Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2019, 11:40   #13
Wisienki
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację
Sierra wyprowadziła Leo i Tashę z kawiarni, mijając w drzwiach rozgadaną, nastoletnią parę i strasząc bezpańskiego kota na parkingu. Otworzyła tylne drzwi terenowego, ciemnoczerwonego Ranchera o przyciemnionych szybach, zaczekała aż jej pasażerowie wsiądą, po czym sama zajęła miejsce za kierownicą.
Bez słowa ruszyła, o mało nie rozjeżdżając jakiegoś małego zwierzęcia, które przemknęło jej przed kołami. Zaklęła siarczyście.
- Pałęta się ostatnio tego tyle. Temu miastu hycli trzeba. Albo głodnych Gangreli, nie mam racji? - zażartowała, spoglądając w lusterku na pasażerów. - Neonowe Anioły spieprzyły sprawę po całości. Miały was po cichu odebrać, a tymczasem dały się zabić, a wasza sfora rozpierzchła się na cztery wiatry. Biskup jest ostro wściekła, wiecie? - wzdrygnęła się. - O! Mają nową promocję - rzuciła, przejeżdżając obok sklepu z narzędziami o wdzięcznej nazwie "Screw This". - O czym to ja…? A, tak, biskup była nieźle wkurzona. Nie chciałabym być teraz w skórze aniołków. Bo jak już się do nich dobierze, to im skrzydła poobskubuje… Mówiliście, że macie kontakt z resztą swojej bandy? Jeśli tak, to dobrze. Jak już się ogarniecie, to powinniście spotkać się z biskup. Ona was już wprowadzi dokładnie w sytuację. Ja to nie jestem o gadania. Już mnie gardło boli - skrzywiła się.

Ravnos tym razem nie powstrzymał śmiechu.
- Nasze nieżycie bywa całkiem zabawne, pomyślałem sobie, że byłabyś dobrą kandydatką do przeistoczenia, a proszę, zaraz później pokazałaś kły…. tak z Biskup musimy się koniecznie spotkać, gdzie możemy ją znaleźć? A ty należyszysz do któreś tutejszej sfory, ciekawi mnie też ile Maria wie o naszej naturze.. - zadając pytania, jednocześnie spróbował wysłać wiadomość przez telefon do kogoś ze Sfory kto nie był z nimi w kościele, zaczynając od Andrzeja.

- Nie wiem czy dobrą. Ale wystarczająco, żeby je przeżyć - odpowiedziała Sierra ponuro. - Należę do Nietoperzy. Załatwię więc wam spotkanie z Biskup, ale nie od ręki. Może jutrzejszej nocy… Maria i Nico coś tam wiedzą, więcej pewnie podejrzewają, ale raczej nikt nie posadził ich w ławeczce i nie zafundował pełnego wykładu. Chociaż jestem prawie pewna, że Maria jest ghoulem. Nie wiem tylko czyim.

My w Sabbacie nie korzystamy powszechnie z ghouli, bardziej czyni to Camarilla… - Leo przerwał wypowiedź z wymowną pauzą.

Tasha skinęła głową.
- Tak naprawdę nie wiem za bardzo kto jest kim w tym mieście, byłabym wdzięczna gdybyś nam powiedziała coś więcej o miejscowych Spokrewnionych.

- W mieście są cztery sfory. My, Nietoperze, jesteśmy wojownikami prawowitego Biskupa. Neonowe Anioły to banda leserów. Rekiny trzymają się na uboczu. A Czerwonoocy to banda krwiożerczych idiotów, której przywódca zrobi wszystko żeby odbudować swoje ego. No i jest Camarilla rozdarta przez rywalizację między Księciem, Szeryfem a Primogenem Malkavian. A przynajmniej tyle udało mi się usłyszeć… Pewnie moje siostry mogłyby wam powiedzieć więcej, ale lepiej zapytajcie Biskup. Albo Geneviere, o ile nie macie nic przeciwko Tzimisce - dodała tonem wskazującym jednoznacznie, że ona sama ma poważny uraz do tego klanu.

- ”Prawowitego Biskupa” - wychwycił Leo - czyżby pojawił się jakiś uzurpator? Ale dzięki, spróbujmy ustawić spotkanie na jutro. Nie wymieniłaś też Jeźdźców Apokalipsy, a słyszalem, że w mieście jest taka sfora.

- No tak, racja - skinęła głową Sierra, skręcając samochodem na most. - Musiałam pochwycić to słowo z zasłyszanej rozmowy. Nie wiem do końca co znaczy ani kim jest uzupator - odpowiedziała nieco zawstydzona - ale powiem wam, że nasza Biskup jest tą właściwą. Nie tylko wie co robi, ale została też pasowana, namaszczona, czy co tam… Tylko że Max Red, przywódca Czerwonookich, o którym już wspomniałam, twierdzi, że to on powinien wydawać rozkazy. Z tym że to zapatrzony w siebie kretyn, za którym nie pójdzie nikt kto ma w głowie chociaż dwie szare komórki. No a potem Rekiny uznały, że to też sobie wybiorą Biskupa spomiędzy siebie. Anioły pewnie zrobiłyby to samo, gdyby choć trochę zależało im na polityce. A nie zależy. No i teraz, niedługo przed wami, do miasta przybyli ci od Apokalipsy twierdząc, że to jeden z nich powinien być Biskupem. Niech się wypcha smołą i trocinami, a potem podpali. Nikt nie będzie go słuchał tylko dlatego, że jest nadętym Tzimisce wysłanym przez innego, jeszcze bardziej nadętego Tzimisce! - wykrzyknęła w gniewie.

- A kim jest Geneviere ? - zapytała Tasha chcąc ochłodzić odrobinę temperaturę dyskusji.

- Tzimisce - odwarknęła Sierra, po czym kontynuowała już nieco spokojniej. - O charakterze Toreadora. Należała do Czerwonookich, ale odeszła od nich i pomogła naszej Biskup założyć Nietoperze. Wydaje mi się, że jest najstarsza z nas wszystkich, ale kto ją tam wie. Może Bill albo Vernon są starsi, ale wiek to nie wszystko. Nie jesteśmy Camarillą. Tak czy inaczej to z nią musicie się spotkać jeśli chcecie usłyszeć najświeższe informacje. Albo zrobić sobie tatuaż albo jaką twarzoplastykę.

Oczy Tashy rozbłysły
- Tzimisce o charakterze torreadora to niezwykłe, napewno robi wyjątkowe tatuaże, zawsze chciałam mieć ładny tatuaż - w jej głosie zabrzmiała ekscytacja, tylko czy to będzie bezpieczne… - zawiesiła głos - jak myślisz?

- Bill, Meredith, Sonia i Vernon zafunowali sobie masę tatuaży i nie słyszałam, żeby narzekali.

-Tzimisce…. poznałem już paru z tych gentlemenów - stwierdził Leo. - Moim zdaniem bywają bardziej znośni od Lasombra, na przykład rozumieją potrzebę prywatności. A tak w ogóle gdzie nas teraz wieziesz? - Leo, widząc że Andrzej nie odpowiada, próbował teraz skontaktować się z Rayem lub Mendozą.

Mendoza odpisał: "Ray i Tien nie wrócili. Zamiast nich zjawił się jakiś rogaty wymoczek, który twierdzi, że są teraz gośćmi Rekinów. Nie wiem co z Andrzejem, wymoczek o nim nie wspomniał. Mówi, że jak chcemy ich odzyskać, to mamy się zjawić jeszcze tej nocy na torze motocrossowym w Vice Point."

"A gdzie teraz jesteś, może do nas dołączysz?" - odpisał zirytowany tą informacją Leo.

"Przemieszczam się na północ. Śledzę rogacza. Nie wywinie się tak łatwo."

- Swego czasu Max Red wymordował wszystkich Lasombra w mieście, więc teraz można ich policzyć na palcach jednej ręki - wyjawiła Sierra. - A wiozę was na przejażdżkę, po mieście, jak ustaliliśmy. Zjeżdżamy z mostu, patrzcie, po prawej mamy największy w mieście szpital. Jeśli zapytacie tam o Dave'a Kline'a, to będziecie mogli od niego kupić dobrze zakonserwowany zapas krwi. Tylko nie zgrywajcie przy nim twardzieli. Jest cenny dla wszystkich wampirów w mieście i byłoby bardzo niedobrze gdyby coś mu się stało. - Skręciła na skrzyżowaniu w prawo. - Tu po drugiej stronie macie jedno z dwóch największych centrów handlowych w mieście. Prawdziwa kapitalistyczna pułapka zarówno na turystów jak i mieszkańców. Zapamiętajcie to miejsce. To tutaj, na parkingu załatwię wam spotkanie z Biskup… Tak w ogóle to witajcie w neonowej części miasta. Rozejrzyjcie się. Znajdziecie tu masę hoteli, sklepów, restauracji, barów, klubów nocnych, budek z fastfoodami, kramików z pamiątkami, dilerów i prostytutek. Wszystko, co może pozwolić na ekspresowe opróżnienie portfeli turystów… To teren Neonowych Aniołów. A przynajmniej był do tej pory. Nie wiem czy po ich ostatniej wpadce to się nie zmieni. W sumie jak się dobrze zaprezentujecie, to może będziecie mogli wskoczyć na ich miejsce. Jak się wam taka myśl podoba?

- Ciekawa myśl, ta kolorowa okolica chyba sprzyja takim jak my, a jeśli chodzi o Aniołów to ich liczebność się zmniejszyła ostatniej nocy… a przy okazji znasz jakoś lepiej tych Rekinów? Właśnie dowiedzialem się, że mają dwóch z mojej Sfory i mamy się po nich stawić, ciekawy sposób na zapoznanie się … - Leo zaryzykowal poinformowanie Sierry o sytuacji, biorąc pod uwagę jej przyjazne nastawienie.

- No kurwa jebana mać - wyrwało się Tarze - no ja pierdu to trzeba ich będzie odbić..

- Rekiny zgarnęły kogoś od was? - zdziwiła się Sierra. - To niespodziewane. Rekiny trzymają się na uboczu, już wam to chyba mówiłam. To mała grupa, ale zwarta, silna. Biskup kazała się od nich trzymać z daleka. Nie wiem kto mógłby o nich coś więcej powiedzieć. Możemy podpytać jedną z moich sióstr, powinna być tutaj niedaleko…

Zatrzymała się przed klubem Pole Position nad drzwiami do którego wisiały dwie wielkie flagi w czarno-białą szachownicę. Z wnętrza dało się słyszeć elektroniczną muzykę. Leo i Tasha zauważyli, że w okolicy - zgonie ze słowami przewodniczki - spostrzec można było wiele wyzywająco ubranych kobiet oferujących swoje usługi. Idealne miejsce na łatwe polowanie…

- Zaczekajcie, pójdę po nią - rzuciła Sierra, wyskoczyła z samochodu i ruszyła w stonę klubu. Bramkarz początkowo chciał jej zastąpić drogę, ale najwidoczniej rozpoznawszy ją, czym prędzej się odsunął. Wystarczyło kilka minut, by wampirzyca wróciła w towarzystwie drugiej dziewczyny - delikatnie zbudowanej błękitnookiej szatynki z różowymi pasemkami, noszącej biały top z wycięciem w kształcie serca ekponującym biust oraz króciótką, jasnoróżową spódniczkę.

- Hejka! - zawołała wesoło, ledwie tylko otworzyła drzwi do samochodu. - Jestem Bubbles - przedstawiła się, wsiadając. - Jak mam na was mówić, kochani? - zapytała naturalnie słodkim, niemal dziecinnym tonem.

- Najprościej będzie Tasha i Leo - odpowiedziała wampirzyca.

- Pięknie! - zachwyciła się Bubbles. - "Tasha" brzmi ciepło, jak drewno trzaskające wesoło w kominku podczas świąt! A ty z takim imieniem jak "Leo" musisz być silnym i odważnym przywódcą waszej grupy!

- Dokładnie, ślicznie wyglądasz, kochana - Leo przyjrzał się sprawiającej dziecinne wrażenie wampirzycy, wiedział jednak, że z ich rodzajem pozory mylą, i Bubbles pewnie już niejednego napalonego faceta pozbawiła życia.

- Wielkie dzięki! Zawsze miło jest usłyszeć płynący ze szczerego serca komplement! - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.

- Miło cię poznać, jesteśmy ze Sfory Księżycowych Wilków, wczoraj przybyliśmy do waszego pełnego rozrywki miasta i już mieliśmy małe wybuchowe starcie z Szeryfem, w którym zginęło paru Neonowych, na szczęście Sierra już się nami zaopiekowała…

- Ojej! Ktoś z Neonowych Aniołków zginął?! To strasznie przykre. - Usta wygięły się jej w pokówkę. - Chociaż… w sumie można się było tego spodziewać. Oni są tacy nieostrożni. I nie chcą słuchać dobrych rad. Może teraz, gdy dostali solidnego klapsa, opamiętają się trochę…

- A przed chwllą dowiedziałem się, że dwóch z mojej Sfory mają Rekiny, podobno wiesz coś o nich?

- Och! To bardzo niedobrze! Rekiny są straszne! Słyszałam, że pożerają ludzi żywcem i w całości! I wampiry też! Kiedyś widziałam jednego z nich. Był wielki i miał łuski, i blizny, i bielmo, i wielgaśne zęby jak jakiś stary, bagienny aligator!
Sierra słysząc to przewróciła oczami i mruknęła coś pod nosem.
- Mam nadzieję, że nie zjedzą waszych przyjaciół… - kontynuowała Bubbles smutno, pociągając nawet noskiem dla lepszego efektu. - Nie bardzo wiem jak wam pomóc... ale wiem gdzie znaleźć kogoś, kto będzie wiedział! - rozchmurzyła się. - Dzisiej w nocy Bill Nexus jest w okolicy. Wynajął pokój w hotelu "Pelican".
- A ty skąd niby o tym wiesz? - zainteresowała się Sierra.
- Bo jest z nim Mabel. A Mabel to moja najlepsza psiapsióła! Nie licząc oczywiście ciebie i pozostałych sióstr, wy jesteście dla mnie najważniejsze - zapewniła żarliwie.
- Hmmm… - zastanowiła się Sierra. - Bill rzeczywiście mógłby pomóc. Może. Jeśli będzie akurat w humorze… - skrzywiła się lekko, po czym wyjaśniła. - Bill i Mabel są Malkavianami. I to nie takimi "haha, hehe, bawmy się". Są… nieludzcy. Znaczy wiem, że wszyscy nie jesteśmy już ludźmi, ale oni nie są ludźmi *bardziej*.

- Oj tam, oj tam! - Bubbles skarciła żartobliwie swoją siostrę. - Nie są tacy źli. Znaczy Bill potrafi być trochę straszny gdy robi to coś z oczami - wzdrygnęła się - ale tak poza tym to niee… - w jej głosie brakowało pełnego przekonania co do własnej racji. - W każdym razie Mabel to moja przyjaciółka. Jest najlepsza. Można jej ufać.

- Mówisz tak, bo jej krew uderzyła ci do głowy - mruknęła Sierra, po czym zwróciła się do pasażerów z tylnego siedzenia. - Ostatecznie to wasza decyzja. Możemy jechać do hotelu "Pelican", to Bubbles zabierze was na spotkanie z Billem, bo ja wolę się z nim nie spotykać jeśli nie muszę. Ale jeśli nie chcecie, to możemy zgarnąć jeszcze jedną z moich sióst i pojechać na spotkanie z Rekinami. Będziemy waszą obstawą, to się dwa razy zastanowią zanim zrobią coś głupiego.

- O nie! - Bubbles pokręciła gwałtownie głową. - To nie jest dobry pomysł. Rekiny są straszne. To ludojady!
- Wave mieszka na ich terenie i nic jej nie jest - odmruknęła Sierra.
- Bo to Wave! Potrafi owinąć się cieniem jak kołderką tak żeby nie dało się jej znaleźć! My tego nie potrafimy. Ty jesteś silna a ja ładna, ale to nas nie uratuje! W telewizji mówili, że rekin może mieć zacisk szczęki o sile kilkunastu tysięcy niutonów! Potrafisz to sobie wyobrazić? Kilkanaście tysięcy! Ja wiem, że ten cały Niuton nie był jakoś specjalnie napakowany, ale żeby potrzeba go było tylu, żeby dorównać jednej szczęce?!
- Och, Bubbles… - Sierra westchnęła ciężko. - Dobra, to jaka jest wasza decyzja? - rzuciła przez ramię.
Tasha miała do czynienia z Malkawianami na tyle często, że instynkt samozachowawczy nie pozwolił jej się roześmiać. Zwróciła się do Bubbles z pełną powagą w głosie:
- Masz rację, z pewnością spotkamy się z Billem, ale trochę później, ok? Na razie spróbujemy się czegoś więcej dowiedzieć o tych strasznych rekinach. Dziękujemy za ostrzeżenie. Będziemy trzymać się płytkich wód, zbyt płytkich dla rekinów. Powiesz nam coś więcej o Billim? - zapytała. - Rozumiem że dobrze go znasz, prawda?

- Czy Bill jest z waszej Sfory, z Nietoperzy? - Dodał Leo w zamyśleniu opierając głowę na dłoni.
- Tak, Bill jest z nami - potwierdziła Bubbles. - Znam go o tyle o ile, głównie dzięki Mabel. Bo widzicie to on ją przemienił. I Trinity też. Więc miały o tyle lepiej od nas. Ale z drugiej strony Bill nie jest chyba najlepszym rodzicem. Znaczy nie, żebym go chciała krytykować! - zapewniła żarliwie. - Po prostu jest… dziwny. Trochę straszny. A u Malkavian to się chyba dziedziczy… Chociaż nie Mabel, ona nie jest dziwna ani straszna, tylko super! Trinity też jest zresztą całkiem spoko, chociaż zapomina się przy muzyce. Gdyby nie to, to fajnie by się z nią imprezowało. Ale miałam mówić o Billu, no tak… hmmm… - przyłożyła palec do podbródka. - Jest starszy od większości z nas. Dużo starszy. Dlatego często wydaje się być znudzony. Więc walczy z tą nudą. Niektóre jego pomysły potrafią być naprawdę nie z tego świata! - zachwyciła się. - Ale inne bywają takie naprawdę dołujące, w ogóle nieładne, a ja jestem bardzo wyczulona na estetykę, sami rozumiecie… On w sumie też styl ma, nie można powiedzieć. Lubi tatuaże, kolczyki i ciuchy takie, wiecie, na pełnym luzie. Chociaż jak tak o tym myślę, to często-gęsto używa takiego symbolu, co to jest lwem i orłem jednocześnie…
- Gryf - podpowiedzała Sierra.
- Właśnie! Dzięki, siostra. Gryfa lubi. Wydaje mi się, że Mabel kiedyś wspominała, że to dlatego, że jest z Irlandii i jego rodzina miała takiego… W sumie jestem w stanie jej uwierzyć, nie tylko dlatego, że jest najlepszą psiapsiółą na świecie, ale też dlatego, że sama raz słyszałam jak mówił po irlandzku. A może to była łacina? Tak czy inaczej, na pewno jest mądry, raz poprosiłam go, żeby mi naprawił sprzęt, to on pogrzebał, pogrzebał, coś tam wymienił i wszystko znów działało! I głos ma taki… taki… - zadrżała - taki, że by się za nim poszło w ogień. Znaczy nie dosłownie, bo ogień boli okropecznie, ale tak wiecie… że super sexi. I nawet jak opowiada o historii, której naprawdę nie cierpię, bo jest nudna, to się przyjemnie słucha.
- A jak on sobie radzi z Rekinami - zapytała Tasha, nie chcąc przerywać jej słowotoku a jedynie delikatnie zmienić jego temat
.
- W sumie to nie jestem pewna. Może potrafi je zaczarować swoim głosem, tylko czy rekiny mają dobry słuch? Czy one w ogóle mają uszy? Nie wydaje mi się, śmiesznie by wyglądały - stwierdziła, a Sierra westchnęła, powstrzymując się jednak od komentarza. - Może są starymi znajomymi, może miesza im w głowach, albo je podkarmia, żeby go lubiły. Ale to tylko moje, te, no, spekulancje. Pewnie Wave będzie coś wiedziała, w końcu to ona ma oko na tę okolicę.
 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett
Wisienki jest offline