Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2019, 13:25   #123
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Śpisz? - zapytał Charles po dłuższej chwili.- Jak zaraz się stąd nie ruszymy to ja zasnę, a wtedy chciałbym cię zobaczyć jak będziesz próbować mnie wyciągnąć z wanny - powiedział zaspanym głosem.
- Gdyby tak się stało to obiecuję, że pilnowałabym, żebyś trzymał głowę powyżej powierzchni wody - odparła z rozbawieniem, ale nie ociągając się zaczęła wstawać. Przeczesała palcami włosy, przy okazji ściągając z nich wodę. Wyszła z wanny, asekuracyjnie opierając się o jej brzeg. Sięgnęła po ręcznik i zaczęła się wycierać. - Masz może suszarkę? - zapytała, spoglądając na szafki przy zlewie.
- Gdzieś powinna być - odparł Charles również wychodząc z wanny i sięgając do górnych szafek po drugi ręcznik oraz dwa grube, białe szlafroki. - O jest! - powiedział zaglądając do szafki obok i wręczając znalezisko Iryi.
Corday w tym czasie osuszyła swoje ciało i gdy Charles znalazł to co chciała podeszła do niego.
- Świetnie - ucieszyła się. Otarła pobieżnie włosy mokrym już ręcznikiem i odwiesiła go. Wzięła od Morgana suszarkę i włączyła ją, a następnie bez pytania zaczęła przeglądać szafki w poszukiwaniu czegoś do czesania. Zadowoliła się pierwszym zauważonym grzebieniem. Proste blond włosy sięgały jej do połowy pleców co oznaczało, że wysuszenie ich zajmie dłuższą chwilę.
- Idź do łóżka - powiedziała do Charlesa, patrząc na niego poprzez odbicie w lustrze. - Przyjdę do ciebie jak tylko skończę - dodała, rozczesując sobie włosy.
Jego reakcją była mieszanina zaskoczenia i rozbawienia. Wydawanie mu poleceń było dla niego najwidoczniej czymś nowym, ale z lekkim ociąganiem ruszył w kierunku drzwi.
- Będę naprzeciwko - poinformował od progu z głupim uśmiechem, poprawiając szlafrok.

Patrząc w odbiciu lustra jak sylwetka Morgana znika z łazienki, Irya zaczęła się zastanawiać co mu tym razem przyszło do głowy, bo sama akurat w tym co powiedziała, nie miała podtekstu seksualnego. Ale to już był czas przeszły, bo po jego minie zaczęła wracać jej ochota.
- Kto by pomyślał, że będzie tak na mnie działać starszy facet - zażartowała sobie do własnego odbicia. Uporanie się z włosami, bez wygodnej szczotki i odpowiedniej odżywki w sprayu, zajęło jej więcej niż zazwyczaj. W końcu wyłączyła suszarkę i odłożyła ją wraz z grzebieniem do zlewu. Wzięła szlafrok, który zostawił jej Morgan i owinęła się nim.

Dzień 1 piątego miesiąca roku

Drzwi do pokoju gościnnego były uchylone na tyle, by mogła wejść do środka, bez szerszego ich otwierania. Zachowywała się cicho na wypadek gdyby jej kochanek zdążył zasnąć w oczekiwaniu na nią. Ale on nie spał. Leżał na łóżku z rękami za głową i wpatrywał się w sufit. Nie zareagował gdy Corday stanęła w progu. Odwrócił głowę w jej kierunku dopiero, gdy ruszyła w głąb pokoju. Irya uśmiechnęła się promiennie do niego, gdy ich spojrzenia się spotkały. Nieśpiesznie zbliżyła się do łóżka i usiadła na nim w na wpół leżącej pozycji z głową podpartą na ręce. Patrzyła na niego, a na jej twarzy pojawiło się rozbawienie jakby o czymś sobie właśnie przypomniała.
- Naprawdę myślałeś, że nie zabezpieczyłam się przed wpadką? - zapytała, szczerząc ząbki w uśmiechu.
- Tak szczerze to miało znaczenie tylko na początku - odpowiedział z delikatnym uśmiechem podnosząc się do pozycji siedzącej. - Wszystko robiliśmy z pełną świadomością konsekwencji - dodał i nieco spoważniał. - O co ci chodzi? - zapytał po chwili ciszy. - Zrozumiałbym gdybyś była nieświadomą ignorantką, ale udowodniłaś, że masz o wiele szerszą wiedzę niż zwykły zjadacz chleba i do tego poświęciłaś wiele wysiłku, żeby ją zdobyć. Co jest grane?

Irya przyglądała mu się, zastanawiając nad odpowiedzią.
- Mogłabym udać, że nie zauważyłam nagłej zmiany tematu i po prostu stwierdzić, że sama myśl, że mogłabym zajść w ciążę odbiera mi wszelką ochotę na seks, a posiadanie dzieci przeraża mnie bardziej niż znajomość z heretykiem, dlatego porządnie się wyedukowałam jak się przed tym skutecznie chronić - powiedziała i ciężko westchnęła. W końcu i ona spoważniała. - Charles, mówiłam ci już. To twoja wina, że się tym zainteresowałam i zaczęłam szukać.
- No i do czego doszłaś? I właściwie od kogo masz informacje? - zapytał, a na jego twarzy pojawił kpiący uśmieszek. - Nadal nie rozumiem jak można z pełną świadomością pchać się w znajomość z heretykiem, bo chęć posiadania z nim dzieci to już dla mnie kompletna abstrakcja - dodał w kwestii wyjaśnienia i parsknął śmiechem.
Irya zmrużyła oczy w udawanym oburzeniu, gdy Charles dalej drążył drażliwy dla niej temat. Może nawet to oburzenie nie było tak do końca udawane.
- Jak tak się zastanowić to nasze dzieci byłyby nie tylko bystre, ale i śliczne, a z tym miałyby wyjątkowo łatwo w życiu - powiedziała i podniosła się do pozycji siedzącej. Oparła się plecami o wezgłowie łóżka. Odwróciła spojrzenie od niego i skrzywiła się jakby zjadła coś gorzkiego. - W sumie to nie wiem od czego zacząć... Może od tego, że gdybyś podczas naszych kolejnych wspólnych spotkań nie okazał się taki czarujący to wszystko wyglądałoby teraz zupełnie inaczej - przyznała.

- Czyli jesteś w stanie zaakceptować potwora jeśli nie będzie on potworem w stosunku do ciebie? - Obdarował Iryę przenikliwym spojrzeniem.
- Może. Nie wiem - wzruszyła bezradnie ramionami. - Po prostu nie potrafię ciebie uznać za potwora - odpowiedziała. - Więc albo jesteś tak dobry w wywieraniu takiego wrażenia jakie chcesz, albo... - zmarszczyła brwi. - Cóż, naprawdę wierzę, że jesteś ze mną szczery. A ja teraz próbuję zrozumieć jak ktoś taki jak ty decyduje się być heretykiem.
- Skracając wszelkie wywody filozoficzne do minimum to kwestia jednorazowej decyzji, której konsekwencje ponosisz do końca, a dodatkowo mocno pomaga generalna niechęć do wszystkich ludzi - odparł z powagą. - Ludzkość sobie na wszystko sama zasłużyła.
- Dlaczego? - zapytała krótko i wyraźnie zainteresowana jakie miał ku temu powody.
- Bo to nasza naturalna potrzeba posiadać wroga. Jak go nie mamy na horyzoncie to walczymy sami ze sobą. Obie wojny korporacyjne są tego dowodem. Gdyby nie heretycy to pewnie bylibyśmy w środku trzeciej - odpowiedział jakby stwierdzał fakt.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline