Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2019, 01:04   #359
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Borys dostał zgodę Sammera na przesłuchanie. Wziął ze sobą Wolfganga ten chwalił się umiejętnościami zastraszania. Groźny żołnierz u boku podczas każdej niemiłej rozmowy to rzecz nieoceniona. Kasztaniak zaś chwalić się nie musiał. Nie dostali jednak zgody na “przyciśnięcie” więźnia. Co Kasztaniak skwitował ze smutną miną.
-Szefie ale co to kurwa za przesłuchanie tak na grzeczno? - zrobił przy tym minę zbolałą jakby mu właśnie wyrwano zęba lub kazano wypić skisłe mleko.
Borys podszedł do więźnia. Zadbał by było na widoku Sammera lecz w oddaleniu.
-Cztery zabite gobliny. Dwóch kupców i kilka mułów. Muły warte sześćdziesiąt złotych koron. Towar na nich pewnie ze trzy razy tyle może więcej. Łącznie coś koło trzystu może czterysta koron. Nieźle jak na początkującego kupca. - Borys zaczął swoje przepytywanie.
- N..nie rozumiem - widać było po wstępie, że nie czuł się pewnie i przeczuwał, że rozmowa nie będzie przyjemna. - T..trzysta koron, u dwóch osób, to tak sporo? N..nawet na wóz nie nazbieraliśmy.
- Ja tyle w życiu nie miałem na raz. Sto pięćdziesiąt koron. - aż gwizdnął - Drugie tyle miał twój kompan. - pokiwał głową z udawanym uznaniem.
- M.my też. A chcieliśmy to zmienić. Zaryzykowaliśmy… Przegraliśmy…- zawiesił głos.
Kasztaniak tylko paskudnie się uśmiechnął.
- Ty na pewno gagatku. - krasnolud lubił dręczyć ludzi. Mógł wątpić w wiem kupca. Skoro jednak Borys chciał go straszyć nie miał absolutnie nic przeciwko. Więcej był zachwycony. Ten zachwyt i wściekłość były widoczne w jego oczach. Które wraz z całą twarzą przesunął do więźnia wypowiadając te słowa.
Borys tylko pokręcił głową.
-Skąd mieliście pieniądze? - zapytał jakby od niechcenia.
- No... zarobiliśmy. Ja jestem traperem, a Damien miał smykałkę do interesów zawsze. - odparł medykowi. - W większość towarów, to to co sam upolowałem i odprawiłem. Damien mówił, że za górami to z wielkim zyskiem sprzedamy. Że tam to futra od nas cenią.
- No i napadły was gobliny. Opisz mi wasze starcie. - Borys był systematyczny. Gdzieś złapie go na kłamstwie. Jeśli nie to miał jeszcze pewną zagrywkę w zanadrzu.
- No tak, napadły. Ostrzelały wpierw, a później rzuciły się na nas. Było ich więcej. Walczyliśmy, ale nie mieliśmy szans. Dalej już wiecie, uratowaliście mnie szczęśliwie - odpowiadał na pytania.
- Gdybyśmy spotkali się w innych okolicznościach szczerze bym cię polubił. Łgasz i to przekonująco bez zmrużenia oka. To naprawdę cenny dar. Tylko widzisz, ja też jestem dobry w pewnych rzeczach. Teraz powiem ci jak będzie. Udowadnianie, że kłamiesz byłoby zbyt czasochłonne. No i mało humanitarne. Tortury to paskudna sprawa. Ta cała krew, krzyk, dźwięk łamanych kości. Jesteś jednak człowiekiem inteligentnym ja też. Tacy wiedzą kiedy są w dupie jak się im to dobrze wytłumaczy. Dureń idzie w zaparte do gorzkiego końca… oczywiście swojego. No do rzeczy. Jesteś moim zdaniem podstawionym bandytom. Masz wspólników na zewnątrz a może i wśród nas. Będziesz związany przez resztę naszej drogi do miasta. W dzień ręce w nocy również nogi. Kasztaniak świetnie widzi w ciemnościach. Jeśli napadną nas twoi kumple. Czego jestem niemal pewien. On poderżnie ci gardło. Z daleka od ogniska on ich usłyszy lub zobaczy. Nim zdążą ci pomóc. Będzie miał zmiennika - wskazał na Wolfganga - przed zmierzchem i po świcie. Cały czas będziesz pilnowany i krucho skończysz. No chyba, że teraz powiesz nam ilu ich jest i jakie miałeś zadanie wśród nas? Gdzie są i kto ci pomaga? Za spokojny jesteś żeby działać tu sam. Za prawdę daruję ci życie i wolność. - Borys podszedł do przesłuchania niczym do sekcji zwłok. Rozciął denata i patrzył co wypłynie. Stawiał go teraz w sytuacji bez wyjścia. Jeśli Borys miał rację. Kupiec pierwszy zginie i lepiej jest mu się przyznać niż bawić się w jakieś gierki. Jeśli się mylił. Cóż wypłaci mu w mieście zadośćuczynienie. Dziesięć albo piętnaście złotych karli. Dobra stawka dla kogoś kto wszystko stracił za trochę strachu. Tego mu jednak nie powiedział. Patrzył na niego zimnym wzrokiem. Jakby patrzył na trupa.
- A... ale ja nie - zająknął się. P...pilnujcie, zwiążcie, ale ja nic. Ja nic nie zrobiłem i nic zrobić nie mam. Nie wiem, co powiedzieć mam. Nie wiem czemu mnie nękasz - zakończył załamanym głosem.
- Tak zrobimy. Czyli jednak jesteś durniem. Szkoda zginiesz a gdybyś ich wydał odpaliłbym ci trochę złota ze zdobyczy na nich. Nawet znalazł ci kupców w Kreutzchofen na przyszłe łupy. Skoro wolisz śmierć niż złoto. Jesteś pewien, że tak gorliwie będą cię ratować? Powiem szczerze, że wątpię. -Borys pokiwał z dezaprobatą głową. Próbując złamać więźnia. - Gdy zaatakują poderżniemy ci gardło bez zastanowienia. - Kasztaniak bezczelnie się uśmiechnął pokazując mu ostrze swego topora.
Mężczyzna spojrzał na Borysa, spojrzał na Kasztaniaka i jego topór, spojrzał też na obóz. Zaniemówił. Wyraźnie się wahał, zastanawiał się co powiedzieć..
Kasztaniak zaczął wiązać mężczyznę powszechnie wiadomo, że bycie związanym wzmacnia poczucie bezsilności i bezradności.
- Szefie on kurwa jest winny. Może by go tak od razu?
Borys wyraźnie naciskał dalej. Przez chwilę zastanawiał się czemu mężczyzna spojrzał na obóz.
- Chłopie na co ci to. Zamierzamy jeść suche rację. Związany i tak nas nie otrujesz.- Borys przy okazji wiązania zaczął przeszukiwać podejrzanego w poszukiwaniu trucizny. Jednak mężczyzna nic podejrzanego nie miał..
- Spójrz gulasz dostał jakiś przybłęda na próbę. Fay ci nie uwierzyła. Kucharka też czuje, że łgasz. Masz wybór po raz ostatni złoto i wolność albo stal i piach. Pewna śmierć albo pewny zysk. Uwierz gdybym nie widział w tobie potencjału na przyszły zarobek i owocną współpracę w Kreutzhofen. Już byśmy cię łamali. Stracisz jednak przydatność gdy uderzą. - Borys popuścił wodze przy przesłuchaniu. Zgadywał, strzelał, zmyślał. Robił to jednak z kamienną miną. Czuł, że gość teraz pęknie albo zamilknie na amen.
- O..obiecujesz, że nic mi się nie stanie - spojrzał na Borysa. - N..na pewno? B...będę wam potrzebny. Co ze mną zrobicie - złamał się i zaczął mieszać w słowach.
- Obiecuję. - Borys powiedział poważnie. -Jesteś bystry i giętki w języku. Rozprawimy się z tamtymi a ciebie oszczędzimy. Dam ci nawet możliwość współpracy ze mną w Kreutzhofen. Musisz nam jednak opowiedzieć wszystko. Tylko pełna współpraca. Jak cię złapie na kłamaniu nici z umowy.
- Zaatakują za trzy dni. Jak będziecie w połowie drogi. W tym czasie miałem zdobyć wasze zaufanie. Nikogo nie miałem truć. Będą szli, jak karawana, podobna do waszej. Jak kupcy. Zaatakują mijając. Poznam ich wcześniej i was ostrzegę - wymienił punkt po punkcie.
Borys oczywiście nie wierzył w ani jedno słowo. Nie widział sensu w podstawieniu kogoś jeśli ten miał zdobyć tylko zaufanie. Miał ich zapewne otruć związany tego nie zrobi. Jawny atak podczas mijania się karawan był po prostu głupi. Wtedy wszyscy są przygotowani. Uderza się z ukrycia i zasadzki lub podczas nocy i noclegu. Kasztaniak dokończył wiązanie i postawił na nogi “kupca” jednym szybkim szarpnięciem.
- Ilu ich jest i jak naprawdę wyglądał przebieg zdarzeń? - krasnolud wskazał palcem na pobojowisko.
Borys tylko się zaśmiał.
-Daruj sobie Kasztaniak. Umowa anulowana przed chwilą nas okłamał. Wracamy do obozu. - trzymał przez chwilę knebel zrobiony z odciętego materiału w zawieszeniu.
 
Icarius jest offline