Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2019, 10:41   #23
Wisienki
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację

Vlad Tepes wyraźnie zmierzał w drugą stronę korytarza, lecz widząc, zmierzającą ku niemu wampirzycę przystanął i uprzejmie zaczekał na nią.

- Idę po coś do mego bagażu. To rodzaj pewnego aromatycznego ziela, które... pozwoli nam wszystkim odprężyć się tej nocy. Bez gierek i knowań, które oni tak bardzo lubią - mężczyzna uśmiechnął się, znacząco patrząc w kierunku, gdzie zniknęli niedawno Lucretia i Lothar.

- Domyślam się, że chęć towarzyszenia mi nie wynika wyłącznie z mego uroku osobistego, który w zestawieniu ze sztywnością tamtego giermka Księżnej jest nie jak gwiazda, lecz jak słońce jasny. Czyżbyś miała, pani, jakieś pytania do mnie? - zapytał, ujmując Milenę pod ramię i delikatnym ruchem ciała wskazując jej kierunek, w którym powinni iść.

Milena spojrzała na wampira ze szczerym zainteresowaniem.
- o jakim zielu mówisz? - zapytała - nie ukrywam że chętnie bym się oderwała od tego wszystkiego. Zresztą pomijając aspekt Waszego niewątpliwego uroku osobistego mój Panie to jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało to nie on był on dla mnie czynnikiem decydującym, ot po prostu - zawiesiła na chwilę głos sama nie wiedząc czy tego rzeczywistym powodem była chęć przyciągnięcia uwagi hrabiego czy trudność w doborze właściwych słów - po prostu mam istotne powody by nie ufać dobrej woli mojej gospodyni co za tym idzie nie chcieć lądować w jej łożnicy zaś z drugiej strony nie chciałam jej w niczym urazić. Wasza obecność stała się dla mnie wybawieniem - dygnęła przed nim głęboko, po czym kontynuowała już z szelmowskim wyrazem twarzy - i obietnicą spędzenia czasu już bez tych ograniczających mnie trosk.

Tepes uśmiechnął się lekko. Choć dotykał wampirzycy, jego ręce nie były ani natarczywe, ani zmysłowe. Ot, towarzyski gest.

- To specjalna mieszanka mojego rodu. Niestety, mikstura jest naszą tajemnicą i nie mogę jej zdradzić. Co do Lucretii zaś... jednego nie rozumiem. Dlaczego jej nie odmówiłaś? Przecież mówiąc o swoich wahaniach mi, który zaraz zmierza tam, gdzie ty nie chcesz iść, pani, musisz liczyć się z tym, że zdradzę twoje nastawienie.

- Nawet żywe kobiety z wielu różnych powodów rozkładają nogi - odpowiedziała szybko Milena - wampirzyce też mają swoje powody. Niektóre z nich mają duży urok osobisty - przesłała uśmiech w kierunku Vlada - inne mają urok zbitego szczeniaczka jak nasz rycerz, a jeśli dodasz przyrodzoną niewiastom płochość i chęć rozrywki masz już swoją odpowiedź habio - roześmiała się perliście - jeśli zaś chodzi o naszą gospodynię niezależnie od tego czy zdradzisz jej me nastawienie do jej karesów w pewien sposób na tym zyskamy coś więcej aniżeli, wybaczcie że to mówię, kilka chwili radości w łożnicy …

- Co masz na myśli, pani? - zapytał hrabia wyraźnie zaintrygowany, otwierając przed Mileną drzwi swojej komnaty. Nie były zamknięte, lecz stał przy nich jeden strażnik - obcy, niepochodzący z zastępów Księżnej wampir. Ten zresztą tylko spojrzał na wampirzycę znużonym wzrokiem, nie racząc jej ani słowem powitania.

- Jeżeli hrabio powiesz owej pięknej damie o mej niechęci i nieufności do niej, pojmie ona zapewnie, że dostrzegłam jej próbę potajemnego nakarmienia mnie Vitae spokrewnionego skrytym w proponowanym mi przez nią w jej komnatach kielichu z krwią śmiertelnego. Jej reakcja na zagrożenie związane z ujawnieniem sposobu w jaki został potraktowany gość w jej domu i to być może nie jeden, ze sporą dozą prawdopodobieństwa okaże się na tyle gwałtowna, że wpłynie na głosy innych elektorów. Gdybyś zaś Panie zatrzymał tą wieść wyłącznie dla swoich własnych uszu, iż działacie podług Waszej woli i Waszych własnych interesów a co za tym idzie warto z Wami rozmawiać miast jedynie ograniczać się do fizycznej przyjemności. - spojrzała na niego zwilżając niby to od niechcenia wargi.
Tepes zaśmiał się, nie wydawał się jednak specjalnie poruszony zachowanie Mileny. Ani zaniepokojony.

- Coraz bardziej mi się podobasz, pani - powiedział wesoło, przeglądając zawartość jakiegoś kufra, po chwili wyciągnął z niego dwa nieduże mieszki - czerwony i granatowy. Wampir schował granatowy za pazuchę, podczas gdy czerwony, mniejszy wręczył Milenie.
- To mój prezent, dla ciebie, pani. Działanie tych ziół do przyjemnych nie należy, ten z naszej rodziny, kto je spożyje wszak, zaleje się krwawym potem. Może nawet mieć majaki i... no, działanie nie należy do przyjemnych. Niemniej dzięki ich mocy można pozbyć się cudzej posoki z ciała. Ta ilość wystarczy na trzy takie kuracje neutralizujące. Jedno wypicie krwi, jedna kuracja. I nie powinno być efektu związania.
Szybkim ruchem schowała mieszek do torby którą nosiła pod sukniami a następnie głęboko dygnęła

- Hrabio jestem Waszą dłużniczką.

- Powiedzmy, że kiedyś upomnę się o przysługę. I chyba nie muszę mówić, że nie życzyłbym sobie, aby wiedza o tych ziołach dotarła do naszej drogiej Księżnej? Teraz oboje znamy jakieś swoje tajemnice - Tepes uśmiechnął się wilczo, lecz po chwili znów był potulny jak baranek. Podsunął ramię Milenie - To co, pani? Gotowa na kilka chwil zapomnienia?
Milena skinęła głową w milczeniu, wyjawienie istnienia takiej wspaniałej broni przeciw knowaniom gospodyni całkowicie przekreśliłoby jej przydatność a tym samym pozbawiło ją ochrony. Konieczność zachowania tajemnicy była zatem więcej niż oczywista. Spojrzała na spokrewnionego ze wdzięcznością w oczach, nawet jeśli spożywanie nieznanej substancji samo w sobie niosło zagrożenie ryzyko to nadal wydawało jej się znacznie mniejsze niż potencjalna korzyść.

- Z Wami u mego boku jestem gotowa nawet na więcej niż kilka chwil zapomnienia - odparła wtulając się jego ramię w sposób który sprawiał radość większości znanych jej mężów.

Hrabia Tepes uśmiechnął się i pogładził delikatnie jej ramię. Jego oczy pozostawały jednak zimne jak dwa sople lodu.
 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett
Wisienki jest offline