Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2019, 20:00   #59
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Parkiet

Ashley Hansen miała dzisiaj ochotę by poskakać na parkiecie, sama lub nie to nie było ważne. Ignorując jakieś smęty i powolne kawałki ustawiła na szafie bardziej taneczny kawałek. “Tempo Tantrum” kogoś o nazwie artystycznej Hillbilly Frankenstein i sama nie czekając czy ktoś dokończy czy nie zaczęła tańczyć. Jej ruchy zwinne i gibkie oddawały rytm grającego utworu. Złota tancerka na parkiecie, kobieta niezależna nie potrzebująca zainteresowana by się dobrze zabawić czy poszaleć.
Dość szybko poczuła dłonie na swojej kręcącej się w rytm tańca pupie, znajome dłonie bezczelnie wodzące po jej pośladkach. Louise przytuliła się do jej pleców i mruknęła jej do ucha.
-Tęskniłaś za mną?
- Niezbyt widziałyśmy się z godzinę temu, - Skomentowała Ashlej robiąc piruet i odwracając się z gracją przodem do Louise. - Twoje podboje miłosne nie idą według planu i przyszłaś zabawić się w bezpieczną znaną miłość? - Było to trochę złośliwe ze strony Hansen, ale nadal koleżeńska złośliwość w granicach normy.
-Masz rację… niestety obawiam się, że… Lili nie interesują kobiety.- odparła dramatycznie i pozwoliła sobie sugestywne błądzenie palcami po sukience Ash, gdy wiła się zmysłowo na parkiecie niczym gibka kobra, ocierając się o koleżankę w zalotach.-Aczkolwiek jej taniec mówił co innego… że lubi dominować i że nie jest aż tak… pewna siebie.
-Kocico to, że ktoś lubi dominować nie idzie w parze że lubi kobiety…..iiiiiiii … uprzedzałam cię...ale ty nie chciałaś słuchać - Zaśmiała się lekarka kręcąc głową i oddając się rytmowi.
- Rzecz w tym, że ona mnie nie przekonała.- zamruczała jej do ucha Ash i odchyliła się do tyłu pociągając głowę lekarki ku swojemu dekoltowi.- Zresztą nieważne… jakim cudem ty nie wybrałaś sobie miłego partnera lub partnerki. Z Marge wyglądałyście uroczo.
- Louise, odpuść sobie Lili. Ona nie nie jest ani bi ani homo. Twój upór zepsuje wam tylko relacje. - Ashley ostrzegła stanowczo przyjaciółkę już tonem który nie był zabawny ani lekki.
- Och wyluzuj… jak widzisz w tej chwili to twój tyłeczek macam. A Lili siedzi przy barze i wdała się w pogaduszki z jakimś facetem. Nie jestem aż tak zdesperowana by ją siłą do łóżka zaciągać. A jak się o nią boisz… zawsze możesz mnie uwieść i zaciągnąć do łóżka.- odparła figlarnie Switch i dodała obracając się tyłem do Hansen i dociskając do niej.- Po prostu nie jestem przekonania do jej “stu procentów”, ale… też nie zależy mi aż tak bardzo na udowodnieniu mego punktu widzenia. Lepiej powiedz kto ci wpadł w oko na tej imprezce?
- To dobrze. Jeszcze raz ci powiem żebyś sobie odpuściła Lili i nie rozpowiadała swojego punktu widzenia. - Ash traciła dzięki Louise ochotę do tańczenia, upór latynoski był okropny. - Jeszcze nikt i pewnie jak zamiast sama polować na nowe zdobycze będziesz się mnie trzymać jak mała dziewczynka maminej spódnicy to moje pokazywanie wdzięków będzie bezcelowe. - Rzekła Ash z wymuszonym uprzejmym uśmiechem.
-Jestem po wstępnych… rozmowach z Laurą.- wskazała na czarnowłosą kobietę o dość prowokującym dekolcie.-Nieco arogancka, ale z temperamencikiem i otwarta na ciekawe propozycje. Myślałam też o facecie nagabującym naszą małą Charlotte. Chyba ma do niej złe podejście, bo ona nie wygląda na zachwyconą. Ale może po prostu nie pasują do siebie? Z buźki całkiem całkiem.
- Ok widzę że nie dociera,... Lousie mam ochotę sobie po prostu potańczyć bez ciągłej paplaniny kto z kim sypia i kto do kogo pasuje i kto kogo zaliczy. Więc albo tańczysz albo idź i spróbuj szczęścia ze znajomymi Marge. - Ash powiedziała już dosadnie wracając do tańca i odsuwając się od Louise na odległość ramion.
- Och nie obrażaj się.- mruknęła potulnie latynoska robiąc smutną minkę.- Możemy potańczyć i wcale wiesz… nie mówię, że…
Louise wróciła grzecznie do tańca. - Więc z chęcią potańczę z tobą. Bez gadania o Lili i reszcie gości.
- Oby, bo wolałabym nie schodzić z parkietu przez twoje głupie zachowanie. - Wpajanie jakiś norm zachowań latynosce było nie możliwe więc Ashley liczyła, że efekt utrzyma się na więcej niż jeden taniec, przeliczyła się o ile Switch nie gadała to postanowiła cały taniec sprowadzić do erotycznego pokazu. Louise już się nie odezwała, pozwoliła mówić swego ciału. Taniec był pełen żaru i namiętności. Głównie z jej strony bo Ashley trzymała przyjaciółkę w grzecznej odległości. Meyes była swietną tancerką, a jej pasja wyrażała się w każdym ruchu ich tańca. Napięcie, żar, namiętność gniew splatały się w kolejne gesty i ruchy… hipnotyzowała publikę tak jak wcześniejszy taniec Lili i Switch.
Hansen nie dała się wciągnąć w jej grę i chciała po prostu potańczyć a nie być plus jeden do erotycznych pokazów Switch. Tak więc jak muzyka skończyła grać po prostu skierowała się do baru ignorując koleżankę. Wspominała dzień kiedy się trochę wkopała w tą ‘przyjaźń’ .


To był pierwszy dzień i pierwsza wpadka, Ashley nie sądziła że będzie jak w szkole i zostanie wysłana wprost do dowódcy na “rozmowę”. Ale cóż… ganianie nago po jednostce (wywołane bardzo udanym wieczorem z pewnym oficerem, który okazał się mieć rano bardzo zazdrosną dziewczynę) trudno było przegapić.
Okazało się, że Ashley nie była jedyną, która stanęła do raportu. Była tu także metyska, o dość anarchistycznym guście jeśli chodzi o wybór fryzury. A także dość nietypową urodę. I… równie drobniutka co Ashley.
- Co zrobiłaś? - bez ogródek zapytała lekarka mając cichą nadzieję że jej poranny nagi sprint okaże się najmniejszym przewinieniem tego dnia.
- Ja?- metyska przesunęła zaciekawionym spojrzeniem po Ashley. Lekarce wydawało się, że jest duża szansa na coś poważnego. Mundur kobiety odsłaniał bowiem zgrabny brzuszek, zawiązany pod niedużym okrągłym biustem na węzeł.
- Namalowałam karnego kutaska na wieżyczce czołgu kapitana Higginsa… pewnie za to się czepiają. - odparła ze śmiechem. - Powinien być z tego dumny. Będzie ze mnie kiedyś drugi Banksy.
Ashley zachichotała, choć trudno było jej stwierdzić czy graffiti na czołgu uratuje ją od zjeby. - Ta teraz fani na pewno będą robili naloty na bazę żeby odciąć sobie kawałek lufy. Jestem Ashley. - Przedstawiła się i wyciągnęła rękę na powitanie.
- Louise… ale możesz mówić mi Switch.- rzekła dziewczyna nachylając się ku niej.- Za co ty trafiłaś na dywanik pułkownika?
- Heh, poranny naturystyczny jogging po bazie. - powiedziała dumnie Ashley, już się z tego nie wywinie więc może ugrać coś kartą ze nakazuje jej to religia.
- I ja to przegapiłam?- zamruczała Louise nachylając się ku Ashley i bezczelnie gapiąc się w jej biust.- Ech… jak pech to pech.
- Nic straconego, jak wszystko inne zawiedzie będę musiała powiedzieć że moja religia ode mnie tego wymaga, więc pewnie będę robić to częściej. Żeby utwierdzić swoje tłumaczenie. - Wzruszyła ramionami, miała nadzieje, że tego uniknie i jednak podziwiać ją będą nadal wybrani.
- Cóż… jeśli twoja religia ci to nakazuję, to ja prorokuję… że następny taki jogging odbędziesz w towarzystwie wielu żołnierzy.- odparła Louise siadając wygodnie. I nachyliła się by szepnąć jej do ucha.- A tak pomiędzy nami dziewczynami, czemu ganiałaś nago?
- Uciekałam przed czyjąś zazdrosną dziewczyną o istnieniu której nie miałam pojęcia. - Odpowiedziała szeptem do ucha dziewczyny, nie do końca chciała być kojarzona jako ‘to ta co sypia z zajętymi’.
- Cóż.. następnym razem powinnaś wybrać bardziej bezpieczne łóżko.- zaśmiała się cicho metyska przeciągając się leniwie i zerkając na Ashley.- Głupia ci się trafiła. Mógłby to być całkiem interesujący trójkącik. Zakładam że to był jakiś przystojniak?
- Przystojniak, mhm zależy co uważasz za ładne, aleee poniektórych da się zgadnąć w czym mogą być dobrzy. - Ashley spojrzała Switch w oczy - Zgadłam prawidłowo i było warto. - Po czym sugestywnie przesunęła wzrok z twarzy po reszcie ciała kobiety zapewnie zgadując w czym ta mogłaby być dobra.
Louise musiała się tego domyśleć, a może rozważała podobne kwestie.
- Więc… jak sądzisz… w czym jestem dobra?- zapytała uśmiechając się łobuzersko i będąc bardzo blisko twarzy lekarki.
- Uważam… - powiedziała Ashley zbliżając się tak blisko do ucha metyski że ta poczuła na nim jej ciepły oddech i trącenie czubkiem nosa, jej płatka -... że jesteś idealna osobą do nauki śpiewu. Myślę że przy twojej pomocy udałoby mi się wyciągnąć parę nowych nut.
- Uważaj…- wymruczała metyska, rozejrzała się ostrożnie i widząc brak świadków. Pochwyciła dłonią pierś Ashley i delikatnie ją ścisnęła, zmysłowo acz drapieżnie.
Po czym pospiesznie się odsunęła od lekarki wystawiając żartobliwie język.
- Może okazać się, że mam ciężką rękę.
Ashley uśmiechnęła się pod nosem, zachęcona tym stwierdzeniem jeszcze bardziej. Położyła rękę na kolanie żołnierki i przesunęła delikatnie do połowy uda.
- Chciałam zaproponować pierwszą lekcję wieczorem u mnie ale teraz ma nadzieję, że po obiedzie strategicznie zgubisz się na -2 w skrzydle szpitalnym.
- Jestem ci coś winna prawda… nie miałaś okazji pomacać mojego cyc…- dodała drapieżnie metyska wyraźnie zadowolona z dotyku palców lekarki.
- Szeregowa Mayes!- drzwi się otworzyły, krzyk rozległ. Metyska nachyliła się by cmoknąć czubek nosa Ashley.- To na szczęście.
I poszła na dywanik.

Wyszła po dwudziestu minutach.
- Karne mycie czołgu… ale jakoś przetrwam. Powodzenia.- rzekła metyska, bo ze środka rozeglo się głośne. - Szeregowa Hansen!
Ashley wstała i ruszyła do gabinetu kiedy mijała matyskę klepnęła ją po tyłku i bezdźwięcznie poruszyła ustami “ minus dwa po obiedzie”. Po czym weszła do gabinetu.
- Officer Medyczny Ashley Hansen, melduje się Sir! - Powiedziała oficjalnie kiedy zamykała drzwi.
Pułkownik Rossberg siedział za biurkiem i dopiero po chwili spojrzał na dziewczynę.


- A więc.. podobno ganiałyście nago, szeregowa Hansen?- zapytał wprost.
- Poranny jogging Sir! - powiedziała lekarka, z powagą w głosie.
- Poranny jogging od okna kwatery porucznika… jak mu tam było… sama wiecie szeregowa.- mruknął Rossberg przeglądając papiery.- Macie mieć przydział do AST. Naprawdę potrzeba wam takiego rozgłosu?
- Nie Sir. Następnym razem wybiorę inną trasę Sir. I założę dres Sir.
- Na wasze szczęście, jesteś za dobra w tym co robisz. I ciężko znaleźć medyka który jednocześnie potrafiłby łazić w pancerzu wspomaganym, bez wspomagania.- przyjrzał się jej.- Zresztą… nikt nie narzekał na panny goły zadek. Nawet żandarmeria, która pannę zgarnęła.
- Starałam się nie robić żandarmom problemu, w końcu wykonywali swoją pracę. - Przyznała rację swojemu rozmówcy. Chłopaki zachowali się naprawdę profesjonalnie, gapili się dopiero wtedy kiedy im się wydawało że Ashley tego nie widzi.
- Wojsko to nie banda skautów, więc można to uznać za szczeniacki wybryk i zapomnieć. No chyba że zazdrosna dziewczyna będzie chciała dokopać swojemu chłopakowi i rozdmucha to wydarzenie. Jeśli jednak nie, to ani jej pani, ani chyba tobie nie zależy na rozdmuchaniu tej sytuacji. Bo mnie z pewnością nie. Na razie udzielam słownej nagany i miejmy nadzieję, że więcej o tym wydarzeniu nie usłyszymy.- zadecydował pułkownik.- Jakieś uwagi szeregowa Hansen?
- Nie panie pułkowniku. Obiecuję, że to się nie powtórzy. - To brzmiało lepiej niż “Następnym razem nie dam się złapać”.
- Mam nadzieję, że nie będę musiał przetrzepać pannie tyłka.- to również zabrzmiało z podtekstem “Choć chętnie bym to zrobił dosłownie”. To mówił jego wzrok wodzący po ciele Ashley. Cóż… lekarka umiała się podobać. - Odmaszerować.
Ashley zasalutowała z uśmiechem i zgrabnie odmaszerowała z gabinetu, robiąc mentalną notatkę, że trzeba będzie komuś przypomnieć o co półrocznych badaniach medycznych, może nawet zapisać na prywatną wizytę.
Okazało się po wyjściu, że metyska czekała na Ashley.
- I jak poszło?- zapytała z uśmiechem.
- Mam się pilnować i nie dać się złapać następnym razem. - Odpowiedziała z uśmiechem komuś kto właśnie wygrał małą sumkę w loterii. - A ty zdążyłaś znowu narozrabiać?
- Niestety nie… ale mam na to ochotę… najlepiej w tandemie.- zaśmiała się cicho Switch i zerknęła na Ashley.- Tooo… dasz się porwać do warsztatu teraz?
- O? - Jedna brew lekarki powędrowała do góry - Chcesz “wziąć na warsztat” mnie czy chcesz mieć jakiegoś medyka, żeby pocałował jakbyś się uderzyła w paluszek?
- Oficjalnie to drugie, a nieoficjalnie…- Louise podeszła do lekarki, pochwyciła jej dłonie i uniosła do swoich piersi. Przycisnęła je do nich, by ta poczuła miękkość pod palcami i nieco przyspieszający oddech.- Podoba ci się to co dotykasz?
Ashley uśmiechnęła się przejmując inicjatywę i poświęcając chwile by pomasować obie półkule przez warstwę ubrania. Zakładała że żołnierka nie nosiła stanika i miała rację
- Pouczam cię jako lekarka, że Badanie - ścisnęła mocniej na słowo ‘badanie’ - lepiej przeprowadzać bez ubrań. - Zbliżyła się do ucha metyski by wyszeptać jej ponaglająco - I w zaciszu jakiegoś pomieszczenia gdzie nie trzeba się tłumaczyć przed pułkownikiem. - Zanim się odsunęła liznęła czubkiem języka ucho Switch.
- W warsztacie o tej porze… nikt nie będzie nam przeszkadzał.- szepnęła Luise rozpalonym głosem i prężąc dumnie swój biust pod palcami lekarki.- Idziemy?
- Prowadź - lekarka zaprzestała swojej ministracji podziwiając efekt jakim były dwa sterczące przez ubranie wzgórki.

Obie dziewczyny dotarły do warsztatów przeznaczonych na pancerze wspomagane. Stały tam jeden obok drugiego. Niemal identycznie zielone, acz kilka było pomalowanych tu i tam. Jeden był wymalowany niemal w całości, jak zbroja rycerska dla wampira. Na czarno z krwawymi błyskawicami. Ta musiała należeć do Switch.
- Wow, - echo słów Ashley poniosło się po hangarze - tylne siedzenie samochodu? Prawie jak w szkole. - zaśmiała się i przesunęła swoją dłoń na pośladek Mayes.
- No… niestety… w szkole to nie jesteśmy. Do zbroi we dwie się nie wciśniemy… może do szafki z narzędziami.- metyska odpowiedziała podobnym masażem pupy lekarki. Ścisnęła lekko jej pośladek prowadząc ją do konsoli technicznej. - Ale wiesz… tam z tyłu jest szafka w której możemy się schować… choć dwie nagie laski… jaki facet nie marzy, by nakryć je na figlach, co?
Ashley przeszła do ataku na szyję metyski, nawet nie czekając aż dojdą do wskazanego miejsca.
- Twoje królestwo … ty wybierasz - powiedziała między pocałunkami ściskając mocno pośladek partnerki - jak chcesz … widowiska… mogę cię wziąć na środku hangaru... - jej palce ruszyły do rozplątywania supełka munduru.
- Hej, hej, hej…- Louise wyrwała się ze śmiechem z objęć Ashley nie dając jej dokończyć rozwiązywania. - Mówisz o widowisku, a chcesz żebym ja pokazała.
Odwróciła się do lekarki plecami i zmysłowo kręciła pupą, robiąc coś przy mundurze.
Zrzuciła górę, zsuwając z ramion i zerkając przez ramię na Ashley, na jej ciało. Obróciła się, jej krągły biust wynurzał się ze splecionych na nim rąk metyski.
- Chcę widowiska… całego twojego ciała golusiego.. tu i teraz.- lubieżnie oblizała wargi wodząc wzrokiem po Ashley.- W końcu… sama powiedziałaś… to moje królestwo.
Hansen nie była osobą której trzeba było powtarzać, zwłaszcza jak sama czegoś chciała.
Jej dłonie znalazły się na szyi i zsunęły się zmysłowo w dół po nadal okrytym materiałem ciele. Nie zatrzymała się przy koszuli ale zjechała niżej. Rozpięła spodnie i odwróciła się plecami do obserwującej. Tak Meyes najpierw zobaczyła jej wypiętą pupę odzianą, jeszcze, w zmysłowe koronkowe majtki, poruszającą się hipnotyzującymi ruchami. Kiedy spodnie zsunęły się niżej, Ashley obróciła się do metyski przodem i chwytając koszulę zaczęła ściągać ją przez głowę prężąc się przy tym by jak najlepiej pokazać swoje wdzięki. W końcu miały być to widowisko. W przeciwieństwie do żołnierki lekarka nosiła staniczek, ale widać było, że ta seksowna bielizna jest dla tego kto jak Switch zdołał załapać się na ‘pokaz’. Lekarka uśmiechała się przez cały czas, po rzuceniu koszuli na podłogę pochyliła się do przodu prezentując jej biust w innej pozycji. Jej widownia pewnie nie zwróciła uwagi że w tym momencie majteczki dołączyły do reszty szmatek.
No i na końcu staniczek który rzuciła w stronę szeregowej, zanim zaczęła nago iść w jej stronę.
Metyska zaczęła bić brawo, odsłaniając swój biust falujący delikatnie pod wpływem ruchów jej rąk. Uśmiechnęła się wesoło, acz lubieżnie. Jej ciało zdradzało wyraźne oznaki podniecenia, w postaci twardych szczytów jej piesi.
Ash w końcu była w zasięgu jej ramię złapało pasek u spodni kobiety i przyciągnęło do siebie. Ich miękkie ciepłe ciała przywarły do siebie, lekarka nie traciła czasu na zbędne podchody tylko od razu przeprowadziła atak frontalny na usta partnerki. Jej dłonie wędrowały po nagich plecach niby w pieszczocie, ale w końcu jedna zanurzyła się we włosach metyski by delikatnie acz stanowczo odchylić jej głowę to tyłu.
- Zostawmy pochwały… - chrypiała jak człowiek pragnący wody - …aż oddam królowej hołd.
Usta Ashley ruszyły w dół, pieszcząc szyję.
Metyska bynajmniej nie była zimną skałą.Ocierając się biustem o piersi lekarki, sięgała dłońmi do jej pupy ściskając pośladki i masując. A nawet… Ash poczuła jak palec latynoski pociera obszar między nimi, dotyka ukrytej tam norki, lekko naciska prowokująco.
- Dobrze… a potem… ja posmakuję… ciebie.- pupa wymykała się z dłoni latynoski, gdy Ashley osuwała się w dół. Jej język, ząbki i wargi zatroszczyły się o piersi szeregowej a w tym czasie lekarka pozbyła się spodni zostawiając na razie dziewczynę w jej tęczowych majteczkach. Jej palce wodziły po ukrytej pod nimi kobiecości a Ash wsłuchiwała się w początki jęków latynoski.
- Może zasiądziesz na tronie? - zaproponowała kierując partnerkę na krzesło przy konsoli.
- Może…- zgodziła się z nią Louise wymykając z objęć lekarki. Powoli zasiadła na tronie zsuwając jednocześnie z pośladków swoją fikuśną bieliznę. Usiadła zakładając nogę na nogę, i machając figlarnie stopą na której to wisiał ów skrawek bielizny.
- Podoba ci się to co widzisz?- zapytała prowokująco i równie prowokująco ugniatając swoje półkule piersi.
- Bardzo...- Lekarka uklękła przed ‘tronem’ i podpełzła na kobiety całując wierzch jej stopy. Złapała zębami jej bieliznę by ściągnąć ją ze stopy Louise. Obie nagie, obie rozpalone jak żelazo, obie niezaspokojone. Ash zaczęła nową pieszczotę tym razem od stóp w górę. Jej dłonie wodziły delikatni po skórze a jej ząbki zostawiały za nimi mocniejsze pocałunki.
Na twarzy metyski pojawiło się zakłopotanie i niezdecydowanie. Z jednej strony podobało się to co Ash robiła, z drugiej… chciała więcej. Ściskała własny biust drżąc od doznań i spoglądając w dół i oblizując wargi. W końcu, powoli zaczęła rozchylać nogi odsłaniając przez kochanką, swą już wilgotną kobiecość ozdobioną farbowanym na różowo meszkiem.
- Mhm..- było jedynym komentarzem od lekarki zanim ta zanurkowała, by robiąc lepszy użytek ze swojego języka niż czcze gadanie. Jej dłonie nie musiały jej pomagać, Louise otworzyła się dla niej szeroko, poprowadziła je w górę. Sprawne dłonie lekarki zajęły się na nowo masażem biustu szeregowej, jak wcześniej był delikatny ale szybko przybrał na sile. Ash po paru pierwszych liźnięciach wiedziała, że nie musi się już bawić w dodatkowe pieszczoty. Wodziła nim mocno od wejścia do perełki, tej drugiej też nie szczędziła wrażeń używając ząbków i ssąc póki latynoska nie zaczynała wierzgać na fotelu.
Louise pomrukiwała i pojękiwała od czasu do czasu. Pochwyciła za dłonie kochanki i poprowadziła je na swoje uda.
- One też potrze...eeebu..ją.. miłooośći.- jęknęła głośno i zaczęła wić się, coraz bliżej szczytu. Docisnęła głowę lekarki do swego drżącego łona prężąc się zmysłowo.
“Jeszcze troszeczkę” pomyślała lekarka zaczynając zgodnie z rozkazem masować metodycznie uda ‘królowej’, ściskając je przy każdej większej fali jęków, by unieruchomić Louise na miejscu.
Wtedy też wysilała się na mocniejsze pieszczoty cipki latynoski, miała ochotę sprawdzić czy doprowadzi ją do szczytu językiem czy jednak będzie musiała użyć rąk. Wzięła perełkę i possała z duża siłą. Zaczęła znęcać się tak nad nią, nasłuchując czy to pchnie Switch na krawędź. I to się udało. Metyska pojękiwała głośno, jej ciało i łono niemal pulsowało pod języczkiem lekarki, a potem napięło się mocno i Switch… doszła z głośnym krzykiem.
- Wow… zamiast uciekać powinnaś wepchnąć tamtą babkę do łóżka i zmolestować…- zachichotała łapiąc oddech i głaszcząc Ashley po różowych włosach.
Ta nadal pozostawała między jej nogami zajęta kąsaniem wrażliwych miejsc, zostawiając przyszłościowo malinki, niczym flagi na zdobytych ziemianach. W końcu podciągnęła się w górę wodząc językiem po ciele kochanki by skończyć na jej ustach.
- Była uzbrojona w kij golfowy… - powiedziała spokojnie skubiąc płatek uszny Switch -... drżałam ze strachu...o swoje życie.
- Teraz też powinnaś drżeć.- stwierdziła zaczepnie latynoska oplatając nogami kochankę w pasie i zaciskając je mocno na niej .- Co ja z tobą… zrobię… może coś bardzo nieprzyzwoitego?
Pocałowała czule usta usta.- Usiądziesz mi na kolankach pupą do mnie i powierzysz się moim rączkom? Czy usiądziesz na konsoli i każesz się lizać i pieścić? Czy może… masz jakąś sugestię?
- Konsola ...chce bezcześcić... do końca twoje... miejsce pracy…- Powiedziała między pocałunkami.
- Dobrze…- zaśmiała się cicho latynoska uwalniając Ash ze swoich objęć i prężąc się dumnie ocierając piersiami o biust lekarki.
Parę szybkich pocałunków i Hansen w końcu podniosła się z kolan, stając wyzywająco przed Louise.
- Jak chcesz mnie na tej konsoli? - Zapytała uwodzicielsko, rumieniec na jej bladej twarzy mówił że latynoska nie napracuje się zbytnio. - Opartą rączkami i wypiętą czy na pleckach horyzontalnie otwartą?
- Hmm…- “królowa “ się namyślała.- Opartą i wypiętą… będę ostra...i bardzo nieprzyzwoita.
Oblizała lubieżnie wargi.- I trochę ostra… ale potem… mogę delikatnie wynagrodzić.
Ashley odwróciła się do konsoli, pochyliła się na nią i rozchyliła nogi. Jej gładka cipka znalazła się na widoku, cycki przywarły do zimnego metalu konsoli. “Szkoda że nie noszę ze sobą uprzęży, mogłaby dopiero mnie ostro brać.” Pomyślała lekarka ale zamiast tego rzuciła.
- To mnie bierz…
- Z wielką ochotą.- pupa Ash znalazła się na celowniku latynoski. Jej usta wodziły po jej pośladkach i pomiędzy nimi, rozkoszując się miękkością skóry lekarki. Palce… drapieżnie wbiły się w miękką i wilgotną kobiecość. Mocno i gwałtownie i głęboko… ruchy były szybkie, silne, władcze. Palce wchodziły głęboko, a język muskał obszar pomiędzy pośladkami, prowokująco naciskając czubkiem norkę perwersyjnych rozkoszy.
- Tak! - wyrwało się Ash - Weź obie! - jęknęła wypinając się jeszcze bardziej, jak kotka w rui czekająca na porządne rżnięcie. Mokre od jej własnego podniecenia palce zostały wepchnięte teraz w jej ciasny otworek pupy. Mocno i gwałtownie.
Louise zajęła się jej rozgrzanym ciałem porzucając kwiatuszek na rzecz tyłeczka, gdzie mogła zafundować różowowłosej jak najmocniejsze doznania. Palce zanurzyły się gwałtownie dając niewiele czasu Ashley na przygotowanie się na ten atak. A i mocne klapsy w tyłeczek podsycały tylko ten żar. Jęki, mnóstwo jęków i pokrzykiwań, rozkosznych pokrzykiwań, zachęcających jęków. Hansen zaczęła bujać się w tył i przód wychodząc naprzeciw penetracji Louise.
- Jesz..cze!
- Szkoda.. że nie mam pod ręką zabawki…- mruknęła jej “królowa” mocniej wciskając palce i mocno nimi poruszając. Doznania promieniowały od pupy, ból i przyjemność w idealnie perwersyjnych proporcjach… z dodatkiem rozgrzewającego bólu, bo latynoska miała sporo pary w swoich dłoniach. I nie oszczędzała pupy Ash… uderzając głośno i mocno. Piersi lekarki ocierając się o konsolę włączyły parę ich funkcji.. między innymi mikrofon w konsoli, przez co jęki Hansen rezonowały echem po całym warsztacie.
Lekarka mogłaby powiedzieć żeby Meyes wpadła wieczorem na wódkę to będzie mogła zabawić się całym pudłem nieprzyzwoitości jakie miała Hansen. Mogła powiedzieć, ale już była za daleko w swoim małym świecie ekstazy. Zwłaszcza że latynoska zrobiła coś, Ash nie rozpoznała co, ale dreszcz przyjemności poszedł jej po kręgosłupie.
- Aaach!
Gdy Ash doszła, Louise uwolniła jej pupę od swoich palców i i pogłaskała dyszącą lekarkę po pupie.

- Eeeem… byłyśmy za głośne. Chyba powinnyśmy się stąd ewakuować, ale jeśli wieczorem będziesz szukała łóżka, tooo… jeśli rano pojawi się u mnie jakaś laska to raczej by dołączyć do pobudki.
- Heh - Zaśmiała się łapiąc powietrze Ash i szybko acz niezdarnie przez swój stan zaczęła się ubierać. - Zawsze lubisz ostro?
- No.. nie. Nie zawsze… byłabym delikatna później. Jeszcze nie miałam okazji pobawić się twoim biustem.- wyjaśniała latynoska pospiesznie wyłączając konsolę.- I pewnie bym ci pokazała delikatną stronę, ale… ktoś mógł się zainteresować twoimi krzykami. A nie chcemy by pułkownik Rossberg dobrał się do naszych dup drugi raz z rzędu, prawda?
- Absolutnie. - powiedziała lekarka dopinając bluzkę, jak skończyła złapała Meyes i pocałowała głęboko na odchodne. - Wpadnę z zabaweczkami.
Odwróciła się i ruszyła do wyjścia, zastanawiała się czy Louise zorientuje się że zabrała sobie trofeum.



Louise po tańcu i w niekoniecznie dobrym humorze miała chyba podobny plan, ale widząc gdzie idzie Ash zmieniła plany i udała się ku bufetowi.


Cisza przed burzą.

Pojawili się w końcu kolejni goście. Jednym z nich był Guerra w szykownym, a drugim był towarzyszący mu Hamato. Wchodzili razem, bacznie się rozglądając jakby kogoś szukali i byli przy tym wyraźnie spięci. Odetchnęli z ulgą po chwili, więc nie zobaczyli tego kogo chcieli zobaczyć. Dominic skierował się ku stojącej pod ścianą Azjatce, Hamato zaś w kierunku baru.
Ash w tym czasie znowu rozmawiała towarzysko z Marge o życiu w bazie i towarzyszącemu jej obecnie Dwightowi. Russell zaś już “zdezerterował”. Spojrzenie lekarki poszukało Beara i znalazła go… obok bufetu (co nie było akurat zaskakujące) w towarzystwie Louise i jakiegoś pilota którego nie kojarzyła. Albo przyszedł później, albo Marge nie raczyła o nim wspomnieć. W każdym razie energiczna latynoska trzymała tych dwóch mężczyzn przy sobie jak spoiwo dwie kawałki cegły. Choć Cook raczej niespecjalnie angażował się w tą rozmowę.
Hansen wróciła uwagą do rozmawiających z nią znajomymi a także pomachała przyjacielsko do zbliżającego się Azjaty.
Ten odpowiedział uśmiechem i podobnym, acz oszczędnym gestem. Ruszył w spokojnym krokiem. Podszedł do zgromadzonych osób.
- Niezła imprezka Marge, gratuluję.- rzekł z uśmiechem skupiając swoją uwagę na pilotce.
-Dzięki. Nieźle wyglądasz w tym garniturze.- odparła pilotka kraśniejąc.
- Przegapiłeś parę ciekawych wydarzeń.- wyjaśnił Dwight.
-To się zdarza niestety. Nie jestem na czasie jeśli chodzi o modę… jeśli chodzi o garnitury. Guerra musiał mi pomóc.- zełgał gładko Hamato.
-Rozglądałeś się za kimś. Za JR. może?- zapytała Marge.
- Na takie wypady wystarczy odpuścić krawat i właściwie wpasowujesz się w każdą epokę. - Hansen wtrąciła trzy grosze.
-Zapamiętam na przyszłość.- odparł z uśmiechem Hamato i zerknął na Marge.-Tak. Gina się zjawi?
- Gina? Taak. Prawdopodobnie tak.- odparła zaskoczona Marge.-Znacie się?
-Trochę. Z widzenia.- odparł wymijająco Hamato. A Dwight wydawał się lekko zaniepokojony.
- Hej, olbrzymie, a tobie co? - Zapytała Ashley bez ogródek popijając swoją wodę.
- Nie nic. Wszystko ok.- odparł z uśmiechem Dwigth i uniósł kciuk w górę.
- Gina pewnie przyjdzie później. Lubi się spóźniać.- wyjaśniła uprzejmie Marge.
- A-cha.- rzekł krótko Hamato i zamówił u barmana koniak.
Ashley porozmawiała jeszcze chwilę. Niestety szybko okazało się, że ochota na pląsy totalnie jej przeszła. “Dzięki Louise…”. Uznała, że nie wypada jednak wychodzić zbyt wcześnie i poszła do stołu bilardowego. Rozbiła bile i spędziła trochę czasu tam co jakiś czas patrząc na resztę towarzystwa.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 08-05-2019 o 20:08.
Obca jest offline