Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2019, 22:44   #258
Loucipher
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
Cisza, jaka zapadła po tym, gdy przebrzmiał ostatni wystrzał, poraziła uszy MJa głośniej niż ryk najgorszej piaskowej burzy.

Martin opuścił dymiącą lufę wysłużonego winchestera, spomiędzy tańczących u jej wylotu pasm jasnoszarego dymu spojrzał na nieruchome sylwetki w pancerzach Legionu porozciągane w pośmiertnych pozach na piasku. Przed chwilą się jeszcze ruszali, wymachiwali bronią, walczyli, starając się dokonać tego, po co ich tu wysłano - zabić MJa i jego towarzyszy.

Teraz leżeli na piasku, spokojnie, cicho, nieruchomo. Martwe, niegroźne ciała.

Upewniwszy się, że żaden z nich się nie rusza, chłopak wyszedł z za osłony i ostrożnym krokiem podszedł do każdego z czterech rozwleczonych na piasku ciał. Krótka inspekcja z bliska pozwoliła mu się upewnić, że żaden z nich nie przeżył strzelaniny. Uwagę MJa zwrócił snajper, którego Martin od początku próbował wypatrzyć i unieszkodliwić. Krew wypływała spod rozbitych gogli snajpera Legionu, ale wypolerowany i naoliwiony karabin myśliwski z celownikiem wciąż spoczywał na jego piersi. MJ niewiele myśląc podniósł karabin, przewiesił go sobie przez ramię, zabrał naboje, które tamten miał w sakwie przytroczonej u pasa, po czym odwrócił się i zrobił dwa kroki w stronę towarzyszy.

I wtedy to zobaczył. Igłę klęczącą przy drobnej sylwetce o blond włosach, rozciągniętej na piasku w podobnej, niedbałej i nieruchomej pozie, w jakiej spoczywali martwi legioniści.

Krew w żyłach MJa zwolniła niemal do zatrzymania. Mimo palącego wszystko wokół słońca, zimno przeszło przez drobne ciało chłopaka. Wiedział, na co patrzy.

Lulu Baxter nie żyła. Igła właśnie obróciła ją na plecy, by sprawdzić funkcje życiowe bezwładnie leżącej towarzyszki, ale MJ już wiedział, że to na nic.

Podszedł do klęczącej nad ciałem Igły, na której twarzy rozpacz, bezsilność i wściekłość tworzyły jedyny w swoim rodzaju grymas, popatrzył na nią zmęczonym, rozgoryczonym wzrokiem i powoli pokiwał głową. Słowa nie były tu potrzebne, niczego nie mogły już zmienić.

Wade Harris stanął obok nich, również milcząc. Czort jeden wie, co myślał, ale cokolwiek to było, cekaemista miał na tyle oleju w głowie, by się nie odzywać.

Wkrótce dołączyli pozostali. Jak łatwo było się domyślić, na widok ciała Lulu Kitty dostał istnego szmergla. Nie pozwolił nikomu dotknąć ciała dziewczyny. Osobiście wygrzebał jakąś prowizoryczną saperką dołek w ziemi, w którym ułożył dziewczynę tak pieczołowitym i opiekuńczym gestem, jakby układał dziecko w kołysce. Przyglądający się temu Martin czuł, jak gula wielkości miniatomówki zatyka mu gardło. Miał tylko nadzieję, że się nie rozpłacze.

Tyle dobrego, że oba starcia - i z zabójcami Legionu, i z obsadą rozchwierutanego obozowiska kanibali - nie kosztowały drużyny nikogo więcej, za to pozwoliły odzyskać zapasy i zebrać trochę broni.

W wyniku "demokratycznej dyskusji" nad podziałem broni i zapasów zdobyty na snajperze Legionu karabin z lunetą przypadł MJowi jako "przydziałowy"... i to była chyba najlepsza wiadomość tego dnia. W zamian za snajperkę z celownikiem i tyle naboi kalibru 5,56 mm / .223, ile tylko był w stanie znaleźć, MJ zaoferował, że odstąpi komuś z drużyny swojego Winchestera wraz z pestkami. Może nie miał lunety i nie nadawał się do walki na dystans większy niż kilkadziesiąt kroków, ale z tej odległości byłby chyba w stanie powalić średniej wielkości radskorpiona.

Drugim punktem "demokratycznego" porządku obrad była decyzja, dokąd iść. Staneło na tym, że gruba cofnie się w kierunku Super-Dupermarketu, po czym rozdzieliwszy pomiędzy siebie ocalałe zapasy - żywność, wodę, lekarstwa, broń i amunicję - podejmie próbę wydostania się z zasypanych ruin Albuquerque. Zapytany o zdanie, MJ przyłączył się do sugestii Jinxa, aby kierować się w rejon Teksasu.
 
Loucipher jest offline