Walka o ich nową/byłą bazę trwała zaskakująco krótko, a Billy, nie kryjąc radości z tego powodu, nawet nie zdążył wziąć w niej udziału. Dzikusy nie uznały za celowe bronić placówki zbyt wytrwale, w zasadzie ciężko powiedzieć po co w ogóle kilku z nich w niej zostało, bo z pewnością nie po to żeby pilnować zdobytych na drużynie B zapasów. Te czym prędzej zabrali ze sobą ich koledzy i wynieśli na drugi brzeg rzeki.
Drużyna ruszyła natychmiast ich śladem. Powitały ich nieliczne wystrzały, jednak ich celność była tak marna, że najlepsi strzelcy drużyny osiągnęliby lepszą z zamkniętymi oczami i na bani. Sticky początkowo myślał, że pogoń za złodziejaszkami będzie bardziej zdecydowana i że na ich karkach wbiją się do obozu, nie pozwalając na sformowanie obrony.
Sprawy potoczyły się jednak inaczej. Ścigający przystanęli i zaczęli rozmyślać nad planem działania. Te podsuwali Archie i Jinx. Billy słuchał ich w milczeniu, kiwając głową z aprobatą. Brzmiały sensownie, chociaż co on mógł o tym wiedzieć? Trochę go niepokoiło, że został wytypowany do pierwszej linii, ale trudno było oczekiwać, by posiadając broń krótką miał osłaniać atakujących. Zresztą obiecał sobie, że więcej z tyłu nie zostanie.
- Myślę - odezwał się, gdy Vernon skończył - że najlepiej będzie jeśli w każdej sekcji szturmowej będzie jedna osoba do walki w kontakcie i jeden sanitariusz. Proponuję podział Utang i Jinx oraz Archie, Lucky i ja.