Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2019, 23:35   #85
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Kowalik czuł się obecnie gorzej, niż na początku, kiedy jeszcze nie rozumiał, że to babcia Jola zagląda mu czasami przez ramię. Tamte dni prawie doprowadziły go do paranoi, nie można było powiedzieć, żeby się to na nim zupełnie nie odbiło, do tej pory miał problemy ze spaniem, ale do obecności znajomego ducha, zdążył się przyzwyczaić. Do tego, co obserwowało ich teraz, raczej nie dało się przyzwyczaić. Odczuwał to tak, jakby jakiś gigant, z wyjątkowo paskudnym charakterem, wściekły i na kacu, obserwował muchy, które weszły na jego stół, i tylko czekał, aż zrobią coś, za co będzie mógł je pacnąć gazetą. Zbyszek co jakiś czas upewniał, się, że opakowanie batonika jest nadal bezpiecznie schowane w kieszeni, apetyt całkowicie mu odszedł.


Przedłużające się oczekiwanie na kontakt z łącznikiem bądź Dobroleszym, wcale nie wpływał dobrze na trolowe samopoczucie. Minuty wlekły się nieubłaganie, więc gdy dojrzał ruch, prawie podskoczył. Gdy zrozumiał, że to znajomy drzewiec, a nie las, który zdecydował się jednak ich pozbyć, odetchnął z ulgą, ale tylko na chwilę. W aurze otoczenia nic się nie zmieniło, a to, jak wyglądały resztki drugiego oddziału, nie napawały optymizmem. Wraz z drzewcem wziął przyczepkę z quadem na ręce i ruszyli dalej. Duch lasu faktycznie musiał być na skraju psychozy, skoro coś takiego mogło go łatwo rozwścieczyć. Gdy Hipolit wskazał Brzozowca, nawet nie rozważał słuszności rady chowania się do środka. Czuł się cały czas obserwowany przez giganta a to, co zobaczył nie było tym czymś. Starszy, jak nazwał to ent, było jedynie lekką kwestią skali. Gdy usłyszał wyjaśnienia, czemu Pradawni są tacy rozdrażnieni, zastanowił się dłuższą chwilę. - W jaki sposób zginął? Bukowiec. – Zapytał Zbyszek, wolał sprecyzować, od jakiegoś czasu dookoła było o wiele za dużo śmierci.


Gdy elfka w końcu poprowadziła ich do sali zgromadzenia, rozglądał się bezczelnie wszystkim metaludziom, starając się przypomnieć nazwy, jakie kojarzył. Większość budziła tylko mgliste wspomnienia. Zastanawiał się jednak, czy obecność ich wszystkich była czymś nowym, od czasu komety, czy też zaczęli się pojawiać już dawno, od ostatniego przebudzenia. Co oznaczałoby, że korporacyjna papka i oficjalne informacje odnośnie gobilinizacji, były tylko papką dla mas, która miała utrzymać masy mniej więcej w ryzach. Nabyty cynizm skłaniał go do drugiego wniosku.


- A co z atakiem na oddział Hipolita? – Wtrącił Zbyszek. - Jeśli mogli się swobodnie przedzierać przez las, to może nie była to ich pierwsza taka wycieczka, a raczej coś regularnego, czego z powodu prób uspokojenia Lubosza, nie mieliście jak zauważyć? – Zapytał Kowalik, kiedy na chwilę zapadła cisza. Podejrzewał, że zna już swoją rolę w nadchodzących wydarzeniach. Nie był deckerem, czy jak to nazywali tutaj, Władcą Maszyn, przynajmniej nie w wystarczającym stopniu, żeby cokolwiek pomóc. Zostawało mu miejsce w szturmie na umocnienia, ponownie jako żywa broń. Skoro Rosjanie dysponowali tutaj również sporą siłą magiczną, to jego ręce będą zapewne równie, jeśli nie bardziej potrzebne, niż karabin. Niepokoiła go cisza ze strony babci, ale nie dziwił się wcale, że nie chciała się pokazywać w pobliżu Lubosza. Póki co, troll spróbował się zrelaksować głębokimi wdechami i wydechami, nie miał pojęcia ile czasu zajmie im czekanie, ale miał nadzieję, że uda mu się chociaż odrobinę odprężyć, bo jego szósty zmysł wyrabiał obecnie nadgodziny.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline