17-04-2019, 22:15
|
#58 |
| Jest takie popularne powiedzenie “wywołać wilka z lasu” i właśnie to zrobiła Cynthia. Dosłownie sekundę po tym jak słowa opuściły jej usta do wampirów zebranych w pokoju wspólnym zaczęły dobiegać ciche, chlupoczące kroki, z każdą chwilą coraz głośniejsze. W końcu z jednego z przejść prowadzących do krypt wyszedł Lew.
- Kurwa jego pierdolona mać. - powiedział niezwykle kulturalnie. Wampir wyglądał na wkurwionego, cały był brudny, utytłany zarówno syfem z kanałów, jak i ziemią. Z jego brody wystawało kilka drobnych gałązek.
- Wszyscy tutaj? Super. - rzucił i ruszył do swojego pokoju. Otworzył drzwi i ze środka natychmiast wyskoczył uradowany Cień. Pies natychmiast rzucił się wampirowi w ramiona. Lew podniósł zwierzaka i usiadł na kanapie, psowi pozwalając na zwinięcie się w kłębek na jego kolanach.
- Po kolei.... Zghuliłem dwóch naszych bikerów. Musiałem to zrobić bo byli na granicy śmierci, a wpierdol spuścił im nikt inny tylko ta cała… Skadi? - spojrzał pytająco na Lexa i Cynthię - Adam, tamta laska na motorze to była właśnie ona. Prześledziłeś jej trasę? Muszę jej kurwa nogi powyrywać, potem ręce, a na koniec przyszyć jej to kurwa na odwrót. - gangrel rzadko kiedy unikał przekleństw, ale też rzadko kiedy służyły mu jako przerywniki w zdaniach - “Jeźdźcy Valhalli “ to jej mały klubik, jutro połamię kilku, kilkunastu wszystkie kości. Jeśli chce się bawić to proszę bardzo, zobaczymy komu pierwszemu skończy się krew.
Lew zamilkł na kilka chwil.
- Za spóźnienie przepraszam, po tym wszystkim musiałem zapolować.
- W ogóle mnie to nie dziwi. - Lex wzruszył ramionami. - Jak coś się ma spierdolić, to konieczne jest prawo serii. Ta rozróba była na naszym terenie, czy chłopcy poszli zabawić się z Valhallą na wyjeździe?
- Przyjechali tutaj, zrobili dym, wciągnęli naszych chłopców w pościg i wpędzili w pułapkę. Skadi ma w dupie maskaradę, chłopaki opisywali ją jako “mistrzynię rzutu wołem”. Trzeba ją zajebać, albo łaskawie wytłumaczyć jak sprawy mają się w mieście.
- Trzeba. I to ważniejsze niż ten cały rzeźnik. - Lex zmarszczył brwi.
- Przejdę się jutro wczesnym wieczorkiem po cmentarzach, ponoć tam się bawią. Będę ich wybierał po jednym dopóki któryś nie da mi lokacji tej kurwy, potem dam wam znać, zgarniemy chłopaków z mołotowami i zobaczymy jak tańczy. Dopóki jej nie zlokalizuję możecie zająć się tym mordercą?
- Jest nas czwórka. Nie powinniśmy się dzielić. Znaczy, trzymajmy się w parach. Ja już raz robiłem za samotnego jeźdźca i przeleżałem dzień w koszu na śmieci - Adam powiedział to i wstał. Zrobił wiele tego wieczoru, ale o czymś jednak zapomniał.
- Zajmę się tą lokalizacją Skadi. Co to w ogóle za imię jest?
- Po zmroku ustalimy priorytety i podział obowiązków - Lex wydawał się zmęczony, na zewnątrz musiało już świtać. - Jedna sprawa Adam. Ty ogarniałeś ochronę. Nie mówię o chłopakach z gangu, tylko o tych profesjonalistach. Fajnie, że się kumplują z chłopakami, to że pojechali mogło wpłynąć na to, że nie skończyło się gorzej… Ale nie byłoby gitowo, gdyby zachciało im się tak jak w nocy zostawiać klub bez ochrony w dzień. - Przeniósł wzrok na Cynthię i wstał. - Wygodniej - Wyciągnął rękę ku wejściu, skąd przyszli, a gdzie za solidnymi drzwiami mieściła się suterena. - Bezpieczniej. - Drugą dłonią wskazał kanapę. - I’ts up to U.
Usta kobiety na moment zmieniły się w wąską kreskę.
- Wolę bezpieczniej. Mogę liczyć na jakiś koc chociaż? I może kawałek ścierki do przetarcia...
Z niewiadomych powodów jej wzrok skupił się teraz na Lwie.
- Jasne. - odparł gangrel podnosząc się - Cień, spać. - rzucił, a pies truchcikiem wbiegł do jego pokoju, sam Lew natomiast poszedł do łazienki skąd wziął rolkę papieru toaletowego którą rzucił Cynthii - U mnie jest koc, dam ci go jak wezmę prysznic. - to powiedziawszy wrócił do łazienki, zamknął za sobą drzwi i już po chwili słychać było charakterystyczny dźwięk lecącej wody.
Kilka minut później wampir wyszedł z łazienki, mając na sobie tylko bieliznę. Brudne ubrania musiały zostać w łazience. Wszedł do swojego pokoju, z którego przyniósł koc wyraźnie od dawna nie trzepany i pełen psiej sierści. Wampirzyca przyjęła go bez słowa, wyraźnie starając się kontrolować mimikę.
- Niczego lepszego nie mam. - rzucił - Dobranoc. - dodał i wrócił do siebie, zamykając za sobą drzwi. Do uszu Cynthii dobiegł dźwięk klucza przekręcanego w zamku. |
| |