Tchórze! No co za... Szczury! Wstrętne, paskudne, śmierdzące...
Gwen kryła swe oburzenie pod maską odwagi i obojętności na wyczyn karypli.
- Szczęście mają, że niewpogodę się drogi nasze skrzyżowały. Ciekawe tylko gdzie schronienie znajdą w taką nieprzychylną porę - odezwała się kobieta, chowający przy okazji miecz, uprzednio wycierając go z krwi i kropel deszczu.
- Łajzy parszywe kryjówkę nam rozwaliły. Szlag by to.... - Gwendoline przyglądała się dłuższa chwile czmychającym Szczurkom. Gdzie one lezą? Potem zaczęła zastanawiać się jak zakryć te dziurę. Rozłożyć jakiś koc i pozaczepiac o odstające ostre kanty? Można próbować. Bo namiotu to szkoda. W razie pogorszenia pogody może co najwyżej tutaj dałoby radę go rozstawić i by się wszyscy jakoś upchnęli? Nie, nie ma szans.
Myśli kobiety szybko przemykaly przez jej głowę, kiedy ręce próbowały coś zrobić z niechcianą w tej chwili dziurą w murze. Zaśmiała się jeszcze pod nosem mamrocząc do siebie
- Czarymary. Dobre sobie. Zwykły miecz.
__________________ Discord podany w profilu |