Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2019, 21:50   #161
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefan w Wesolym Miasteczku

- Cooo?! - Leslie wstała i zaczęła się rozglądać nieprzytomnie - Kury na pewno głodne, a w niedziele rosół - zmrużyła oczy - Ale zaraz. my nie w Wilczej Wólce jesteśmy… O lody! - wzięła wafelek i nalała sobie lodów - Zaraz, coś dzisiaj miało być takiego ważnego - zastanowiła się.
- Wczoraj była mowa o ślubie, ale dziś… - zamyśliła się Leslie.
- Kurki ci nie zapomną, że ty o nich pamiętasz Tosiek -Stefan poklepał siostrę po głowie- Kuźwa fakt… trzepnął się w czoło- W końcu upijasz się w wieczór kawalerski, żeby przeboleć sam ślub. Tak mówi Stryj. Twierdził, że pił 3 dni przed ślubem i leczył ten stan przez tydzień po. No nic i tak ten ślub się zapowiadał jako marna impreza, ale za to, niech nie będzie na nas. Tosia, - spojrzał na siostrę - ...pamiętasz, żeby ktoś przyłaził do tego wesołego miasteczka po za nami?
- Chyba tylko Tomek. - rzekła Tośka.
- On śpi chyba na karuzeli - rzekła Leslie wyglądając przez okno. Rzeczywiście, Tomek siedział na karuzeli na drewnianym kucyku i spał.
- Wstawaj leniu śmierdzący! - młodociany mechanik szarpnął brata za rękaw. - Skądżeście się tutaj wzięli?! I nie chodzi o odpowiedź, że z tego samego brzucha co ja!
- No ty kazałeś mi tu przyjść i zostawiłeś samego jak ten palec - zawołał Tomek schodząc z konika.
- Dobra już dobra - podał młodszemu rękę, żeby pomóc mu zejść. - Widziałeś tutaj jeszcze kogoś z zaproszonych na wesele?
- No ja się nie ruszałem stąd i niewiele wiem - Zawołał Tomek. Tośka wzięła głęboki, bardzo niewiarygodnie mocno straszliwie głęboki wdech i krzyknęła:
- JEST TU KTO?! - przez chwilę zapadła cisza. Potem Leslie wstała i otrząsnęła się.
- Widziałam ogień! - Zawoła. Gdy dobiegli na miej zobaczyli Mustanga uwięzionego w powietrzu w gondoli karuzeli w kształcie smoka.

Mustang odnaleziony
- Jest tu kto… Chyba łeb mi pęknie.
- Ale jaja… - Stefan wziął się pod boki z szerokim uśmiechem na twarzy. No proszę - chyba jakaś jego modlitwa została wysłuchana skoro ma okazję zobaczyć Szkapę w żenującym położeniu. Ponapawał się je jeszcze moment tym widokiem, by potem szturchnął Tomka: - Weź poszukaj czegoś nadającego się na drabinę, albo materac. Tosiek, zobacz czy buda pod tym ustrojstwem jest otwarta.
Następnie wciągnął powietrze by wrzasnąć jakby konkurował z Tośką na wrzask: - JA TUTAJ JESTEM! CZEGOŚ TRZEBA?!
- Tato! Nie bój się! Uratujemy cię! - zakrzyknęła radośnie Leslie. Mustang westchnął.
- Ze wszystkich ludzi na świecie, akurat musieliście mnie znaleźć wy! - rzekł ponuro. Leslie wzięła się pod boki.
- No wiesz tato! Przecież to dobrze, że znalazła cię twoja córka i jej doradca i twój najlepszy pracownik niż ktoś obcy! - zawołała oburzona.
- Wiesz, mia belle, powinniśmy uszanować cudze życzenie do samodzielności. Widocznie szanowny pan uważa, że sam sobie świetnie poradzi. Jakkolwiek nam wydaje się to absurdalne… Uszanujmy to życzenie… Te dumę… -Stefan położył rękę na ramieniu Leslie jak na dobrego doradcę przystało. Z drugiej strony, to nie pamiętał kiedy ostatnio uśmiechał się tak szeroko. Chyba kiedy Stach się poślizgnął na mydle i przejechał na nim pół pokoju.
- Po prostu ściągnijcie mnie na dół!
- A słowo “Proszę” to może poszło do lasu, co!? Jak reprezentujecie nauki swoich wychowawców?! Oby im było wstyd! - zawołał. Potem spojrzał na rodzeństwo. - Tosia, Tomek, znaleźliście drabinę albo czy da się dostać do mechanizmu?
- Naciągasz strunę, bardzo…
Tośka podeszła i zobaczyła jakiś pulpit z pokrętłami i Tomkiem podeszli, oczy im się świeciły, gdy sięgali.
- Możemy? - zapytała Tośka.

Stefan jako starszy brat
drapiąc się po głowie rozmyślał nad różnymi “Za” i “Przeciw”. W sumie to cokolwiek zrobi (lub nie zrobi) i tak Szkapa ma złe mniemanie o nim. No, ale Siergiej Nowicki nie wychował sadystycznej świni. Jakkolwiek pomęczenie nadętego generała i danie mu lekcji pozostawało kuszące. Nie żeby Stefanowi zależało by Szkapa go lubiła. Dzieciaki się nie znają na technologii. Ale obsługa tego ustrojstwa nie powinna być trudna. W sumie mógłby zyskać trochę na byciu “dobrym bratem”. Można by dać Tomkowi szansę. Nawet jeśli to ciućma i skarżypyta.
Lepiej zyskać jako dobry brat Tomka! Usłyszenie wrzasku Szkapy jest tego warte.
- Tomek jest starszy. I należy mu się za opiekę nad tobą wczoraj. Tomek, masz 5 minut próby. Będziemy ci z Tosią wołać z zewnątrz czy dobrze kierujesz. Po prostu ruszaj powoli - zadecydował.- Ale jak Jaśniepan Generał trochę powrzeszczy to go raczej nie zabije.
Tomek dopadł maszyny z błyskiem w oku i pociągnął wszystkie dźwignie… Naraz. Mustang zaczął ostro wirować w koło i na dodatek w górę i w dół. Choć prędkość była iście szaleńcza, to Mustang nie krzyczał, choć nieco pozieleniał na twarzy.
- Ele ja też chcę! - Tośka dopadła do maszyny i rodzeństwo zaczęło się szarpać, aż ułamało dźwignię.
- Stefano! - Leslie popatrzyła na niego niespotykanie poważnie i dorośle…
- Ja pierdolę… - wystękał Stefan po uderzeniu się w czoło i przejechaniu dłonią po twarzy - Tyle z dania durnemu braciszkowi szansy wykazania się.Tomek odłóż to! - dopadł kabiny. - I lepiej leć na zewnątrz przepraszać!
- Ale to nie sprawiedliwe! Tośka to zrobiła, bo kobiety w ogóle nie powinny… Au - Tośka ugryzła go w nogę. Naburmuszony Tomek wystękał przeprosiny.
Młodociany mechanik pokazał siostrze kciuk w górę.
Stefanowi po chwili udało się zatrzymać karuzelę i wyszedł z niej Mustang chwiejąc się mocno.
- Tato! Nic ci nie jest? - zapytała Leslie z troską.
- Zaczynam… Mieć… Przedsmak
- Przedsmak pomysłu jak tutaj trafiliśmy? Przedsmak pomysłu jak się wydostać? Chwalebne! - Stefan odezwał się dopiero jak był przy Mustangu na długość kija. I z Nigthwingiem w ręce. Może i alchemik miał powody się wściec, ale niech tylko spróbuje na kimś alchemii. Nowicki zapoda mu Technologię. I dowód (mało rozpowszechnionego wśród samych Alchemików) Prawa Alchemicznego:
”Wyrysowanie kręgu czy choćby uruchomienie go zajmuje proporcjonalnie więcej czasu niż zdzielenie w łeb czy naciśnięcie spustu.”

Choć patrząc na to co słyszał o alchemii Płomiennego Alchemika to marniej się sprawdzała na bliską odległość. Po drugie - facet chyba nie jest tak głupi by strzelać płomieniem na kimś kto nosi stale przy sobie materiały wybuchowe? Zwłaszcza przy cywilach
- Tego czym jest rodzicielstwo.
- Bo widzisz tato, my tak delikatnie cię przygotowujemy do roli ojca - rzekła Leslie zachwycona.
Nagle Mustang się uśmiechnął się niczym kot.
- Wiecie? Ja wam będę podrzucał dziecko. I będziemy z Rizą mieć więcej czasu...
- By zrobić mi więcej rodzeństwa (spark!) - zachwyciła się Leslie.

Stefan miał chęć skomentować, że posiadanie rodzeństwa jest wartością przereklamowaną, ale Tomek go właściwie wyręczył. Najpierw zaśmiał się z charkiem, a potem wskazując palcem na starszego brata powiedział:
- Świetnie Jaśniepan trafił, bo Stefan to umie wszystko prawie co baba. Gotuje, sprząta i szyje. Haaha… Nawet dzierga na drutach… Haha… Kazali mu za karę u Stryjenki… I to polubił… To się nada na niańkę… A zgrywa… Haha… Aua!
Wrzasnął gdy Tośka zdzieliła go pięścią po nerce. Chciał jej oddać, ale Stefan dał mu otwartą dłonią w tył głowy:
- Bez bicia, bo potem trzeba będzie zbitego odnieść. Pamiętacie Sobótkę sprzed 2 lat? - przy okazji zaczął głaskać brata po głowie. Powoli, z groźbą, że zaraz oberwie:
-[i] Ano potrafię całkiem nieźle zająć się domem. Tylko dlatego ze Stachem jeszcze żyjemy. Inaczej byśmy dawno zdechli w brudzie i na tym co on gotuje. W dniu w którym Waszmościa poznaliśmy, to spieprzył mi rosół. W sumie to dzisiaj brzmi jak znak, że tego dnia coś się spieprzy.
Nigdy nie zrozumiem tej logiki… Że facet ma się trzymać z daleka od kuchni. Stryjence odpowiadało, że się od niej uczę, nawet jak mi się kary skończyły. Świeć się Święta Panienka nad jej duszą- miała wredny charakter, ale gotowała bosko.
Tośce to zmieniałem pieluszki i jak widać jest żywym dowodem, że dzieci pod moją opieką przeżywają i mają się nieźle.
- Hej! - Tosia pomachała.
- W każdym razie radzę Waszmość przeliczyć, czy na moje usługi Was będzie stać. Stasiek za bardzo pozwala sobie włazić na głowę, ale nadrabia medycznym zapleczem. Tracheotomii uczył się na nas. Na Tomku wykonał ją z 3-4 razy zanim nauczył się nie połykać nieodpowiednich rzeczy jak gwizdki. W po za tym radzi sobie ze skręceniami i wstrząsem mózgu. Ech, jakie to rzeczy się wyrabiało za młodu… -westchnął przy wtórze siostry.
- Si. U nas w Aerugio to wszyscy wielcy kucharze to mężczyźni, bo kobiety gotują aby nakarmić, a mężczyźni aby dobrze zjeść - Rzekła Leslie.
- Ale ja też coś umiem! Jak byliśmy w lesie i wśród partyzantów, to zjadłam taaakiego białego robaka - pokazała Tośka.
- I potem Chorowałaś - rzekł Tomek z wyższością.
- Nieprawda, wtedy się przeziębiłam. - warknęła Tośka.

Kwestie wychowawczo-filozoficzne
- Myślisz chłopcze, że rzadko sobie ubrania cerowałem? Buty naprawiałem? Gotowałem kolację przy świecach - Mustang uśmiechnął się poważnie.
Stefan wysłuchawszy tego i widząc minę Szkapy, zerknął na rodzeństwo. Potem zaczął się śmiać. Głośno z trzymaniem się za brzuch jedną ręką, a klepaniem się po udzie drugą ręką. Chwilę mu zajęło zanim się uspokoił na tyle, by powiedzieć otarłszy łzy:
- Ja bardzo przepraszam… Po prostu ja dawno temu powiedziałem to samo mojej stryjence. Zanim ta wytarła mną podłogę. I tak się zaczęła moja nauka gospodarowania. Nie jestem pewien jak Stryjenka miała z wiarą w boga, ale w przetwory wierzyła. A mówiła “Wyszłoby ci bokiem jakbyś żywił się tylko mięchem”. I miała racja. Zaliczyłem zjedzenie paru koni, lisów i przynajmniej dwóch bezpańskich psów.
A może to kwestia tego, że wy jesteście z za ciepłego regionu, to nie wiecie ile potrzeba gospodarowania, by się przygotować do zimy. Wy myślicie o skoczeniu do sklepu, a ja ile jeszcze wydziergam swetrów, ile wyrobiłem przetworów, skąd załatwię węgiel i na ile wystarczy.
Mówicie do Dzieci Agrykultury. Wy kolacje przy świecach. Nas uczyli jak się robi świece. Wy przyrządzanie mięsa. Myśmy asystowali przy porodach zwierząt. Małe ręce się przydają jak się coś zaplącze po drodze. Kumacie? Tomkowi to się nawet trafiło pomoc przy przyjmowaniu cielaka co się rodził pośladkowo. -
przerwał na moment wywód by przeczesać palcami włosy.
- Dobra, mniejsza o kwestie wychowania. -oświadczył znów na efektownej pauzie. Głównie by pomyśleć “I tak nie moja wina, że Szkapa ma braki w rzeczach życiowych” - Pamięta ktoś, czy przyszedł z nami tutaj ktoś jeszcze?
Mustang chichotał. Cicho, złośliwie i szyderczo.
- Wiesz, że brzmisz jak mu teść? Wiesz? “Wy młodzi to nic nie wiecie. Za naszych czasów to ciągnęliśmy wozy nosami i to po trzy naraz - pokręcił głową -Masz piętnaście lat, zacznij w końcu traktować życie mniej… serio. - rzekł pułkownik.
- A czy jakbym miał drugie tyle, albo chociaż o krzyżyk więcej, to czy dostałbym zamiast porady życiowej coś w stylu “No przeszedłeś swoje. Chcesz o tym pogadać przy piwie?”.
I niech pomyślę… Jestem tutaj nie do końca legalnie. Przyjechałem do tego nieznośnego kraju po paru tygodniach w porywie do miesięcy na chłodzie, smrodzie, głodzie przemieszanym z biciem się o jedzenie. Nieraz pod ostrzałem. Widziałem drzewa wisielców, palone domy, a nawet wsie. Okradli mnie nieraz pod literą prawa. O biciu nie mówiąc. Briggs opuściłem w niezorganizowanym pośpiechu. A więc tylko z tym co zmieściłem na grzbiecie. Znów chłód i głód.
‘Niby dostaliśmy azyl, ale to nie dawało wiele więcej niż zapluskwione mieszkanie. I potem trzeba było sobie radzić sami ze starszym. Handlowaliśmy złomem. Starszy robił na budowie, ja na masterklepieniu i handlu bimbrem. Nauczyłem się płacić rachunki.I kiedy przeszliśmy z nędzy do biedy pewna głupia baba przywiozła Tygrysa. Jeden idiota nie dopilnował, że zwierzę może nawiać. A ja to ten dureń, co to go naszło z obywatelska postawa, by unieszkodliwić dzikie zwierzę.
Co potem to znacie, albo stawiacie piwo. I aż boję się spytać co w Amertis robią typowi 15-latkowie? Składacie ich niewinność Księciu Ciemności? Ja po ostatnim roku czuję się jakby przybył mi krzyżyk.
A co do słuchania rad to popieram- problem których słuchać. Jakbym słuchał matki by zajmować się tym co wypada to byłbym kuchennym kaleką. Najlepsze rady życiowe dostałem od Stryja. W tym jak działa wielkie miasto. Raz mi powiedział:
“Wiesz na tym świecie są dziwni ludzie. W Amertis to widziałem kobiety, które wolą kobiety tak jak mężczyzn. A mężczyźni, którzy wolą mężczyzn. Po prostu się zdarzają jak leworęczni. Jak dla mnie równie krzywdzące jest im to zmieniać.
Jak ci któryś powie, że masz ładne oczy, to nie reaguj gwałtownie. Nie muszą być groźni. Po prostu są inni. Bój się tych którzy po odtrąceniu zrobią się natarczywi. Najbardziej tych co są znacznie od ciebie starsi i zaczną się przymilać jak do baby. Wiej, albo bij póki nie będą leżeć.”
I stryj miał rację. W Briggs trafiłem na takie jednego starego capa co do mnie z tekstem, że chyba bym wolał by był dla mnie miły. W zamkniętym pokoju przesłuchań. Tylko ja i ten cap. Wiedziałem co się święci, więc się nie dałem.

- Wybacz, ale straciłem wątek. Musisz wiedzieć… No cóż, ładny chłopiec w burdelu wzbudza niezdrowe zainteresowanie, a i niektóre z matek jakie wtedy znałem same wpychały podrosłe dzieci do zawodu, a z tego co słyszałem, były i takie co nie czekały na podrośnięcie, choć nie u nas. Wiesz co sobie pomyślałem, gdy Gurmman mnie zaprosił do stołu
- Pan Były Prezydent nas deprawuje i skończcie gadać o takich sprawach - zawołała Tośka.
- Tia, marne przejście od tematu do tematu - przyznał jej. - W wykonaniu Pana Eks-Prezydenta wypada nieco jak tłumaczenie po klepnięciu kobiety po tyłku w stylu “Przecież nie ubędzie jej”. A przecież nie powinno się nikogo klepać po tyłku. Zwłaszcza bez pozwolenia klepniętego.
- Nie skupiaj się na rozpamiętywaniu tak krzywd, zwłaszcza tych drobnych lub pomszczonych, bo wyobraź sobie kim będziesz w wieku swego ojca. I czasem popatrz w lustro, to mi dobrze robi. - rzekł Mustang.
Stefan coraz bardziej marszczył brwi, a ręce mu opadały. Miał wrażenie, że rozumowanie Mustanga skupia się na udowodnieniu, że Stefan nie może mieć w czymkolwiek racji, “skoro jest za młody”. I
- Dobra, dobra Waszmość na kacu, ja zresztą też - machnął ręką przed nosem rozmówcy. - Wasze alkohole są zdradliwe. Ja po nich śniłem, że świat to znów takie czarowne miejsce jak wtedy gdy miałem 5 lat, a Pradziadek opowiadał historyjki. Może dlatego dzisiaj tak wiele mi się o nim przypomina?
W każdym razie nie mam za złe większości ludzi, którzy do mnie strzelali. Mieliśmy po prostu pecha trafić po dwóch różnych stronach barykady. Większość idzie do wojska by jakoś zarobić na życie. Nie żywię urazy do Królowej Śniegu z Briggs. Jakby się z 2 razy się nie napatoczyła... Teraz mi wstyd, że przy ucieczce, tośmy tak narozwalali w Briggs. Do farmera po takiej rozwalce to bez dubeltówki nie podchodzić, a co dopiero do Królowej Śniegu… Kiedyś może zapomnę, że kowal wyzywał mnie od debili chociaż się sam nauczyłem podkuwać konia.
Ale wie Waszmość, jakoś nie umiem darować tym, którzy dopuścili się do czegoś złego tylko dlatego, że czuli się bezkarni lub chcieli pokazać swoją wyższość. Stanisław Twardy był tego najlepszym z najgorszych przykładów. I nie dlatego, że wypalił mi na plecach żelazem swój herb, czy próbował mnie zgwałcić w Briggs. Nie pamiętam nawet jak skończyłem na Twardym zaciskając mu na jednej ręce łańcuch z moich kajdan, a z drugiej próbowałem odgryźć palce. Najgorsze co Twardy zrobił to fakt, że zemścił się za zniewagę nie na mnie, a na Stachu. Wyglądał jakby Twardy z 5 razy zrzucił go ze schodów. A ostatnio te robale…
Gniew to podobno Ciężki Grzech. Pradziadek mówił, że Gniew często rodzi się z braku sprawiedliwości. Jeśli mam przejść przez życie dociekając sprawiedliwości dla tych, którzy nie mogą mówić za siebie, mówiąc “Nie” gdy reszta drze japy “Tak” i dając po łbie tym którzy stali się zbyt Bezkarni, to dla mnie brzmi nieźle? Wole, ze mój tatko jest człowiekiem rozsądnym I przynajmniej próbujący działać słusznie niż szczerzącym zęby.
- Czy on nadal żyje? Czy zemsta nie była twoja? Poza tym, serio zgubiłem cel twojego wywodu. Od czego się zaczęło? Że chcesz udowodnić, że jesteś lepszy ode mnie? Od brata? Czy w ogóle po prostu godny? - rzekł Mustang

Stefanowi zadgrała powieka. Tyle z produkowania się, by pokazać, że jest Odpowiedzialnym Dorosłym, Który Swoje Przeszedł!? Czy Głupia Szkapa jedyne co słyszy, to to że Stefan mu brudzi!? Nie pozostawało nic innego jak wspiąć się na szczyty dyplomacji z uśmiechem, typu “Jestem tylko głupim dzieckiem z Piastii”
- No, że na równi wy macie ten swój… Bagaż Doświadczeń. Ja mam swój. Różny, bo różny, ale każdemu Ciąży. Tyle trzeba uszanować. Wy mieliście Ishvar, ja Nielegalną Imigrację. I sam Waszmość mówił Stachowi, że ja nie jestem dzieckiem, więc czemu się teraz dziwicie, że gadam jak ktoś starszy? Przyznałem Waszmości rację poprzez odpowiednie przykłady dlaczego moja Umysłowa Metryka odbiega od tej na Papierze. Podaliście te no… Tezę, a ja Dowody. Na Alchemiczny bardziej nie umiem tłumaczyć.
Cóż obstawiam, że Waszmość dawno nie musiał załatwić czegoś przed przełożonym. Człowiek jak ma okazję to chce załatwić jak najwięcej spraw. To mnie naszło na danie rady przyszłemu ojcu, czy wyjaśnienie niejasności skoro już się trochę znamy. Jak to czemu mam w papierach “Napaść na funkcjonariusza”. Wtedy zrobiłem jedyne co uznałem za słuszne. A osobiście nie rozumiem postępowania Stanisława Twardego. Mógł na nas zwyczajnie donieść zaraz po rozpoznaniu i miałby święty spokój z dobrze wykonanym obowiązkiem. A wstrzyknął jakoś Stachowi pasożyta. I jeszcze potem próbował wciągnąć w to jak najwięcej osób. Po co? Nic mi innego nie przychodzi do głowy niż jego osobista zemsta, bo mieliśmy czelność mu nawiać. I jeszcze napuścił sobie do ciała hodowlę innych pasożytów. Śmiem wątpić by miał ograniczać się do jakiś Nowickich. A jak Waszmość uważa? Widzieliście przecież więcej ode mnie
-pod koniec Stefan nie miał siły się uśmiechać.
- To był psychopata i sadysta, a uwierz mi, tacy jak on w pewnej chwili przekraczają granicę, za którą nie ma już przyjaciół tylko pachołków. I szczerze mówiąc Stefanie, dla ciebie lepiej byłoby jakbyś był tylko prostym nastolatkiem ze wsi. I tylko dla ciebie, bo jesteś przydatną i wręcz potrzebną osobę.
- Si. Jak kiecyś trafisz do więzienia tato, to na pewno ze Stefanem cię uwolnimy - zawołała Leslie.

Zobaczyli przy wyjściu Edwarda usiłującego zdjąć coś z ręki.

- Hej panie Edziu, wasz nauczyciel mnie moralizuje! A ja odmawiam! - Stefan pomachał do złotookiego alchemika.
- To dla niego typowe. Tak moralizował Amestris, że go ze stołka prezydenkiego zrzucili. Macie masło lub oliwę? - zapytał Edward usiłując zdjąć coś z dłoni.
- Tate zwolnili, bo był człowiekiem prawym i godnym. Taki los spotyka dobrych ludzi. - Leslie wypięła dumnie pierś. Edwar się wzdrygnął.
- To prawie jak z Nami. Nowiccy też są od zawsze prześladowani za swe przewagi i morala - rzekł nadpoważnie Tomek.
- Tosiek byłabyś tak dobra i skoczyła do tamtego stoiska z lodami. Może tam będzie jeszcze jakaś butelka z mlekiem - wygrzebał z kieszeni banknot. - I jakiś pojemnik. W ostateczności chyba lody też się nadadzą. Zobaczymy czy Alchemicy potrafią zrobić na szybko masło. Z góry mówię, że najpierw wyrabia się śmietanę- nie tą bitą tylko jak do zupy. Dopiero potem ubija się z tego masło.
Pan Edzio lepiej powie czy to ręka prawdziwa, czy proteza? Wątpie, by proteza dobrze zniosła masło. I będzie trzeba wymyślić coś innego…. A Waszmość powie jakie miał posty… postuly… Hasłato? To zobaczę na kogo będę głosować [/¡]
- Obie ręce są prawdziwe. Mój głupi brat poświęcił... - Edward pokręcił głową zirytowany - W każdym razie muszę jak najszybciej pozbyć się tego - pokazał dłoń z obrączką.
- Winry się oświadczyła? Czy ślub wzięliście? - Leslie odsunęła się od obrączki jakby była przeklęta.
- W tym problem, że nie wiem, czy to Winry. Mam tyle psychowanek, że to mogła być z setka kobiet. One mnie prześladują. Kiedyś obudziłem się przywiązany do łóżka, a dwie bliźniaczki chciały mnie rozebrać
- Proszę mówić dalej. - zaciekawił się Tomek, Mustang za to pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Innym razem jakaś księżna kazała mnie zamknąć w lochu. Lewo uciekłem
- Z haseł miałem reformę edukacji, równość wszystkich obywateli i rozliczenie się z przeszłością. Countessa miała wstańcie z kolan, odzyskanie dumy narodowej i poszanowanie tradycji - skrzywił się Mustang - Gurmann nam obojgu doradzał
Tośka przyniosła miskę i bańkę na mleko z mlekiem.
- Dobra, zmiana planu… Tomek! Tosia! -młodociany mechanik złapał Elrica pod ramię - Jeśli pan Edzio za chwilę sobie nie przypomni, że pierścień, to jakaś rodzinna pamiątka, którą z co najmniej babcia ukrywała w tyłku za jakieś wojny, to my... - wskazał na brata i siostrę -
...przytrzymamy jak Leslie będzie ciągać za pierścień. W górę ciągnąć metal, Mia Belle, to się obrączka złamie. Panie Edziu, jak dasz dychę, to Stachu potem sklepie ci ten pierścień w całość. Jeszcze będzie wyglądać lepiej niż wcześniej.
Szkoda mi mleka na niejadalne masło. Ja bardzo nie lubię marnować jedzenia. Religijnie wręcz nie lubię.
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh
Guren jest offline