.-
“Magiczne słowa” działały, zwłaszcza kiedy druga osoba uważała je za szczere. Woods przyciągnęła go do siebie i zaczęła całować. Odpowiedzią były zachłanne pocałunki i pieszczoty… jego dłonie przesunęły się po jej plecach i wsunęły pod majtki zaciskając na jej pośladkach. Nie był to jej rogacz ze snu, ale realny też miał swoje zalety.
Miał ich nawet więcej niż rogacz w tym momencie. Woods zaczęła się cofać ciągnąc za sobą kochanka. Szybko wylądowali w łóżku a ona przerwała pocałunek przypominając mu o czymś. - Coś tam wspomniałeś o wylizaniu całego mojego ciała... - przypomniała mu jego pomysł sprzed paru dni kiedy chciał ją zatrzymać przed pójściem na spotkanie miasta.
- Nadal to podtrzymuję. Masz jakieś specjalne życzenia, czy mam zacząć gdzie zechcę.- to mówiąc wodził językiem po ciepłe skórze szyi Susan. Jej ciało odruchowo się napięło. Jakże za tym tęskniła.
- Przeprosiłeś... więc w nagrodę możesz wybrać. - Powiedziała rozciągając się na kołdrze.
- Dobrze.. - oczywiście zaczął od piersi, całować je i pieścić językiem wylizując posłusznie. A żeby nie było nudno, szorstkimi palcami gładził jej uda i łono.
Co jakiś czas z ust Susan wydobywało się zadowolone westchnienie. Zatopiła się w tym uczuciu i czerpała z tego pełnie doznań. Rzeczywistość była lepsza od snu, w snach Yoona miała pierwszeństwo, tutaj miała je Susan.
Język mężczyzny schodził niżej, po brzuchu.
- Nogi. Uniesiesz jedną zgrabną nóżkę?- zapytał Henry i dodał z nutką ciekawości.- Na Tomie też zrobiłaś duże wrażenie?
- Nie sprawdzał mnie...ale powiedział, że zaimponowało mu kiedy się pojawiłam. - Powiedziała unosząc powoli i płynnie nogę w górę.
- Nie dziwię się mu…- mruknął wodząc językiem po skórze jej uda. Powoli podążając w górę. - Wyglądałaś… budzisz we mnie drapieżnika.
- Chyba nie takiego strasznego w końcu zrobił mi kawę i przykrył kołdrą. - Zaśmiała się Susan poddając się jego ministracji.
- Jestem zwierzem, ale nie bestią. I brałem cię gwałtownie przy oknie… zdzierając ten spodenki. Tyle że wiesz.. w głowie.- mruknął Henry kąsają delikatnie łydkę uniesionej nogi.- Jestem facetem… to co sobie wyobrażam nie musi się przekładać na to co robię.
- To dobrze, pewnie byłoby mi smutno jakbyś to zrobił bez mojej zgody.- Powiedziała leniwie przeciągając się i prężąc dla niego swe ciałko. - Rogacz ma twoją twarz i często o nim śnię. - I rogi? Czyżbym nie był jedyny w twoich snach.- zapytał odruchowo poruszając biodrami.
Susan czuła jego język na swojej stopie, ale i jego twardą męskość ocierającą się o swoje udo.- Czyżbyś miała innego sennego kochanka?
- Ma rogi. Jelenie. I im częściej mówisz jakie z ciebie zwierzę tym więcej podobieństw widzę. - Ona również poruszyła lekko biodrami. - I w tych miłych snach mam tylko was, czasem ty jako Bóg jeleń, czasem jako po prostu ty.
- Ty… gdy mi się śnisz… nie masz rogów.- odparł mężczyzna i rzekł.- Druga noga.
Susan zamieniła nóżki podpytuję. - Jestem tylko ja, czy ja i jakaś inna ja?
- Ty i jeszcze jedna ty… razem. Czasem.- odparł mężczyzna zabierając się za pieszczoty drugiej stopy. Delikatnie je muskał językiem wykazując dużą cierpliwość. Coś czego nigdy nie zaznała od męża. Wszak on ją po prostu brał.
- Jest identyczna czy trochę inna? - Zapytała sięgając miedzy swoje uda i zaczynając delikatnie wodzić po przebywającym tam gościu.
- Ma inny kolor włosów.- zastanowił się Henry schodząc ustami po łydce w dół.
- Ruda? - Zaciekawiła się Susan, kontynuując swoje pieszczoty narzędzia które dzisiaj też będzie przydatne.
- Tak bardziej… blond, chyba… może pośrednie między rudym a blond. Plecy, pupa?- zapytał na koniec.
- Nazywasz je jakoś czy Susan jeden i Susan dwa? - musiała porzucić swoje pieszczoty kiedy przekręciła się na brzuch wypinając lekko pupę.
- Chyba mnie znasz na tyle by wiedzieć, że nie zajmuję głowy takimi detalami.- jego język zaczął wodzić leniwie po pośladkach. Mniej dokładnie niż jego senny odpowiednik, ale za to z dużym entuzjazmem.
- Ostatnio mnie zaskakujesz, plus jest to trochę łowienie komplementów z mojej strony.
- Nie mówię komplementów.- delikatnie ukąsił prawy pośladek.- Mówię prawdę.
- Komplement nie może być prawdą? - zamruczała pytająco Woods trącając go delikatnie stopą w bok.
- Mnie pytasz? Ja tu jestem od lizania ci tyłka.- mruknął Henry przesuwając językiem pomiędzy jej pośladkami.
- Tak. Świetnie ci to wychodzi. - Pochwaliła go po tym jak poczuła czubek jego języka dotykającego jej dziurki.
- Mhm… jestem w tym dobry… - zażartował.- Naturalny talent.
Poczuła jego dotyk skupiający się właśnie na tym punkcie jej pupy, lekko pocierającym bramę prowadzącą do rozkoszy nie przystających do przykładnych żon.
- Wypowiem się po…-Wypowiedź Woods zamilkła gdzieś w cichym westchnieniu, choć podsunięcie pupy bliżej było jakąś ocena działań kochanka.
- Powiedz jak będziesz chciała wyżej.- Henry nie był rogaczem, potrafił wykazać inicjatywne. I choć nie przestał lekkiego naciskania językiem (w ramach lizania) na jedną bramę, to uniesione biodra Susan dały mu dostęp do drugiej… którą to masował szorstkimi opuszkami palców.
- Mhmmm…- zamruczała w potwierdzeniu, że dotarł do niej komunikat. Mimo mijającego czasu żadna chęć by przeszedł w inne tereny nie nadeszła. Działania mężczyzny zrobiły się intensywniejsze i śmielsze. Azjatce coraz częściej wymykały się westchnienia i jęki wywołane jego dotykiem. Wszystko trwało makabrycznie powoli, ale było dla Susan niebywale erotyczne. Całe to tempo jakby świat poza sypialnią nie istniał i mieli dla siebie całą wieczność. Doszła cicho i bez spektakularnych fajerwerków od ściśnięcie jej perełki mocniej w odpowiednim momencie rozlało po jej ciele fale ciepła.
- Możesz przejść wyżej…- wymamrotała zrelaksowanym głosem w pościel.
- Dobrze..- mruknął Henry pokazując że jak jego odpowiednik ze snu, on też jest cierpliwy.
Usta powoli szły w górę, po plecach wzdłuż kręgosłupa. Jego męskość ocierała się o jej uda, gdy tak ją pieścił bez słowa skargi. Miło być… rozpieszczaną w łóżku.
Dała mu jeszcze zająć się karkiem i właściwie musiała się zmusić by stać się bardziej aktywna. Jej ręka sięgnęła do jego szyi przyciągając go do siebie na wymianę leniwych ale głębokich pocałunków. Taka obietnica, że i on zazna niedługo stanu zrelaksowania.
Przyciśnięty do jej ciała znów ocierał się o nią swym rozgrzanym torsem mrucząc.
- Ale wiesz jaki ja mam apetyt. Jutro znów mogę przestać się przykładać do pracy.- zagroził żartobliwie.
- Istnieje też szansa, że ponownie powiesz coś co mnie zdenerwuje i będziesz miał czas by nadrobić zaległości. - Odgryzła się uwagą, choć również powiedzianą w lekki żartobliwym tonie Susan. Nie omieszkała też polizać jednego z szorstkich palcy które tak troskliwie się nią zajęły wcześniej.
- Możliwe. Ja tam z kobietami za dużo nie gadam. Nawet z Jane.- mruknął delikatnie kąsając ucho Susan.- A skoro przy gadaniu… to możesz zdradzić ulubione pieszczoty i miejsca na ciele… do pieszczot.
- Właśnie dołączyłam jedną do listy….- kolejna pochwała jego wyczynu. - Zawsze lubiłam pieszczoty, karku szyi i uszu. Takie najwrażliwsze miejsca dla mnie...wolę jak masujesz moje piersi niż ugniatasz...Lubię jak twoje ręce przesuwają się po moim ciele jakbyś chciał je zapamiętać...przynajmniej tak to dla mnie wygląda. Lubię też twój wzrok.
- Masowanie twojego biustu jest fajne.- zgodził się z nią Henry. - I pupy też.
- Lubię też jak mnie całujesz…- Powiedziała odpowiadając na jego ocieranie się własnym, temperatura między nimi rosła. - ..i doprowadzasz do szczytu językiem i palcami.
- A co chcesz teraz… język czy palce… mogę być trochę mało delikatny.- mruknął, bo jego ciało drżało w podnieceniu.
- Chcę byśmy zrobili teraz coś dla ciebie. - Przycisnęła się do męskości Henry’ego dodając wagi swym słową. - A potem znowu będziemy mieli chwilę na pieszczoty...chyba że ci się spieszy do pracy…
- Mi się nigdzie nie spieszy. Grunt to zadowolony klient.- jęknął mężczyzna w odpowiedzi.
- Jakbyśmy relacje klient pracownik zostawić za drzwiami,...czuje się po takich tekstach jak premia do zapłaty..nie jest to miłe.
- Dobra dobra.. to tylko żart. Kiepski pewnie. Nie traktuj ich tak serio.- westchnął mężczyzna kąsając delikatnie szyję Susan. - Raczej powinnaś się uważać, za kusicielkę… bo to co zrobiłaś przed chwilą to było kuszenie. Jakbym mógł oderwać od ciebie oczy? Owinęłaś mnie wokół paluszka.
- Czuje, że będziemy jeszcze długo przyzwyczajać się do wzajemnego poczucia humoru…- Przyznała Susan sięgając po raz kolejny by wymienić się pocałunkami. - … czuje się miło z wiedzą, że jestem dla ciebie atrakcyjna.
- A to dziwne. Jak taka ładna dziewczyna mogłaby kiedykolwiek sądzić, że jest brzydka.- poczuła jak czule głaszcze ją pośladku jak ulubioną kotkę. Aż kusiło by zamruczeć zmysłowo.
- Mhmmmm, dość młodo wyszłam za mąż ...nie miałam zbyt wielu okazji do kokietowania i romansów…- Zamruczała i wyjaśniła, w końcu powiedzmy, że się poznawali. - ...uczę się ostatnio dużo nowych rzeczy przez to...powiedzmy, że twoje korepetycje z “relacji międzyludzkich” wiele wnoszą do mojego życia. - I znowu mocniej docisnęła pupą o jego przyrodzenie.
Cichy pomruk wyrwał się z jego ust, lekko uniósł biodra i pozwolił by czubek jego męskości otarł się o jej ciało między pośladkami. Po czym dodał.- Akurat w relacjach to i ja jestem kiepski. Lubię proste.
- Wiem, dlatego jest to na swój sposób bardzo ciekawe. … Będziesz sobie dalej odmawiał?- Spytała powtarzając ruch z przed chwili. - Czy może zajmiemy się teraz tobą?
- A jak masz ochotę się mną zająć?- zapytał cicho mężczyzna liżąc jej ucho powolnym muśnięciem języka.
- Mogę teraz ja użyć języka, albo możemy zrobić to przy oknie…- obie propozycję były tak samo erotycznie podniecające.
- Może najpierw pobawisz się języczkiem na moim… a potem gdy będę bardzo blisko, to przy oknie.- stwierdził w zamyśleniu Henry.- Albo… najpierw język twój, potem znów mój na tobie… a jak zbierze mi się apetyt to przy oknie?
To było takie proste, kusząco proste. Zapomnieć o wiedźmach, zapomnieć o tajemnicach, oddać się prostym czynność. Oddać we władzę instynktu. Choćby na ten jeden dzień.
I tak też było przynajmniej do wczesnego południa bo samą ekstazą człowiek nie żyje. Najpierw jednak było przyjemnie, bardzo przyjemnie. Przeturlali się i Susan mogła poświęcić czas na naukę robienia dobrze ustami i językiem. Wodziła nim w górę i w dół niczym pędzelkiem malarskim co jakiś czas ssąc sam czubek penisa. Teraz to jej kochane wzdychał i sapał, a ona czekała aż powie że chce skończyć przy oknie albo w niej na łóżku. Jego dłonie czasem głaskały jej głowę ale częściej zaciskały się na kołdrze pod nimi.
Woods podobnie jak on wcześniej nie spieszyła się w swoich działaniach w końcu mieli mnóstwo czasu. Budowanie napięcia i regulowanie go, było intrygujące… jakby trzymała w ustach lub dłoni drążek sterowniczy do mężczyzny. Zwłaszcza takiego mężczyzny. W końcu jednak usłyszała to co chciała usłyszeć.
- Już… chodźmy do okna.- wydyszał Henry chrapliwie.
- Już? Jesteś pewny, że zdołasz się przemieścić ze mną? - Susan pojechała mu po ambicji odsuwając się z od krocza mężczyzny.
- Znaczy… w jakiej pozycji?- jak na takiego drapieżnika Henry nie był zbyt pomysłowym kochankiem.
- Choć coś wymyślimy. -Susan uśmiechnęła się zachęcająco i pociągnęła go za rękę do okna. Przy oknie ustawiła się przodem do szyby i wypięła do kochanka.
Poczuła jego dłonie na swoich pośladkach, duże twarde i chropowate. Poczuła jak ją podbija, jak swych sztychem przyciska jej rozgrzany policzek do zimnej szyby. Raz po raz.
Henry nie był delikatny, był bestią. Ciało Susan napinało i prężyło się pod ruchami kochanka, piersi przyciśnięte do szyby. Henry był silny i nie miał wyczucia… ale przecież nie delikatności od niego oczekiwała.Mocne traktowanie jej przez kochanka szybko wydobyły z niej nową falę jęków. To była ta chwila kiedy bycie bierną i zdanie się na Henry'ego całkowicie jej pasowały. Kiedy jego jedna ręka sięgnęła i pochwyciła jej pierś Susan stanęła na skraju kolejnej ekstazy o czym dała znak znanym mu już pokrzykiwaniem.
A on ją do tego stanu ducha popychał każdym mocnym ruchem bioder. Jeszcze, jeszcze, jeszcze… domagało się jej ciało ulegle poddając woli kochanka. Aż wreszcie dotarła z głośnym krzykiem i drżącymi nogami ledwo mogącymi utrzymać ciężar jej ciała.
A kilka kolejnych ruchów później, gdy jej wiotczejące po uniesieniu ciało rozkoszowało się niedawnymi przeżyciami, z głośnym jękiem oddał trybut jej urodzie.
Susan uśmiechnęła się i lekko odepchnęła się od szyby mimowolnie zerkając na ulicę, wpatrując w oczy zdumionego Toma który wyszedł przed swój przybytek zaćmić fajeczkę. I nie mógł oderwać wzroku od jej nagich nadal lekko kołyszących się piersi. Barman raczej nie spodziewał się takich widoków o poranku. Zwłaszcza po tym jak odprawił ją wieczorem odmawiając sobie tej przyjemności.
Susan pomachała mu czując że robi się coraz bardziej czerwona i zwróciła się do do majstra.
- Wracamy do łóżka, Tom miał już wystarczająco dużo pokazu. - zawstydzenie i rozbawienie w głosie w połączeniu z czerwieniącymi się policzkami musiały być komicznym widokiem.
- Ok. Jak chcesz.- oczywiście, że Henry się nie przejął. On był stuprocentowym samcem poddającym się swoim pragnieniom. Nie okazywał wstydu i nie miał wątpliwości. Niemniej rozumiał te uczucia u innych i grzecznie dał się poprowadzić do łóżka.- Czy… eee… nie chodziło o to ryzyko? Że ktoś mógł podejrzeć?
- Tak, chodziło o ryzyko. I ktoś zobaczył. - Powiedziała spokojnie, ciągnąc kochanka na materac zaczynając go na nowo czule całować. - I moje wyjścia na Whisky nie będą już takie same.
- Czy to nie do niego poszłaś w porannym stroju?- skomentował Henry wodząc po ciele Azjatki wzrokiem.- Myślisz, że on już wtedy nie rozbierał cię wzrokiem. Myślisz, że jestem jedynym facetem, któremu się podobasz?
- Owszem, ale to był ….a forma interesu. Striptiz za kolejny dziennik Clarenca. - Powiedziała przyciągając go do siebie. - Nie, ale masz pewne zalety które biją tamtych na głowę.
- Tak czy siak. Pewnie sobie i tak wyobrażał jak wyglądasz nago.- ocenił Henry biorąc się za całowanie piersi, które Tom podziwiał przed chwilą.
- Teraz już też wie. - Powiedziała odwzajemniając pieszczoty chociaż na swój sposób. - Ale nie o nim. Choć wykorzystajmy się jeszcze, póki nie jesteśmy potrzebni reszcie świata. - Po czym pociągnęła go w kolejną rundę pieszczot które przeobraziły się w kolejny ‘ostry’ akt z burzliwym finałem. Potem kolejny i następny. Pomieszczenie przesiąkło zapachem seksu a pościel ozdobiona została w dowodach ich aktywności.
 
Obca jest offline