Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2019, 23:00   #97
Athos
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Kraków 1910 rok

Miał swój kodeks moralny, który dla innych mógł być niezrozumiały, jednak dla niego zasady były czyste. Nie posuwał się do przemocy nigdy, jeśli sytuacja tego nie wymagała. Teraz jednak coś przysłaniało mu te zasady. Szmaragdowe oczy, błyszczące tak intensywną barwą zieleni, każdej nocy przypominały mu o niej. Widział ją w swoich ramionach. Pieścił, docierał w głąb jej kobiecości, zatracał się w niej. Potrzebował jej towarzystwa, ataku złości, nawet odczucia obojętności. Jej głosu, w którym mówiła, że jest draniem nad draniami, ale chwilę później dawała szansę. Dzisiejszej nocy widział tylko dwie przeszkody. Pierwszą była dawna kochanka, jednak z nią miał nadzieję poradzić sobie później, drugą były mąż. Były? Nie, właściwie aktualny. Nieboszczyk wracający zza grobu. Skurwiel, który jeśli dobrze zrozumiał wszystko, co przekazała mu Katarina uciekł by problem sam się rozwiązał. Teraz powrócił i miał do niej pełne prawo. Pomyliłeś się, zaufałeś niewłaściwym osobom. Jako pionek wziąłeś udział w grze Goliata z Dawidem, ale zapomniałeś, żeby temu ostatniemu schować kamień.
Żydowski notariusz nie toczył polemiki, przygotował wszystkie dokumenty, a o tym, że zachowa dyskrecję świadczyła ich gentelmeńska umowa. Każdy kiedyś popełnia błędy. Josef nie był święty, a za swe fantazje erotyczne musiał zapłacić. Co do umowy ze stolarzem, Barski był pewny, że stary i jego ludzie nie zawiodą. Pieniądze, jakie im zaoferował, czyniły go bogiem w ich świecie. Był też pewien, że nikt nie puści pary z gęby. Nikt nie lubił kłopotów. Pozostał Edmund, który teraz, kiedy Katarina go zwolniła pozostał całkowicie zależny od Witolda, choć co do lojalności Zarzyckiego nigdy nie miał wątpliwości. Łączyła ich przecież przyjaźń, o jaką trudno między zwierzchnikiem, a podwładnym. Na koniec pozostała hrabina. Jeśliby wcześniej przypuszczał, że w zadufaniu sam się pomylił w interpretacji jej zachowania, to odczucia Edmunda sprawiły, że nabrał pewności, że ma rację. Należało działać.
Relacja Ediego obserwującego dworek sprawiła, że przez chwilę się zawahał. Nie miał pewności, kto opuścił posiadłość. Może hrabina, a może Aleksander. Żadne z nich, według relacji Edmunda, nie było w posiadłości Tarnowskich. Niewątpliwie w środku wciąż znajdował się ich cel. Barski postanowił działać. Plan był prosty. Uprowadzić i zmusić do ugody Stanisława Długopolskiego na zasadach ustalonych przez Barskiego, a potwierdzonych notarialnie przez Josefa Rotenberga.
Pierwszy dokument podpisany jeszcze przed „śmiercią chorego” Długopolskiego unieważniał małżeństwo z Tarnowską w myśl zasady „matrimonium non consumatum”. Drugi zapisywał wszystko hrabinie łącznie z tym, co zostało wykupione przez Barskiego w ostatnim okresie. Trzeci był testamentem sporządzonym przez „zmartwychwstałego Stanisława”, w którym, co miało być elementem szantażu, na wypadek ewentualnej próby niedotrzymania słowa przez Długopolskiego, przyznaniem się do spisku, mającego na celu powrót do życia.
Do środka dostali się łatwo. Barski pamiętał uszkodzone okno znajdujące się w pokoju, w którym był hospitalizowany. Cisza w domu dała im pewność, że domownicy już śpią. Pozostało wybrać właściwe miejsce. Witold nie pomylił się, wierząc, że Stanisław będzie spał w pokoju Antoniny. Chciałeś jeszcze poczuć to, co straciłeś? Jednak nie pomyliła się Katarina twierdząc, że na swój sposób ją kochałeś. - pomyślał. Chloroform zadziałał szybko. Teraz trudności mogło dostarczyć wyjście wraz z ciężkim bagażem. Razem z Edmundem, kilkanaście minut później, sapiąc znaleźli się na zewnątrz. Teraz pozostało dotrzeć na miejsce egzekucji.

- Po raz ostatni pytam, czy podpiszesz wszystko. - Barski stał nad otwartą trumną i patrzył w oczy otumanionego jeszcze Długopolskiego.
- Mówiłem ci, że dębowa deska to twoje miejsce, trupie – Edi był bardziej dosadny.
Kiedy wieko się zamknęło Stanisław zdał sobie sprawę z beznadziejności swojej sytuacji.
- Podpiszę, ale twoi przełożeni się o wszystkim dowiedzą! - próbował jeszcze walczyć.
- Ich obchodzą tylko listy, które Tosia mi już oddała – po raz pierwszy Barski użył zdrobnienia jej imienia, miał nadzieję, że blef się uda. - I co zdziwiony? Powiedz mi dlaczego ją sprzedałeś? I nie chrzań, że w imię miłości?
- Nic nie rozumiesz. Zniszczysz ją, kiedy oddasz im listy. - Długopolski wiedział, że przegrał walkę. Teraz zrozumiał słowa żony mówiące, że jego miejsce zajął już ktoś inny.
- Ja bym go zakopał – Edi dobrze odgrywał swoją rolę.
- Zapytam tak? Co kazali ci z nią zrobić, jak dostaniesz listy. - Barski zdał sobie sprawę, że ta gra przestała mu się podobać. Kiedy przybył w to miejsce sądził, że zakończy się na blefie. Teraz wziął łopatę i z całej siły przywalił w nogę Długopolskiego.
Kwadrans później wiedzieli wszystko. Kwadrans później wiedzieli, że nie powinni puszczać go wolno. Jednak Barski wiedział, że gdyby zakopał żywcem męża Tarnowskiej nigdy nie mógłby spojrzeć jej w oczy. Zostawili go wyjącego w nieoheblowanej skrzyni, która w innym przypadku posłużyłaby za miejsce ostateczne.
- Miałem wyrzuty, kiedy to robiłem Długopolski. Jednak po tym, co usłyszałem, jak mogłeś powiedzieć, że ją kiedykolwiek kochałeś!

*
- Na co dzień pełna elegancji, mocno podkreślająca swoją urodę, przy tym niegłupia. Ważne: oddająca się chętnie mężczyznom o wątpliwej przeszłości, nimfomanka. Zgadnij kogo słowa cytuję, kochanie? - Katarina nie dała się zbić z tropu.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 22-04-2019 o 23:09.
Athos jest offline