Jacek siedział sobie w Qniu i nawet coś się dowiedział. Coś plus sakiewkę za dostawę dostał. Sakiewieczka wydawała się znajoma. Przetarcia, skórka i odbarwienia, a nawet waga podobna choć trochę mniejsza do tej co miał w Qniu na zadymie. Ile w sakwie nie sprawdzał bo spieszno mu było do strażnicy. Biznes i kariera strażnicza wymagała rozwiązania sprawy. Na miejsce przeznaczenia nawet nie dotarł bo Jagoda go złapała i gdzieś go ciągnie. |