Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2019, 15:35   #125
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Nie, no. Spokojnie. Brałem udział w kilku nudniejszych rozprawach niż twoja opowieść - powiedział prawnik z powagą wpatrując się w twarz dziewczyny, ale po kilku sekundach wybuchnął śmiechem. - Jeśli liczysz na podobną opowieść z mojej strony, to przykro mi, ale dla mnie to zamknięty rozdział. Zaraz po studiach, w czasie aplikacji, poznałam pewną osobę, która spowodowała, że odciąłem się od przeszłości i zacząłem nowe życie. Nie sądzę też, że moje perypetie prawnicze by cię zainteresowały, a o innych perypetiach lepiej żebym ci nie opowiadał. Dla naszego wspólnego dobra - odpowiedział podobnym do niej mrugnięciem. - Co do naszych relacji to muszę przyznać, że jesteś pierwszą osobą, z którą tak daleko zaszedłem. I nie mam tutaj na myśli podłoża fizycznego.

Corday westchnęła i przez chwilę w milczeniu zbierała myśli. To co między nimi się działo było tak bardzo niewiarygodne, że... W sumie mogła po prostu powiedzieć to co siedziało w jej głowie.
- Spokojnie mogę przyznać, że to co do ciebie czuje sprawiło, że zamiast wypełnić mój ludzki obowiązek i wyspowiadać się z ciebie, to jestem tu. I nawet tego nie żałuję - powiedziała spoglądając na niego odrobinę zmieszana tym jak łatwo przyszło jej to wyznanie. - Ale wiedz, że lubię cię pomimo tej aury chłodu jaką emanujesz - dodała.
- I co ja mam z tobą zrobić - westchnął bezradnie i przetarł dłonią twarz. - Tłumisz we mnie wszelkie instynkty samozachowawcze. Powinienem właśnie gdzieś porzucać twoje zwłoki, a nie robić z tobą to wszystko.
- Charles, to zabrzmiało tak bardzo romantycznie... - skomentowała blondynka z rozbawieniem. - Czy to możliwe, że żywot heretycki mógł cię aż tak bardzo znudzić, żeby zacząć się zachowywać w moim stylu?

- Chyba wręcz przeciwnie - odpowiedział traktując zaczepkę dosyć poważnie. - Nie pamiętam kiedy ostatnio byłem tak zrelaksowany jak teraz.
- Też mnie to zaskakuje - powiedziała niejako przyznając się do dzielenia tego co sam czuł. - Nawet pomimo tego miliona problemów jakie to za sobą niesie... Ale to przecież tylko kolejne wyzwanie, któremu trzeba spróbować sprostać - uśmiechnęła się do niego.
- Ale wiesz, że to droga w jedną stronę? Nie ma opcji, że się rozstaniemy i będziemy przyjaciółmi - upewnił się, ale wypowiedział to w formie żartu. - Ale po co to mówię. Przecież już masz przesrane.
Irya roześmiała się. Faktycznie dzisiejszego dnia pogrążyła się tak bardzo, jak jeszcze nigdy.
- Oj, ważne, że nie jestem w tym sama - mrugnęła do niego. - W końcu wygląda na to, że twoi znajomi cię kontrolują. Pandorina przecież przypadkiem nie znalazła się w naszej restauracji.
- A może chodziło bardziej o ciebie niż o mnie. To zależy czy wyczuła to samo co ja gdy się spotkałyście za pierwszym razem.

- Wyczułeś coś? - szczerze ją zaskoczył, ale nie dowierzała temu. - Zakładam, że nie jesteś w stanie "wyczuć" Cleanera, a wtedy, przy naszym pierwszym spotkaniu na sali przesłuchania, chodziło wyłącznie o moje wybitnie wyraźnie nieogarniające tematu zachowanie, przez co nietrudno było się domyślić. Nie, przy niej się już pilnowałam i zachowywałam jak zwykła wścibska i zarozumiała ja.
- Tak, to było widać po twojej reakcji - przyznał. - Nie potrzebowałem żadnych mocy specjalnych. Jednak wy kobiety macie tą swoją intuicję, więc w przypadku Pandoriny cieżko mi coś powiedzieć, szczególnie, że nie było mnie tam wtedy. Z drugiej strony sam fakt, że tyle uwagi poświęcam jednej kobiecie może być interesujący dla każdego kto lepiej mnie zna, a tych osób nie jest dużo.
- Sam więc widzisz. A na obecną chwilę tylko ty masz wiedzę o tym co potrafię - westchnęła. - Póki nikt inny tego nie wie, to mogę sobie z dużym sukcesem udawać rozpuszczoną ignorantkę, która zachłannie dybie na twój majątek - zaproponowała całkiem poważnie, ale zaraz parsknęła śmiechem.

- To może przejść w takiej formie w przypadku twoich znajomych i rodziny - pokiwał głową. - Natomiast moje otoczenie będzie zainteresowane moimi motywami i tutaj zaczynają się schody. A skoro już o tym mowa, to co tak konkretnie potrafisz? - zaciekawił się.
- Charles, mój ojciec jest zastępcą szefa policji na Lunie. A ty dopiero co przespałeś się z jego córką. I nic więcej nie trzeba dodawać - podsunęła mu coś wielce oczywistego. - Nawet ja bym to kupiła - zaśmiała się. - Oj będę się z ciebie długo tłumaczyć przed ojcem... - pokręciła głową, jakby to miało być największym problemem. - Co potrafię? - powtórzyła po nim. - Wyczuwam obecność heretyków. Jestem jak taki detektor Geigera dla promieniowania radioaktywnego.
- Kogo do tej pory wyczułaś? - doprecyzował pytanie.
- Z imienia wymienić potrafię jedynie Pandorinę i jej pracownicę Vanessę. Ostatnim "nowopoznanym" heretykiem było to dziecko z parkingu - po tym co powiedziała na koniec, aż wzdrygnęła się na samo wspomnienie tamtego momentu.
- A kto z nas według ciebie jest najpotężniejszy? - dociekał.

- Gdybym nie miała okazji poobserwować sobie heretyków w naturze to powiedziałabym, że ty, a później Vanessa - zaczęła. - Ale wtedy nie reagowałbyś tak nerwowo na Pandorinę, prawda? Tak czy inaczej jest jeszcze wasz guru, którego raczej nie miałam okazji poznać. Ale i to nie jest pewne, bo z założenia nie znacie imienia szefa kręgu, tak?
- W tym przypadku układy nie są typowe. Vanessa faktycznie podlega Pandorinie, ale ja jestem raczej wolnym strzelcem. Jednak mimo wszystko nie mogę odmówić polecenia od naszej wspólnej znajomej. A jak oceniasz Pandorinę na podstawie swoich zdolności?
- Najsłabiej od niej wyczuwam mroczną harmonię. Z drugiej strony jak ty się zacząłeś przy mnie pilnować... Nadal wyczuwam w tobie chłód, ale jest jeszcze słabszy niż u Pandoriny gdy ją pierwszy raz spotkałam - stwierdziła w zamyśleniu. - Czemu tak dociekasz? I dlaczego musisz jej usługiwać? Co cię do tego przymusza?
- Instynkt samozachowawczy - wyjaśnił krótko. - Dlaczego mafia słucha swojego szefa? Jakie są konsekwencje nieposłuszeństwa? - zapytał retorycznie. - Tutaj analogia jest podobna, a konsekwencje poważniejsze. Co do twoich supermocy to po prostu jestem ciekaw jak działają.
- Sama tego nie ogarniam, więc nie mam za wiele do opowiadania... - wzruszyła ramionami. - A w obecnej sytuacji szukanie sobie nauczyciela mija się z celem. Z resztą… Miałeś wcześniej do czynienia z Cleanerami? Bo szczerze to jest imponujące, że przez ten cały czas jak jesteś na Lunie, w domu Bractwa, udawało ci się pozostać w ukryciu.
- Widać ani nie jestem na tyle ważny ani potężny, żeby Bractwo wzięło mnie na celownik, a jak już z kimś zadrę to raczej starają się mnie zabić niż sprawdzać - odpowiedziałę ze wzruszeniem ramion. - Nie wiem czy to byli Cleanerzy. Może najwyżej przy okazji.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline