Rozmawiając z jaszczurem Draug nie mógł sobie za bardzo przypomnieć jak to się właściwie stało, że do ich załogi dołączył ten pochłaniający teraz drinka z a drinkiem krnąbrny wookie. Fakt faktem, że czasem się przydawał, a sława jego gatunku do wyrywania rąk ze stawów ich wyprzedzała także było to bardzo często pomocne jeszcze zanim dochodziło do użycia siły. Gdy już zaś dochodziło, to zawsze cieszył się, że miał wookiego po swojej stronie niż odwrotnie. Tylko czy całokształt reszty jego zachowań był tego wart?
Westchnął po cichu i ledwo zauważalnie pokręcił głową.
Wysłuchawszy Trandoshana odczekał chwilę, żeby nie wyjść na desperata. Po czym odezwał się na tyle cicho, żeby nikt poza nimi dwoma tego nie usłyszał.
- Słuchaj Yargo. Może i jest mnie stać na twoje usługi jednak nie lubię się dzielić ciężko zarobionymi kredytami. Nazwij to jak chcesz, ale powiedzmy, że mam dziś dobry humor i będę ci winny przysługę. Oczywiście tylko wtedy gdy twoje informacje będą przydatne i to nie podlega negocjacjom. - Wstrzymał głos dla lepszego efektu po czym dodał. - To jak umowa stoi?
Czekając na odpowiedź jaszczura jednocześnie przez cały czas uważnie lustrował otoczenie. Jednak poza szansą na to, że informacje od Yargo mogą być cokolwiek warte nic innego nie rzuciło mu się w oczy.
Żadnych nerwowych ruchów, żadnego wymykanie się ukradkiem. Jedynie robiący przeraźliwy hałas i totalny wstyd popisującego się przy barze ilością pochłanianego alkoholu wookie przebijał się nad inne odgłosy w kantynie.