No niestety bez wspinaczki Brooke nie poradzi.
Zack patrzył ciekawie na koleżankę Tommiego.
- To co? Mam iść pooglądać telewizję? Drzwi z chrzęstem otworzyły się. Gdyby były zamknięte na sztaby, które dostrzegł po wejściu nie byłoby tak łatwo, ale zamknęli je tylko na zasuwę. Fakt solidną. Ale tylko jedną. Znalazł się w niewielkiej sieni, panował tu półmrok. Chwilę trwało zanim znalazł schody. Wbiegł na górę. Znalazł się w korytarzu oświetlanym niewielkimi lampkami.
Franko ruszył na wyczucie, tam gdzie widział z zewnątrz światło. W końcu znalazł. Drogę zagrodziły mu drzwi ze zbrojonego szkła. Za nimi zaraz było kolejne takie same. Najwyraźniej była to śluza. W środku widział stoły laboratoryjne i kupę instrumentów, o których przeznaczeniu nie miał pojęcia. Na ścianie i na podłodze widział cień pracującej tam osoby.
Spojrzał ponownie na drzwi. Przebicie ich zajmie chwilę, ale nie są zbyt trudną przeszkodą. Parę uderzeń i powinny puścić. Tyle, że nie będzie to ciche.
Jessi porozmawiał jeszcze chwilę o niczym z sąsiadka, dopiła herbate i wróciła do siebie.
Dla zabicia czasu włączyła telewizor. Akurat leciały jakieś wiadomości. Po chwili rozpoznała magazyny z jej dzielnicy. Włączyła głos:
- … zabarykadował się w środku z rodziną. Groził, że wysadzi wszystkich w powietrze, jeśli policja próbuje wejść. Wszystko zaczęło się od próby eksmisji... - reporterka obejrzał się i zmieniła wątek.
- Widzę, że coś chyba zaczyna się dziać. Podjechała furgonetka SWAT. najwyraźniej policja nie zamierza negocjować. Panie oficerze! panie oficerze! - podbiegła do jednego z policjantów.
- Widzę, że zamierzacie przypuścić szturm, a co z rodziną tego człowieka?
- Rozważamy wszelkie opcje - odparł policjant z obojętną miną
- Jeśli terrorysta nie podda się w ciągu godziny będziemy zmuszeni użyć siły.
- A rodzina tego człowieka?
- Nie mamy pewności, czy nie współpracują z nim w tym akcie terroru.
- Terroru? Ten człowiek tylko nie chce się wyprowadzić. Twierdzi, że zaszła pomyłka w banku i nakaz eksmisji jest bezprawny.
- Nie mnie osądzać - odparł policjant obojętnie. -
Do mnie należy by przestał stanowić zagrożenie, w taki czy inny sposób. A teraz proszę się odsunąć, przeszkadza pani w czynnościach służbowych.
Więcej już żadnych konkretów Jessi nie usłyszała. Ale patrząc na policjanta odniosła wrażenie, że “terrorysta” został już skreślony i najwyraźniej będzie stawiał opór przy aresztowaniu, a stąd tylko krok od nieszczęścia…