Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2019, 21:59   #90
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Biuro Wywiadu

Wydział Skanu wraz z kierownikami Wydziału Lekkiego i Zbrojnego w wielkim skupieniu siedzieli wokół Lawa, który na bieżąco tworzył plan operacji. Tym razem aż trzy Wydziały miały być to zaangażowane, chociaż nie z pełnymi składami.

Po tym, jak Ruben i Frank przywieźli informacje z terenu, przyszedł czas, by przemyśleć ich posunięcie w sprawie odzyskania kontenera. Sprawa znacznie się skomplikowała, kiedy w grę wszedł posterunek ADVENT-u i strzeżony most.

- Może by tak w nocy podpłynąć tą krypą i zawinąć kontener? - rzucił od niechcenia George Bitterstone, kiedy zapadła chwilowa cisza.

- Myślisz, że te gnojki nie operują termowizją? Jak dla mnie kiepski plan. W nocy będziemy nawet bardziej widoczni - odparł rzeczowo „Amadeo”, siedzący po prawicy Lawa.

- A ja wam mówię, nie ma co się cackać. Pakujemy kontener na ciężarówkę i jazda. Przecież ten posterunek nie stoi tam po to, by strzec jakiś śmieci w mule. Ich reakcja nie będzie natychmiastowa, da nam to trochę przewagi - wtrącił Ruben, bawiący się cygarem.

- Głupiś. Widziałeś drony ADVENT-u w akcji? W kilkanaście sekund przyleci jeden, żeby nas przeskanować, a nie minie chwila dłużej, kiedy zlecą się następne i zrobią nam z dupy jesień średniowiecza - zaoponował Hodowski.

- Sugeruję dywersję na moście. To powinno odwrócić ich uwagę - rzuciła cicho Yoshiaki, której głos niemal zniknął w tłumie.

- I wtedy zapakujemy kontener na statek! - podłapał George, próbujący sforsować swój pomysł.

- Czy ty mnie nie słuchasz? Mówiłem ci przecież...

Nie minęła chwila, kiedy w biurze zapanował hałas. Operatorzy zaczęli się przerzucać swoimi pomysłami, najchętniej przy tym krytykując innych. Sytuacja przypominała przerwę międzylekcyjną w szkole, kiedy to dzieciaki wreszcie mogły dać upust i powrzeszczeć do woli.

Tylko Law się nie odzywał, z dłonią wspierającą podbródek i wzrokiem wlepionym w ekran komputera. Zdawał się nawet nie oddychać, zastygły jak góra, niewrażliwa na szalejącą zamieć.

- Dość - odezwał się w końcu starszy inżynier, jednak zdawało się, że nikt go nie usłyszał. - Dosyć - powtórzył nieco głośniej i tym razem spotkał się z rekcją. Każdy z rozmówców, nadal rozgorączkowany, zaczął powoli ostudzać swój zapał i milknąć.

- Ruszymy o świcie. To da nam szansę na poranną mgłę, ale nie mamy co opierać się wyłącznie na warunkach pogodowych. Zaczniemy od dywersji. Ludzie Alvareza wjadą ciężarówką lub innym pojazdem ciężkim do rzeki, gdzieś w pobliżu sztucznej wyspy. Niech to wygląda na wypadek. Po czasie przypłynie krypa, której zadaniem będzie uratowanie pojazdu. - Przerwał na chwilę, zerkając po swoich towarzyszach. W ich twarzach dostrzegł głównie zaskoczenie. Zapewne nikt nie brał po uwagę takie scenariusza.

- Kiedy oczy ADVENT-u będą zwrócone na upozorowany wypadek, wtedy dopiero podjedziemy dźwigiem na ciężarówce, zapniemy go do kontenera i wyciągniemy z wody. Później prosta droga do dziupli i praca związana z otworzeniem go. Jakieś pytania?

Zapanowała cisza, którą po kilku długich sekundach zdołał przerwać George.

- Eee, ja mam jedno. Skąd ty wpadasz na takie pokręcone pomysły?

- Następne - mruknął Law, widocznie nie skory do żartów.

- Co z tymi ludźmi przy krypie? ADVENT jak sam mówisz się nimi zainteresuje. Mogą podlecieć ich sprawdzić - zapytał rzeczowo Zigfrid.

- Jak będzie trzeba, przygotujemy dla nich legendy. Kierowca będzie jakimś robotnikiem a kapitan krypy jego znajomym z portu, który przypłynie na zawołanie. Ważne tylko, by Alvarez wystawił ludzi bez przeszłości w bazach policji. Będzie to kluczowe w przypadku aresztowania, co zresztą i tak jest bardzo mało prawdopodobne.

- A co z ludźmi przy kontenerze? - dociekał Ruben.

- Potrzebuję jedynie operatora dźwigu. Ty poprowadzisz ciężarówkę do dziupli - odparł Law. - Kapralu Mortz, poprosiłbym o pańskich dwóch ludzi jako nurków do zaczepienia kontenera, a później do ochrony konwoju. W dziupli już będę czekał ja i twoi najlepsi specjaliści, starszy inżynierze Hodowski. Otwieramy puszkę, dzielimy się łupem i znikamy naszymi wozami.

- Alvarezowi może się nie spodobać poświęcenie pojazdu - zauważył Bitterstone.

- Wspominał, że jest gotowy zapewnić dywersję. Ta jest moim zdaniem całkiem bezpieczna i co najwyżej zamoczy swój sprzęt. Ja wystawiam więcej ludzi, niech to sobie wliczy w koszty.

- Co jeśli ADVENT zignoruje wypadek i ruszy w naszą stronę? Rozumiem, że krypa jest duża, ale raczej nie przysłoni całej rzeki - odezwała się jeszcze Chinka.

- Z tym właśnie związane jest ryzyko. Jeśli straż przybrzeżna się nami zainteresuje, zostawiamy dźwig i zawijamy. W razie gdyby nurkowie byli wtedy w wodzie, damy wam znać, żebyście odpłynęli jak najdalej na południe, zanim się wynurzycie. Myślę, że łatwo ukryjecie się w tej mętnej wodzie - wytłumaczył Law-Tao. - Jeszcze jakieś pytania? Jeśli brak, to kontaktujemy się z Alvarezem i szykujemy sprzęt.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline