Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2019, 10:21   #87
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
No więc tak, sytuacja komplikowała się. W tajemniczej sprawie zaginionej kobiety, którą należało (nie) odnaleźć, połączonej z miasteczkowym światem przestępczym i wierchuszkiem władzy, pojawił się nowy wątek, nabiałowy.

Georgowi było wszystko jedno, już dawno nie wiedział co się dzieje.

Bułeczki nie były przekupstwem. O nie, były tylko wyrazem wdzięczności za ciężka służbę pełnioną dla uczciwych obywateli miasta. Strażnik, który otrzymał skargę, musiał jednak udać się na interwencję. Gie skargę otrzymał i na interwencję się udał. Po drodze ze strażnicy do piekarza Karasia wpadł mu do głowy przedziwny pomysł. Gdyby tak skargi musiały być pisemne, znacznie ograniczyłoby to ilość skarg, a co za tym idzie, stan bezpieczeństwa w miasteczku raptownie by się podniósł. Serce zabiło mu w piersi szybciej. Sierdżant będzie zachwycony taką inicjatywą!

Karaś, jak to Karaś, piekł. Nie bułki tym razem, tylko pączki. Sekretnym składnikiem w karasiowym przepisie na pączki był spirytus, który miał sprawiać, że wypieki nie chłonęły tak mocno tłuszczu. Właśnie dlatego jego pączki były tłuste niczym najlepsze fragmenty ciała Teresy i równie błyszczące, sam Karaś zaś niemal wpadał do kotła z wrzącym smalcem, bełkocąc coś bez ładu i składu. Nichtmachen nawet nie kłopotał się rozmową z piekarzem, zadowalając się łapówką... znaczy się brzęczącym wyjaśnieniem sprawy, bo przecież strażnicy łapówek nie biorą. Georgowi przez chwilę zrobiło się przykro i smutno w temacie Karasiowej, która chyba jako córka powinna być Karasiówną... Przez bardzo krótką chwilę. No cóż, jakby jej nie nazwać, nie była Teresą Adlerski.

Była jeszcze jedna sprawa do załatwienia. Trzeba było się napić, a picie samemu nie było dobrym pomysłem. Nichtmachen – dzięki Karasiowejównej - przypomniał sobie o starym znajomym, który chciał zostać strażnikiem, ale w końcu został zatrudniony w ratuszu, w miejscu, gdzie zasadniczo obowiązywała etykieta, dobre wychowanie i zalecano niski poziom hałasu. Właśnie dlatego Gie zapukał (niemal wyrywając drzwi z zawiasów), zapytał o Reinera Chrumke tak cicho, że było go słychać tylko na tym piętrze, i w końcu podał rękę i uprzejmie wyciągnął urzędnika za biurka.

- Chodź, napijemy się w imię starych czasów w straży! – Klepnął biedaka po plecach, aż ten wypadł za drzwi, na szczęście otwarte. Potem poklepał siebie, po kieszeni, znaczniej czulej. – Ja stawiam! Tylko nie w Hitopotamusie, tam ostatnio ciężko znaleźć wolne miejsce. Chodźmy do „Jeżo-smoka”, a tam mi opowiesz co nieco o mapach. W sumie nie wiem po co, ale chyba ma to związek z niejaką Raisą Gorbatchową, co jej teraz szukamy. Hmm, nigdy wcześniej nie pomyślałem, ale może ona do Kislevu wróciła, skora tak się nazywa? No chyba, że się tak nie nazywa, czasem mam problem z zapamiętaniem imion i nazwisk, drogi Korneliuszu.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline