- Lotharze, mój, słodki Lotharze... - szeptała czule Księżna, gładząc mężczyznę po włosach, gdy ten klęczał u jej stóp i pomagał rozsznurowywać trzewiki, podczas gdy Lucretia w samej już tylko bieliźnie siedziała na łóżku i rozplątywała włosy. Taką lubił ją najbardziej - naturalną, kobiecą. Szkoda, że tak rzadko pozwalała, by ją taką oglądać...
- Tak niewielu zostało prawdziwych rycerzy, tak niewiele honoru i poświęcenia... Ci wszyscy chłopcy, bo ciężko nazwać ich mężczyznami, nie dorastają ci do pięt, jeśli chodzi o odwagę. Doprawdy, mam niesłychane szczęście, żem cię poznała... - Lucretia uśmiechnęła się lisio - I chyba wpadłeś w oko tej słodkiej Brujaszce. Co o niej myślisz?
- Dziękuje za te słowa, moja Pani - odparł Lothar, choć głos rozsądku w tyle jego głowy zastanawiał się na ile szczera miałaby być teraz Księżna skoro wcześniej kpiła z Nicolausem z tych samych ideałów, które teraz chwaliła. Lecz szybko zagłuszył ten głos, delektując się widokiem Lucretii tak rozkosznie wystawionej na jego wzrok i pieszczoty. I skąd w tym momencie to pytanie o Brujaszkę?
-Milena… nie wiem czy wpadliśmy sobie w oko, ona jak na jednego z Zelotów jest nadzwyczaj mądra i znaleźliśmy pewne wspólne tematy.. - odparł, zdejmując Księżnej trzewiki i zabierając się za pieszczenie jej stóp.
- Myślę, że ona cię lubi, kochany... - wymruczała zmysłowo wampirzyca, pochylając się nad jego uchem - i bardzo bym chciała, żeby wsparła naszego kandydata... będę miała więc do ciebie małą prośbę... domyślasz się, jaką?
- Abym wpłynął na jej decyzję? -westchnął rycerz.
- Ona raczej nie darzy sympatią Habsburgów, nasz Nicolaus też nie przypadł jej do gustu...ale postaram się…
- W takim razie, jeśli nie będzie głosować z nami, nie powinna wcale głosować, rozumiesz? - zapytała Lucretia, choć oboje wiedzieli, że to tylko figura retoryczna. - Masz jutrzejszy wieczór na przekonanie jej, jeśli dziś nam się nie uda. Dowiedz się czego chce - sławy, klejnotów... co tam się jej marzy. Potem... jeśli wciąż będzie oporna, ma zniknąć.
Lucretia nadstawiła nadgarstek przed usta rycerza.
- A teraz pij skarbie, musisz być silny...
Lothar zawahał się na chwilę i spojrzał Księżnej w oczy, choć oparcie się pokusie picia jej cudownej krwi nawet na chwilę przychodziło mu z trudnością. Ale myśl o uczynieniu krzywdy Milenie, która nie dość że była tutaj pod ich gościną i opieką to jeszcze był jej dłużnikiem, budziła w nim odrazę, która gryzła się w jego wnętrzu z pragnieniem zadowolenia Lucretii..
- Ależ moja Pani, Milena jest gościem na twoim dworze - zaakcentował te słowa zgrzytając kłami, które ciągnęło do nadgarstka Lucretii - lecz tak, zapewniam że nie będzie problemem przy głosowaniu, dopilnuje tego…
- Jesteś moim skarbem, Lotharze. Tylko tobie ufam - wyszeptała czule Księżna, długim paznokciem przebijając skórę na nadgarstku. Temu wampir nie był w stanie się już oprzeć, przyssał się do jej ręki wygłodniale, pożądliwie... z tęsknotą, która przytłumiła wszystkie inne odczucia.