Skaveny zniknęły w mrokach nocy, jak sen jakiś złoty. Cyrulik opatrzył ranę krasnoluda, która okazała się niezbyt poważna. Pozostali, w czasie gdy Herr Rache zajmował się poszkodowanym, z pomocą ostrewek, siana i pozostałości pokruszonej ściany załatali prowizorycznie dziurę w ścianie. W szopie zrobiło się całkiem przytulnie, zwłaszcza gdy wywietrzał zapach mokrej szczurzej sierści. A nie minęło kilka godzin i burza ustała. Padało wprawdzie do rana, ale był tu już tylko delikatny deszczyk, który z pierwszymi promieniami słońca ustał. Można było ruszać dalej i rozkoszować się świeżością górskiej przyrody.
Wezbrana Vaseau huczała na kamieniach, gdy szli śliską i błotnistą ścieżką przez las w stronę klasztoru. W pewnym momencie strumień oddalał się od drogi, niknąc w głębokim jarze, a ścieżka wspinała się w kierunku siodłowatej przełęczy porośniętej trawą i z rzadka zaroślami kosodrzewiny. Kiedy wspięli się na górę, ich oczom ukazała się druga część doliny, którą jakiś czas wcześniej opuścili. Vaseau płynęła jej środkiem, u podnóża przełęczy wpływając w jar, którym przełamywała wzniesienia. Las w dolinie został wykarczowany i ustąpił polom uprawnym i pastwiskom skupionym wokół zabudowań klasztornych. Tu i ówdzie w pobliżu monastyru przycupnęły chaty osiadłych w dolinie chłopów czy może pielgrzymów, którzy zdecydowali się zamieszkać w pobliżu świętego miejsca.
Pierwszą osobą jaką napotkali schodząc z przełęczy był umorusany wyrostek pasący świnie na skraju lasu. Widząc przybyszów czym prędzej, podtrzymując opadające gacie skrył się w krzakach, pozostawiając ryjące w darni świnie na pastę losu. Potem minęli jeszcze kilku pracujących na polach ludzi i w końcu stanęli przed bramą w okalającym klasztor niewysokim, ceglanym murku. Krata była otwarta, a w przypadku gdyby pozostawała zamknięta, po lewej stronie umieszczono linkę do dzwonka zawieszonego gdzieś pod dachem. Emblemat nad wejściem przedstawiał staromodny, garnkowy hełm rycerski zaopatrzony w pokaźne jelenie rogi, miecz i kielich. Po dziedzińcu za bramą kręciło się kilku odzianych w bure habity mnichów; wszyscy, niezależnie od wieku byli gładko ogoleni i nosili tonsury.