26-04-2019, 10:52
|
#130 |
| Nie byli przekonani do tej współpracy, nie wszyscy, nie do końca. Nikolas Celestium, estalijski astrolog o dziwnym spojrzeniu przeszywającym na wylot swoich rozmówców, nie budził ich zaufania. Ba, zgoła przeciwnie, zdawało się, że wolfenburczycy podejrzewali go o najgorsze rzeczy. Chwilowo jednak postanowili postępować pragmatycznie, ten niepokojący człowiek istotnie mógł im pomóc.
Anders Caromann, dowódca oddziału chroniącego Celestiuma, nie był tak obyty w etykiecie i prowadzeniu dworskich rozmów pełnych dwuznaczności. Był żołnierzem, co było widoczne w każdym jego geście i słowie. Nie mogli różnić się bardziej. - Mówił, że się zgodzicie. – Prowadził ich do wyjścia. - Szukacie Karla Breidera, robotnika budowlanego z dzielnicy biedoty. To duży mężczyzna z odstającymi uszami i długimi, ciemnymi włosami splecionymi w warkocz. Dowody i jego samego dostarczcie na najwyższe piętro kamienicy frau Weideberg. Naprzeciw karczmy „Żołądź i jabłko” blisko uniwersytetu.
Nie otworzył im drzwi powozu. * * * Pustkowie. Szare pustkowie ciągnące się aż po horyzont.
Bez najmniejszego śladu życia. * * *
Śniadanie w „Białych Żaglach”, choć pyszne jak zawsze, nie poprawiło ich humorów. Nie wyspali się, byli zmęczeni, śniło im się... Nie pamiętali, co im się śniło.
Musieli pożegnać Lorę. Wracała do Wolfenburga z wszystkimi informacjami zdobytymi do tej pory. Bliźniaczki wyściskały się mocno, a Lora przed wyjściem przekazała jeszcze siostrze łańcuszek z perłą otrzymany od mistrza Gerarda.
Jeżeli mieli szukać Karla Breidera, potrzebny był im plan działań.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
| |