Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2019, 20:56   #94
Athos
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Kraków 1910 rok

Josef skończył właśnie kolację i otarł chusteczką zalegające na brodzie pozostałości. W ustach czuł jeszcze ulubiony posmak. Pukanie do drzwi zaskoczyło go. O tej godzinie nie zwykł przyjmować już petentów, o czym w okolicy było powszechnie wiadomo. Szybko zakrył pozostałości posiłku serwetą i ruszył w stronę drzwi. W przedpokoju stała już Rachela, która witała się z gościem. Josef Rotkenberg ruszył odruchowo do gabinetu.
-Zaproś gościa do mnie Rachelo, nie stój tak, zaraz skończymy – rzucił do niewiasty.
Chwilę później Żyd oraz przybyły siedzieli przy biurku. Notariusz czuł jeszcze posmak wyśmienitej kolacji, mając nadzieję ubić jeszcze jeden doskonały interes, będący zwieńczeniem udanego dnia. Niczego nieświadomy nie wiedział, że dobra passa kiedyś się kończy.
*
Edmund uporał się z zadaniem nad wyraz szybko. Lubił wyzwania, lubił tajemnice, niepewność, dreszczyk emocji. Wreszcie był Polakiem i po raz pierwszy czuł się wolny, robił coś dla siebie. Przestał służyć Niemcom, bo Barski zawsze dla niego był Polakiem. Przecież nie wiesz, dlaczego on to robi. To nie zdrajca. Ileż razy tłumaczył żonie, że nie jest w skórze Witolda więc nie może go oceniać. Teraz służył jemu, a czuł, że to, co razem zamierzają zagra na nosie jeśli nie Berlinowi, to przynajmniej tej sprzedajnej zdzirze, która go zwolniła. Z drugie strony polubił gierki Barskiego z Tarnowską. Było w tym coś intrygującego. To z pewnością spodobałoby się mojej żonie, taki romans, którego nie było. Trafnie to nazwałeś, uśmiechnął się w duchu do swoich spostrzeżeń,
Teraz po cichu przemykał między alejkami słabo oświetlonego o tej porze ogrodu. Analizował sytuacje i miejsce. Kiedy był już blisko domu dostrzegł ruch. Ktoś wyjeżdżał z posiadłości. Miał nadzieję, że to nie ich cel. Był sam, nie mógł się rozdwoić. Postanowił obserwować dom i czekać na Barskiego.
*
Pierwszy cios, który wylądował na jego policzku zaskoczył go na tyle, że usiadł z wrażenia. Ten, który dotąd wydawał mu się przyjacielem, a za takiego notariusz uważał, każdą kurę znoszącą złotego jajka spoliczkował go, a potem patrząc prosto w oczy wyartykułował:
- Posłuchaj stary capie, nigdzie nie wyjdę dopóki nie przypomnimy sobie troszkę historii i dojdziemy do porozumienia. - przybyły mówił, a starozakonny siedział i drżał. Czuł, że lada moment zawartość pęcherza oblepi nowiutkie spodnie. - Fakt, że żresz kaszankę i zagryzasz chlebem ze smalcem zadziwi z pewnością twoich współwyznawców. Ich jednak mam głęboko w dupie. - Barski oparł się rękami o blat i przysunął twarz bliżej w stronę Josefa. - Istotniejsze jest to, że pewien robotnik, o manierach bardziej wysublimowanych od moich, cały czas szuka tego, kto kilka lat temu pobił dzisiaj mu drogą Stefkę, którą my znamy pod zgoła innym imieniem - Lola. Pragnę przypomnieć, że kiedy twoja chuć zapragnęła czegoś nowego, dla niej ta zabawa skończyła się nieciekawie. Ów mężczyzna do dzisiaj jest mi wdzięczny, jaką opieką otoczyłem ją, płacąc za leczenie i odpoczynek. Ten chłop o łapach jak bochenki chleba, cały czas przychodzi do mnie i prosi bym wydał tego, kto zrobił krzywdę Stefie. Tylko nasza: moja i twoja dobra znajomość sprawia, że jego staranie nie zostało nagrodzone. Masz godzinę na przetrawienie posiłku i uporanie się z tymi dokumentami. - to mówiąc Witold odwrócił się na pięcie i wyszedł. Nie wziął pod uwagę, że notariusz będzie musiał jeszcze zmitrężyć kilka minut na przebranie.
*
Pomieszczenie było obskurne. Zakład nie miał dobrej renomy. Klientelę stanowili tylko najubożsi mieszkańcy, dlatego pan Zenek zdziwił się widząc eleganckiego gentelmena. Nienaganne maniery oraz styl wysławiania się sprawiły, że starszy mężczyzna zaczął się jąkać. Pieniądze, które otrzymał sprawiły, że ów stolarz gotowy był zabić, a nie tylko wykonać tak prozaiczną czynność, o którą poprosił go przybyły.
- Tylko to mam, prze jaśnie Pana. Jasne, da sie. Chłopy w godzinka wykopią. Tylko, że ta trumna jeszcze nieoheblowana do kuńca. Drzazgi mogą być to i w dupe, za przeproszeniem szanownego pana, mogą się powbijać nieboszczykowi. Tak, jemu to wszystko łobojętne, ale jak sam Szanowny Pan se życzy dostarcze. Tak, tak, dyskretnie. Pan się nie bój Szanowny. Bedzie czekać wsyściutko. Dół cacy i ta sksynka.
*
- Szanowna Pani hrabina w naszych skromnych progach. To nie bywałe. Miałam nadzieję, że dzisiejszego wieczoru świętować będzie Pani powrót męża. - rozmyślania Tarnowskiej zostały przerwane nagłym pojawieniem się w pokoju Katariny Orłowski. Gdyby nie była tak roztargniona, pewnie pamiętałaby zasadę, aby w obcym domu zawsze zamykać drzwi na klucz - Mówiłam, że inteligentne kobiety nie lubią trójkątów. Pani jednak lubi wyzwania?
 
Athos jest offline