Lothar z wewnętrznego wroga pewnie zaproponowałby rozejm i wspólne przeczekanie deszczu a potem rozejście się każda grupa w swoją stronę. Walka pewnie nikomu potrzebna nie jest.
[I jestem pewien że gdzieś tam jest MG, który, kiedy przestałby się już śmiać, rzuciłby kośćmi na Ogładę, pomamrotałby do siebie i uznałby że OK, tym razem przeszło
]