Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2019, 17:27   #6
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Templar został pod czujną, wszechobecną opieką SID’a. Draug, Kelsan i Katykam w pełnym bojowym rynsztunku wyszli z hangaru, zjechali windą i po chwili znaleźli się na otwartym terenie Bluudportu. Nikt nie poświęcił się zrobieniem chodnika, więc brudzili buty w szarym błocie. Trzeba było również uważać na śmigacze, bo te jeździły prędko i nieostrożnie. Kelsan o mały włos nie wpadł o jeden stary, ale mknący model takiego pojazdu naziemnego. Draug odpalił sieć z swojego prawego nadgarstka i po krótkiej manipulacji szmaragdowym hologramem znaleźli drogę do kantyny.

Wokół panowała bieda. Żebracy z łaknieniem prosili o datki, na rogach stały podejrzane typy a kobiety nosiły wodę z odległych studni. W miarę zbliżania się do centrum, gdzie mieściła się “Mozaika” te nieurodzaje nieco znikały. Pojawił się również popękany, ale przynajmniej istniejący chodnik. Tempest zakuty w durastalowy pancerz z karabinem założonym na ramię budził strach. O skacowanym Wookieem nie trzeba było również wspominać. Tylko rudowłosy Kelsan z ledwie standardowym pistoletem znikał jakoś w tłumie, próbując za nimi nadążyć.

W końcu dotarli do celu. Był to brudny, niewysoki betonowy budynek. Kantyna mieściła się w piwnicy. Jasny hologram co chwila składał się z pikseli w bardziej ostry napis “Mozaika”. Nie było żadnego bramkarza, ani pijanych przed barem. Godzina była dość wczesna. Pierwszy w dół zszedł Draug, za nim Katykam, który ewidentnie pragnął mocnego drinka, ostatni nieco niepewnie rozglądając się nerwowo na boki i za siebie wkroczył Kelsan.


[media]http://www.youtube.com/watch?v=NrXZixFXucU&list=PLjPqauovjLFJ0F2o6Sg5L9wG NNPc6Dd30[/media]

W środku z głośników leciała spokojna, elektroniczna muzyka. Gości było niewielu. Wystrój wypełniały ułożone w tysiąc kolorów małe kafelki. W tle jakaś para Twi’leków popijała piwo, jeden starszy mężczyzna sączył drinka a pod ścianą stał Trandoshan, który momentalnie zwrócił uwagę Drauga. Typ wyglądał na zabijakę. Opcje były dwie. Albo jest tutejszym cynglem pilnującym biznesu dla jakiegoś gangu albo to przypadkowy jaszczur, który wpakuje im plazmę między oczy jeśli będzie myślał, że jest wystarczająco szybki. Tempest chciał zwrócić dyskretnie uwagę Katymana, lecz ten spierdolił wszystko na panewce. Ryczał coś do barmana, niskiego Grana o jasnej karnacji, a Kelsan próbował zachować dyplomatyczną postawę.

-”Ruby bliels”. Mój wielki, kurwa futrzasty towarzysz chce takiego drinka.

-Nie wiem co to za drink- tłumaczył się Gran, barman z dziwnym akcentem, ruszając na boki trzema oczami na wypustkach- Ale mogę podać tutejszą tłoczoną z batytów wódkę. Jest mocna. Wookie lubią mocne chlanie tak?

Draug chciał już wejść do akcji kiedy Trandoshan zrozumiał sytuację i zachęcił łowcę nagród do podejścia jednym z swoich trzech palców. Jaszczur miał czerwoną skórę i piekielnie żółte ślepia. Przy boku trzymał ciężki pistolet blasterowy a na granatowej luźnej tunice na piersi nosił plastoidowy napierśnik.

Draug nie miał wiele innych opcji, oprócz skopania dupy Katykamowi lub podejścia do tajemniczego łajdaka. Zbliżył się czując automatyzm położenia palca na spuście karabinu. Wyświetlacz hełmu już namierzył sylwetkę Trandoshana, a oddech łowcy przyśpieszył do wyuczonego, bojowego tempa. Kiedy znaleźli się w odpowiedniej bliskości, świszcząc jaszczur zadał pytanie.

-Kogo szukasz w tej dziuurzę łowcooo? Chyba nie gorzały jak twój włochaaaty kuumpel. Yargo wie. Yargo może pomóc znaleść tego kooogo szzuukasz. Za odpowiednią cenę… lub przysługę. Ccco Ty na to? Koogo głowa ma być dziś Twoim trrofeeum?

Draug zaczął przeżuwać syczące, gardłowe sylaby. Kątem oka zauważył również, że Kelsan i Katyman wlewają do gardła shot polecanej przez barmana wódki. Pilot skrzywił się tak mocno, że można było przysiąc, że zaraz zwymiotuje. Za to Wookie gestem nakazał drugi kieliszek. Przez filtry hełmu Tempesta dobiegło niechciane westchnienie.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 04-05-2019 o 17:54.
Pinn jest offline