Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2019, 08:49   #179
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Kiedy wrócili oraz ponownie wywiązała się swobodna rozmowa, marki wstał oraz poprosił o głos.
- Moi drodzy, chciałbym powiedzieć, że bardzo się cieszę z odwiedzin, ale jest jeszcze jeden powód do radości dzisiejszego dnia. Moja siostra kończy lat 16 i pozwólcie, że wznoszę kielich za jej zdrowie, szczęście i radość - uniósł toast.
- Ja … - zaskoczona Sophia chyba zapomniała wśród problemów poprzednich dni.
- Ależ drogi markizie - odezwał się książę - oczywiście, że się przyłączamy, prawda drogi kardynale?
- Oczywiście książę
- unieśli kielichy zaskoczeni, ale potrafiący się odnaleźć. Widać było, że dobrze się bawią rozmowami, zaś książę ogólnie tak ukradkiem ciągle zerka na córkę, kiedy myśli iż inni tego nie dostrzegają wcale.
Agnese wypiła toast ze swego kielicha. Przyglądała się swoim gościom uważnie. W tej chwili wydawali się być, dziwnie bliscy, a wydawało się jej, że Alessandro za bardzo nie utrzymywał z nimi kontaktu zanim się pojawiła. Uśmiechnęła się ciepło do Sophie, dodając jej otuchy.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję - odpowiadała Sophia, której powszechnie gratulowano oraz przepijano do niej. Kardynał uściskał dziewczynę, książę ucałował. Wszyscy się cieszyli oraz bawili, choć wreszcie obydwaj panowie stwierdzili podle nocy, iż muszą już udać się do siebie.
We trójkę: Alessandro, Agnese i Sophie, odprowadzili gości do ich powozów. Przy okazji wampirzyca mogła się co nieco przyjrzeć pracom poczynionym nad pałacem. Rzeczywiście, zdecydowanie wszystko szło do przodu. Przede wszystkim widać było, iż brama powolutku powstaje. Warsztat rzemieślniczy na miejscu coraz bardziej przypominała coś, co się nazywa drzwiami do potężnego pałacu. Wampirzyca pomachała gościom, stojąc tuż przy markizie. Pomalutku, zaczynała czuć, że staje się częścią rodziny.

Służba księcia oraz obsługa kardynała wyszli tworząc potężne szpalery. Bez nich zamek niemal opustoszał. Chociaż oczywiście zostali ludzie markiza oraz jej.
- Idziemy wręczyć Sophii prezent? - spytał markiz signorę.
Agnese nachyliła się do jego ucha.
- Weź ją może do salonu, a ja zaraz przyjdę. Chciałabym zerknąć na to co przywiózł mi mój kuzyn, dobrze?

Agnese ruszyła za Gillą, która wskazywała jej drogę. Książki czekały na nią, jak ghulica wspomniała. Pierwsza wydawała się jakąś dawną, zapomnianą historią.

Pozostałe wyglądały podobnie, poświęcone chyba roślinom oraz dziwnym stworom mitycznym. Wampirzyca poznała wśród owych opisywanych istot także jej gatunek oraz parę innych istniejących, jednak niektóre były wręcz komicznie wymyślone. Wszystkie pisane były po łacinie.
Agnese nie chciała blokować dla Sophie żadnej wiedzy, obawiała się czegoś innego. Wyostrzyła zmysły, sprawdzając czy nie poczuje charakterystycznego smrodu zła. Właściwie była smuga mroku, w tej trzeciej. Kiedy otwarła ją, pisana była jakimś dziwnym językiem, czerwonym atramentem oraz zawierała dziwne figury kojarzące się jej bardzo źle. Przeciętny człowiek nie odebrałby tego, jednak ona wiedziała więcej oraz wiedziała, iż istnieją istoty, które lepiej trzymać daleko. Pozostałe dwie były jednak ciekawe oraz normalne. Księga historyczna oraz druga poświęcona dziwnym roślinom oraz zwierzętom, także fantastycznym. Pokazywała przekonania, jednak omijając wszelkie pułapki. Widać było, iż pisał to ktoś mający wiedzę, ale starający się chronić ewentualnego czytelnika. Jednak faktycznie trzecia mogła przynieść zagrożenie, choć wampirzyca nie potrafiła jej odczytać nawet.
Agnese wybrała dwie księgi, trzecią pozostawiając u siebie. Najpierw porozmawia o niej z Kowalskim, niech on zadecyduje czy jest odpowiednia dla jego podopiecznej. Chwyciła kawałek tkaniny i zawinęła w nią prezent, po czym z takim pakunkiem udała się do salonu, gdzie mieli jej oczekiwać Markiz i Sophie. Rzeczywiście czekali. Byli tylko oni, służba bowiem posprzątała już wszystko po wyjeździe gości.
- Wróciłam! - Powiedziała z uśmiechem i podeszła do rodzeństwa. - Obrazu jeszcze nie ma, ale mamy dla ciebie mały podarek. - Położyła przed Sophie pakunek.
Oczywiście do tego dołożył się także markiz mówiąc życzenia, zaś Sophia najpierw zdziwiła się, potem rozpromieniła.
- Jejku, zapomniałam, cóż to? - sięgnęła od razu po prezent. - Uwielbiam stare książki - przyznała. - Tego języka nie znam, ale będzie okazja się nauczyć, zaś to to łacina, już troszkę umiem, ale będzie radość samemu przeczytać - wyraźnie była rozpromieniona. - Musze pochwalić się nauczycielowi.
- Przytulisz mnie w podzięce i mogę cię wypuścić.
- Zażartowała Agnese, patrząc na radość panny Colonny.
- Pewnie - rzucała się jej w objęcia. - Tak bardzo czekam, aż wreszcie się pobierzecie oraz będziemy prawdziwą rodziną.
Widać faktycznie było, iż Sophia uwielbia księgi oraz co więcej, zamiast marudzić, chce się pochwalić Kowalskiemu później natomiast spokojnie czytać. Wampirzyca objęła ją mocno, zerkając na markiza. Po chwili nachyliła się i szepnęła jej do ucha. - Podziękuj jeszcze bratu. Co Sophia uczyniła w charakterystyczny dla siebie sposób rzucając się Alessandro na szyję. Rety faktycznie, dziewczyna miała ogień zamiast krwi płynący wewnątrz tętnic. Istnia iskierka, której energia była naprawdę wielka, choć często skoncentrowana na nauce. Agnese uśmiechnęła się obserwując ich. Wspaniale, że chcieli ją w tym małym szalonym światku. Oczywiście. Przecież stanowiła jego część. Bez niej wszystko byłoby inne.
- Cieszę, się że udało nam się to jakoś uczcić mimo tego całego zamieszania. - Odezwała się w końcu wampirzyca, przerywając rodzeństwo tulenie się do siebie.
- Udało się, choć nie było łatwo - przyznał markiz. - Słudzy stanęli na wysokości zadania.
- Rzeczywiście wykonali dobrą pracę
- uznała Sophia. - Teraz wybaczcie, ale wracam do siebie - tuliła obydwie książki już pewnie czytając obydwie wewnątrz rozbudzonej wyobraźni.
Agnese pomachała jej i odprowadziła wzrokiem do drzwi.
- No to straciłeś siostrę na kilka dobrych tygodni. - Powiedziała odrobinę żartując.
- Kochanie moje, Sophia jest jaka jest. Bardzo się cieszę, że woli książki oraz naukę oraz rozmaitych głupot. Chociaż rzeczywiście, mało ma zainteresowań bardziej kobiecych. Skoro jednak jest budzącym się magikiem, pewnie ma to niewielkie znaczenie.
Wampirzyca westchnęła ciężko. Przysiadła na stole, przy którym niedawno jedli.
- Że też moje zainteresowania muszą mieć związek z pewnymi osóbkami… a tak też mogłabym się gdzieś zaszyć. - Mrugnęła do niego zalotnie.
- Wspominałam, że mam pewien pomysł - stwierdziła Gilla. Jednak musielibyśmy udać się gdzieś faktycznie na osobne miejsce.
- Wobec tego chodźmy, ale gdzie, do mnie, czy do ciebie? - spytał narzeczona, bowiem jej komnata także była wolna po opuszczeniu pałacu przez księżną Matalestę.
- Jestem otwarta na propozycje. - Agnese uśmiechnęła się do swoich kochanków. - Z przyjemnością się wam oddam.
- Proste signora
- odezwała się Gilla - usiądziemy sobie nago przy stoliku oraz pogramy w kości. Kto wygra, będzie mógł wyznaczyć przegranemu zadanie. Ewentualnie przy pomocy środkowego, ale głównym wykonawcą ma być ten, kto przegrał. Standardowa gra, zwyczajne kostki.
- Gillo
- zachłysnął się niemal markiz. - Kochanie co ty na taką właśnie partie kości?
Agnese roześmiała się.
- Z przyjemnością. Dawno nie uprawiałam hazardu. - W jej oczach pojawiły się ogniki. - Chyba w twojej sypialni będzie wygodniej najdroższy. Masz wygodny stół. - Mrugnęła do markiza, przypominając mu jak cieszyli się sobą, na tym blacie.
- Bardzo wygodny - przyznał markiz - wobec tego chodźmy.
Agnese ujęła go pod ramię i dała się poprowadzić do sypialni narzeczonego.

Komnata stanowczo nadawała się do wszelakich gierek. Wśród mebli był tam również stół karciany, wykonany z bardzo grubego drewna, niezwykle solidnego. Ozdobiony został drobnymi motywami rzeźbiarskimi, zaś jako oparcie na podłodze służyły mu potężne, odpowiednio stylizowane łapy.

[MEDIA]https://cdn.shopify.com/s/files/1/0192/4284/products/d-34-0009-1_1024x1024.jpg?v=1405609715[/MEDIA]

Dookoła stały dopasowane krzesełka, na których można było wygodnie usiąść. Gilla wyciągnęła kości, które jako popularna rozrywka, znajdowały się niemal jako standardowe wyposażenie domu. Grali mężczyźni, kobiety, żołnierze, chłopi, mieszczanie, wszyscy niemal. Oczywiście markiz także dysponował odpowiednim zestawem wykonanym ze szkła Burano z wytłoczoną liczbą kropek od 1 do 6 na odpowiednich ściankach. Kości było 5 oraz wszystkie znajdowały się w kubeczku cynowym.
- Wobec tego musimy się przygotować do gry – ghulica zaczęła zdejmować ubrania.
Wampirzyca zaczęła niespiesznie zdejmować ubrania, ustawiając się tak by jej kochankowie mieli jak najlepszy widok na jej ciało. Podkręcenie atmosfery nie mogło tu nikomu zaszkodzić. Zdecydowanie. Markiz oraz Gilla nie posiadający takich umiejętności artystycznych rozebrali się po prostu ot zwyczajnie jakoś tak. Jednak spojrzeniami kłuli nagie ciało signory.
- Piękna - wyszeptał Alessandro także już rozebrany.
- Oczywiście markizie, wszak to moja pani - ghulica była dumna służąc wampirzej piękności. - Zasiadajmy oraz rzucamy. Proszę signora, twoje pierwszeństwo.
Anese zajęła miejsce przy stoliku i sięgnęła po kubek.
- No to zaczynamy.
Kości potoczyły się po stole. 4,5,3,5,2.
- Parka piątek, teraz pan markizie - zaproponowała Gilla.
- Ależ proszę - powiedział naelektryzowanym głosem Colonna.
- Dobrze - ghulica rzuciła trzy razy 4, raz 3 oraz raz 2.
- Nieźle - stwierdził markiz - moja kolej.
Kości potoczyły się zaiste genialnie. Full trzy piątki, dwie szóstki. Niesamowite. Markiz wręcz wybałuszył gały.
- Fiu fiu, wygrał pan - uśmiechnęła się Gilla. Ma pan prawo wydać signorze polecenie oraz wykorzystać mnie w jakiś sposób, ale głównym celem jest jednak szlachetna pani.
- Hm, moje kochanie - odezwał się markiz. Wstał siadając na niewysokim stole oraz rozkładając nogi. - Proszę, zajmij się moją męskością, zaś ty Gillo, chciałbym, żebyś cały czas głaskała Agnese po pupci, tylko głaskała, choć jeśli czasem zaczepisz jakieś ciekawe miejsce, wielkiego nic się nie stanie - uśmiechnął się.
Agnese podniosła się ze swego fotela i stanęła nago między nogami markiza.
- Jak chcesz bym się tobą zajęła najdroższy?
- Tak, żebym trysnął ci na twarz, moja droga, resztę pozostawiam tobie
- stwierdził zadowolony.
Wampirzyca udała lekkie zaskoczenie. Rozbestwił się jej narzeczony. Chcieć brudzić jej piękne oblicze… Powoli osunęła się na kolana, wypinając się ponętnie w stronę Gilli. Powoli zaczęła całować wewnętrzną stronę jego nóg, sunąc od kolan w stronę jego męskości. Spokojnie mogła się wpatrywać, jak jej zabiegi powodowały gwałtowne powstanie męskości markiza. Ponadto ghulica ochoczo wzięła się pełna radości za tyłeczek signory. Delikatny dotyk, dłoń na pośladkach, przesuwająca się, pieszcząca, ale nie wchodząca nigdzie, chociaż zaczepiająca czasami leciutko niektóre wrażliwsze miejsca. W tym czasie usta Agnese dotarły do wyprężonego pala i ochoczo wzięły go do siebie, ssąc mocno i wykonując ruch jakby wchodził w nią i wychodził.
- Ach - wyrwało się markizowi, któremu wszystkie mięśnie drgały od niekłamanej rozkoszy. - Jesteś cudowna. Agne … - czuł gwałtownie rosnące podniecenie, wręcz zbliżające się do wystrzału. Wampirzyca doskonale wiedziała, jak zrobić, żeby wewnątrz niego wręcz szalał sztorm przyjemności. Jednak także dotyk Gilli wywoływał u Agnese dodatkowe, sympatyczne odczucie. Ghulica przesuwała swoją dłoń po jej pupie, według ustalonych przez markiza reguł, jednak niekiedy jej paluszek szedł nieco dalej zaczepiając wewnętrzną część ud, albo nawet delikatne płateczki, jednak tylko trochę Wampirzyca poruszała pupą, chcąc pogłębić pieszczoty, czuła jak podniecenie wypełnia ją i zmusza do działania. Cały czas jednak dzielnie kontynuowała pracę nad męskością markiza, czasami delikatnie wypuszczając ją z ust i ocierając się o nią to policzkiem, to trącając noskiem. Kiedy wreszcie poczuła …
- Dochodzę … - jęknął markiz, zresztą wampirzyca wyczuwała jak zbiera się nasienie u podnóża jego trzona, jak drży oraz zaraz jak strzeli kleistą substancją. Chciał dokładnie zrobić to na jej piękne oblicze.
Agnese przytrzymała jego męskość dłonią ustawiając na wprost swej twarzy i uśmiechnęła się patrząc na niego. Czuła napięcie, gwałtownie drgnięcie penisa oraz wystrzał prosto na swoją twarz. Policzki, broda, nos, usta, włosy, wszystko zostało spryskane po kilku razach, które spowodowały jej działania. Jednocześnie czuła, jak Gilla pozwoliła sobie przekroczyć troszkę ustalenia zahaczając nieco częściej, niżeli początkowo jej wrażliwe płateczki.

Markiz ciężko oddychał takim oddechem wyrażającym najwyższe podniecenie, które dopiero miało się obniżyć po chwili, zaś Gilla oderwawszy się od pupy Agnese, zaproponowała wesoło.
- Rzucajmy ponownie. Oczywiście jak zwykle pani ma pierwszeństwo. Jak się podoba gra?
Wampirzyca oblizała się, sięgnęła do swej halki i przetarła twarz.
- Mi bardzo dobrze - markiz wreszcie odzyskał dech siadając na swoim krzesełku.
Agnese była tak rozpalona i niezaspokojona, że nie powiedziałaby, że jest jej dobrze. Zajęła miejsce przy stole i wykonała rzut. 5,1,4,6,4. Później markiz, wyszła para jedynek, para dwójek oraz szóstka. Zaś Gilla jednym rzutem zrobiła fulla, dwie jedynki na trzy czwórki.
- Ooo, wygrałam, zaś signora jest ostatnia. Wobec tego, signoro, tym razem spijesz nieco mojego soczku, bowiem uwielbiam być wypijana, zaś pan markizie, cóż, proszę ukarać przegraną signory zajmując się nią od tyłu, ale skoro przegrała nie jej cipka, ale tylny otworek, kiedy będzie mnie spijać.
Agnese westchnęła.
- Kto ma szczęście w miłości, nie ma szczęścia w kościach… - Szepnęła, ale podniosła się grzecznie. Zajęła pozycję przed Gillą tak jak wcześniej przed markizem. Przesunęła paluszkami po kwiecie swojej ghulicy. - Hm… już jesteś mokra… - Delikatnie zaczęła pieścić czubkiem języka zawiązanie płatków Gilli. Jednocześnie czując, że Alessandro staje za nią oraz układa swoje dłonie na jej pośladkach. Domyśliła się, że czymś skrapia swojego ptaka, zaś potem poczuła znajomy ból rozciąganego otworku. Wchodził wewnątrz niej.
- Dobrze signora - jęknęła ghulica - uwielbiam, jak to robisz.
Wampirzyca jęknęła głośno czując markiza w swojej nieprzygotowanej na to pupie. Poczuła jak z jej osamotnionej szparki popłynęło nieco soczków. Szybko powróciła jednak do spełniania rozkazu, ssąc teraz mocno płatki Gilli.
- Tak, tak, tak! - krzyknęła ghulica, zaś kolejne, coraz obfitsze soczki dowodziły tego niezbicie. Markiz zaś brał ją, bardzo początkowo powoli. Kiedy czubek penisa, największy przedarł się do wnętrza było łatwiej, albo choć ciało wampirze się nie zmieniało, przyzwyczaiła się trochę do bólu.
Wampirzyca wsunęła języczek do szparki Gilli i zaczęła rzeczywiście spijać jej soki. Nosek Agnese przesuwał się w tym czasie po zawiązaniu płatków ghulicy, tak jak jej pośladki nieśmiało zaczęły nabijać się na markiza. Natomiast markiz poczynał sobie całkiem energicznie. Wprawdzie początkowo nie śpieszył się, później jednak wzmocnił swoje ruchy, ale nie tak, żeby uderzać swoim ciałem ciało wampirzycy. Jakby bowiem nie było, to Gilla wygrała kolejkę, więc pragnął jednocześnie zaspokoić ukochaną oraz pozwolić bawić się szpareczką ghulicy. Agnese wsunęła języczek do wnętrza ghulicy szukając tam jej wrażliwego miejsca. Czuła jak jej głowa odpływa z podniecenia, a jednocześnie narasta frustracja z powodu osamotnionego, kobiecego kwiatu.Jednak musiała jakoś wytrzymać poprzestając na byciu atakowaną od tyłu. Jej otworek tylny pęczniał będąc coraz mocniej posuwanym. Mocno bardzo, lecz odczuwała także miłe wibracje swego kwiatu poprzez niewielkie błonki oddzielające obydwa miejsca. Choć nie mogące zastąpić członka penetrującego kobiecość. Czuła jednak coraz mocniej, jak markiz drży wewnątrz niej coraz mocniej, aż wreszcie strzela bardzo głęboko. Zadowolona Gilla także jęczała pieszczona języczkiem wampirzycy.
- Ach tak – jęknęła wreszcie dochodząc, zaś soczki mocniej jeszcze zwilżyły język Agnese.

Chwilkę później znowu siedzieli na krzesełkach, choć Agnese odczuwała pewien ból pupy, ale raczej taki, który łączy się z przyjemnością, nie zaś dyskomfortem. Miały nastąpić kolejne rzuty. Wampirzyca powstrzymała westchnienie biorąc kubeczek. Z jej szparki sączył się słodki soczek, jednak ona nadal pozostawała niezaspokojona. Skrzywiła się widząc rzut.
- Trójka czwórek, szóstka i trójka. - Powiedziała, podając kubeczek kolejnemu graczowi.

Tym razem najlepiej poszło wampirzycy, najgorzej zaś markizowi, który miał dwie pary: jedynki na trójki oraz szóstkę i piątkę. Ghulicy także przytrafiła się trójka, ale dwójek, oraz czwórka i piątka.
- Signora, wobec tego ty zarządzasz teraz. Markiz wykonuje rozkazy, zaś ja pomagam wam.
Agnese uśmiechnęła się do nich.
- Hm… skoro jest tu przegrany powinna być kara, czyż nie? Gillo będziesz ujeżdżała markiza, ale nie wolno ci go doprowadzić. A ja sobie na was grzecznie popatrzę.
- Ojej, naprawdę nie mogę? Tak bardzo chciałabym poczuć jego wytrysk wewnątrz siebie - zamarudziła Gilla, ale wstała z krzesła. Markiz natomiast położył się na plecach na stole. Jego inkubie historie spowodowały, że wracał szybko do formy i jego męskość wznosiła się nad nim pionowo, niczym maszt.
- Nieźle wygląda, prawda? - wymruczała Gilla wchodząc także na stolik przysiadając okrakiem nad Alessando. Ustawiła dłonią jego penis nakierowując na odpowiednie miejsce, później zaś zaczęła je zagłębiać wewnątrz siebie. - Ach, głęboko - mruknęła, zaś Agnese zobaczyła, jak po męskości markiza spływają soczki gwałtownie wydzielone z pochwy podnieconej ghulicy.
- Yhym… jeszcze trochę i nie będziecie mnie potrzebować. - Zażartowała, dotykając własnej szparki i powoli przesuwając po niej palcami. Już ten ruch wystarczył by lekko rozładować napięcie które zafundowali jej kochankowie. Byli piękni.
- Och nie! - krzyknęli obydwoje z wyrzutem, który przebił się przez jęki i westchnięcia. Kochali ją oraz nigdy nie robili nic bez niej. Ten żart trochę ich przstraszył chyba, bowiem nawet Gilla jakoś zaczęła się wolniej poruszać patrząc niepewnie na swoją panią, zaś Alessandro to już w ogóle wydawał się chcieć wyskoczyć ze stołu.
- Moi piękni, jak ja mam się dotykać, przy takim pokazie. - Uśmiechnęła się do nich. Musiała przyznać sama przed sobą, że karała ich za tą frustrację, którą w niej wywołali. Potem im to jakoś wynagrodzi. - Kochana wypnij się troszeczkę, chcę zobaczyć jak mój narzeczony znika w twoim wnętrzu.
- Oczywiście pani - ghulica pochyliła się mocno nad markizem. Jej jędrne cycuszki zawisły tuż nad nim, a on ujął je oraz zaczął lekko ugniatać. - Ale prosze, nie wspominaj już o pozotawieniu nas - odezwała się jeszcze ghulica, która jęknęła pod wpływem pieszczot markiza. Jej biodra zaczęły szybkiej poruszać się pokazując Agnese, jak męskość markiza to znika, to pojawia się otoczona jej płateczkami, coraz bardziej mokra. - Signora, jęknęła, zaraz dojdziemy - zaś markiz potwierdzająco jęknął. - Cooo mamy robić?
- Przerwać i rzucamy kośćmi. - Agnese nadal gładziła się po swej szparce. Była ciekawa czy rzeczywiście nie poradziliby sobie bez niej.
- Ach taaaak - ghulica ledwo była zdolna wykonać rozkaz. Wstała jednak na polecenie swej pani, zaś z jej rozwartego nieco otworu spływały po udach kolejne krople soczku. Podobnie powoli podniósł się markiz. Agnese wiedziała, iż przerwanie w takim momencie jest bardzo uderzające oraz pozostawiające straszliwy niedosyt.

Poszły kolejne rzuty. Mały street wampirzycy. Dwójka piatek markiza oraz trzy, cztery, sześć. Ghulica natomiast uzyskała dwie parki. Czwórki na piątki oraz szóstkę. Właściwie powtórzony wynik poprzedniej sesji gierki. Wampirzyca, ghulica, markiz. Taka była kolejność, więc przegrani czekali na decyzje Agnese.
- Hm… wobec tego Przegrany zajmuje się swymi ustami moim tylnym otworkiem, a wygrany przednim. Jak mam się ułożyć by było wam wygodnie? - Uśmiechnęła się do nich zalotnie. - Prosiłabym byście się nie dotykali w trakcie.
- Czyli hm - ghulica zastanowiła się - Może ja się położę, pani zaś na mnie w pozycji 69, zaś markiz będzie musiał stać z tyłu - zaproponowała rozwiązanie.
- Bardzo chętnie. - Agnese podniosła się ze swego fotela i zaczekała aż Gilla przyjmie swoją pozycję, by grzecznie zająć swoją.
Ghulica tymczasem ułożyła się po prostu na stoliku, kiedy zaś wampirzyca również weszła na niego układając się odpowiednia okrakiem nad nią, zajęła się wykonywaniem zadania. Jej języczek zaczął radośnie pieścić wspaniały, skropiony soczkiem kwiat Agnese, który przyjął radośnie pieszczotę. Tymczasem markiz stanął przy jej pupie i zaczął od całowania pośladków. Agnese czuła jego usta, delikatnie poruszające się po jej krągłym tyłeczku, zmierzające jednak non stop w kierunku tylnego otworku. Wreszcie do niego dotarły. Nie mógł tam się wedrzeć jego języczek, ale zabrał się ostro za pracę pieszcząc oraz kłując tamto wrażliwe miejsce. Wampirzyca jęknęła głośno, czując w końcu jak jej wygłodzone ciało otrzymuje właściwe pieszczoty.
- Moi piękni. - Szepnęła, chwytając się mocno krawędzi stołu. Przed jej oczami była rozpalona szparka Gilli, którą lekko pocałowała. Poczuła,jak ghulica mocno drży pod jej pocałunkiem.
- Taaak - jęknęła Gilla, ale starała się skupić na odpowiednim dostawaniu się do wdzięków signory. Łapała wargami słodziutki węzełek, gdzie spotykały się intymne płatki, zasysała go, potem nagle puszczając oraz języczkiem dostając się głębiej, przesuwając nim wzdłuż różowiutkiego wąwoziku aż do wejścia do samej wspaniałości. Nawet troszeczkę potrafiła w nią włożyć, potem zaś wycofywała się oraz zaczynała od początku. Markiz miał nieco mniejszy wybór, ale także pieścił ciągle oraz namiętnie atakując delikatna, wrażliwą skórkę. Wampirzyca czuła jak jej rozpalone ciało zbliża się do cudownego impulsu. Oparła usta na wzgórku Gilli i przymknęła oczy skupiając się całkowicie na rozkoszy jaką dawali jej kochankowie. Czuła jak z jej wnętrza obficie płynie soczek. Każdy ruch języczków jej kochanków wywoływał w niej fale dreszczy, które w końcu zakończyły się mocnym orgazmem. Gilla poczuła jak jej język zalała niemal fala, a markiz jak pupa jego kochanki naparła na jego usta. Alessandro spróbował jeszcze mocniej, jeszcze silniej pieścić języczkiem otworek, ażeby przedłużyć rozkosz swojej ukochanej, aż wreszcie i on i Gilla się wyciszyli powoli pozwalając Agnese ochłonąć.
- To co – wyszeptała po chwili Gilla. - Gramy dalej?
- Yhym.. muszę dać wam szansę odegrać się na mnie. - Agnese uśmiechnęła się do nich.

Gdy zasiedli do stołu wykonała kolejny rzut. 2,6,4,5,2.
- Tym razem mam nadzieję na coś lepszego - mruknęła Gilla. Jej rzut to były dwie pary: czwórki na piątki oraz trójka. Zaś tym razem wygrał markiz mając trójkę jedynek oraz czwórkę i szóstkę.
- Haha moje zwycięstwo - ucieszył się markiz, który widocznie miał na coś bardzo dużą ochotę. - Przykro mi Agnese, ale mam na ciebie straszliwą ochotę oraz nie wypuszczę cię bez dania rozkoszy - powiedział uśmiechając się. - Stań prosze przed stołem, pochyl się oraz wypnij pupkę. Gillo a ty … chciałbym, żebyś masowała jej plecki podczas tego swoimi piersiami. Wampirzyca grzecznie zajęła wskazaną pozycję. Była ciekawa, który otworek zaatakuje markiz. Odpowiedź przyszla za moment. Poczuła najpierw jego dłoń, jak przesuwa wzdłuż jej szpareczki, jak delikatnie bawi się płatkami, chwyta je, leciutko pociąga, ale to tylko przez moment, kiedy Gilla zajęła miejsce obok na stole pochylając się tak, że jej piersi dotknęły pleców wampirzycy. Przesuwała nimi po cudownej skórze signory, ta zaś czuła, jak powoli zaczynają ghulicy twardnieć sutki. Wtedy markiz wszedł w nią, słodko, powoli przesuwając swoją purpurową końcówkę wzdłuż jej ścianek po wszystkich wrażliwych karbkach.
- Ach jakże cię kocham, jakże pragnę - jęknął dochodząc do samego końca oraz przystając na momencik, ale tylko dosłownie chwilkę.
- Mmm… nareszcie. - Wampirzyca pomogła mu się nasunąć, ruchem swych bioder. Jej skóra drżała od dotyku gorących piersi. - Stęskniłam się.
Teraz już tęsknota była gwałtownie zaspokajane. Jej ruchy tylko pomagały jego mocnym pchnięciom, które dochodziły do samej głębi uderzając w tylną ściankę tak, że Agnese aż kręciło się w głowie od nagłych, uderzających fal rozkoszy. Coraz większych, coraz potężniejących. Nie chciał się skupiać na innych szparkach, ale tą jedną wypełniał całkowicie. Dawał jej szczerą miłość oraz rozkoszny seks, wszystko to czuło się przy każdym ruchu kochającego mężczyzny.
Wampirzyca opadła na blat dochodząc, co sprawiło, że jej pupa powędrowała bardziej do góry. Jej biodra poruszały się potęgując przyjemność, którą dawał jej markiz. Spowodowało to, że po prostu już nie mógł wytrzymać. Stracił kontrolę nad biodrami, które przyspieszyły samoistnie, zaś otworek na jego czerwonym czubku ponownie wystrzelił kleistą bladością. Jęczał głośno nie mogąc się powstrzymać przy kolejnych uderzeniach przyjemności.
Gdy w końcu skończył, Agnese zerknęła na siedzącą obok Gillę.
- Nie wiem jak wy ale ja po tych igraszkach mam ochotę na dużo ostrego seksu. - Niemal wymruczała.
- Wszyscy mają - stwierdziła ghulica.
- Oczywiście tak - potwierdził markiz.
- Mam propozycję - zaproponowała Gilla. - Spróbujmy trójkąta. Potrójnego. Czyli za każdym razem jedno z nas będzie leżeć, jedno zajmie się jego dołem, drugie górą odpowiednio siadając na nim, przy czym ci na górze będą się mogli całować, pieścić.
Agnese uśmiechnęła się.
- Rzucamy kośćmi kto pierwszy jest na dole?
- Doskonale - Gilla wyjątkowo była zadowolona. - Rzucamy normalnie. Mogłabym zacząć. 6,5,4,3,4,2, czyli para czwórek.
Później rzucił markiz. Wszyscy patrzyli na układ kości: trójka piątek, dwójka i czwórka. Wszystko zależało od rzutu Agnese. Wiadomo było, że najpierw będzie na dole albo wampirzyca, albo ghulica.
Agnese rzuciła kostkami. Chwilę wyczekując patrzyli jak toczą się po stole. 4,5,3,5,2,. Para piątek. Czyli pierwsza na dole była Gilla. Kolejna miała być Agnese, wreszcie Colonna.
- Zdecydowanie najwygodniej byłoby na łóżku, ale skoro ten stolik tak bardzo dobrze służy - Gilla ułożyła się na nim plecami właśnie. - Będzie mi miło, signora, jeśli ustawisz swoją cudowną cipkę na moich ustach, pan markiz zajmie się z kolei moją, zaś ja będę miała radochę być braną, ale też mogącą pieścić oraz czuć, jak się pieścicie całując nade mną.
Wampirzyca przyklęknęła na stoliku, wystawiając swoją zroszoną własnymi i markiza sokami szparkę w zasięgu ust ghulicy. Spojrzała na markiza, układając dłonie na piersiach Gilli, przez co jej własne krągłości, zostały ściśnięte. Alessandro mógł widzieć rowek, który się między nimi wytworzył, a potem ich ruch, gdy wampirzyca zaczęła ugniatać piersi, leżącej pod nią kobiety.
- Podniecające bardzo - wyszeptał do niej, zaś jego męskość, jakby potwierdzając wspomniane słowa, mocno zadrgała. Markiz ulokował się pomiędzy nogami ghulicy zakładając je sobie na ramiona oraz wyginając ją, zbliżył swe usta do ust ukochanej, jego dłonie chwyciły jej sutki przyciągając do siebie, zaś na dole powoli wchodził w rozgorączkowaną Gillę. Wampirzyca czuła owe drgnięcie ciała ghulicy, kiedy markiz zaczął wsuwać się oraz nagłe, gwałtowniejsze jeszcze pieszczoty języczka, które od razu skupiły się na jej najwrażliwszym punkcie. Ghulica doskonale znała ciało swojej pani oraz nie bawiła się jakimikolwiek półśrodkami.

Gorący pocałunek jakim obdarzyła markiza stłumił jej jęknięcie. Agnese pozwoliła swoim biodrom delikatnie poruszać się, tak że jej płatki przesuwały się po ustach Gilli, jednak całą sobą skupiła się na Alessandrze. Delikatnie chwytała swymi wargami jego, tylko po to by po sekundzie znów zachłannie całować go tak, że mężczyźnie aż brakowało tchu. Tworzyli szalony trójkąt przekazując sobie wzajemnie ciepło, przyjemność, miłość. Właściwie każde z nich czuło ruchy obydwu. Agnese miała w sobie język służki, który działał niczym wspaniały afrodyzjak atakując tam, gdzie wampirzyca lubiła, jednocześnie usta markiza oraz jego dłonie pieszczące ją, całujące wargi, zachłanne pobudzały. Zresztą także Gilla, brana coraz mocniej zaczynała się zwijać. Agnese czuła jak wierci się pod nią, co tylko wywoływało większe uderzenia rozkoszy, potem zaś zaczęła wręcz niemal wołać prosto w jej słodkie łono, które oczywiście tłumiło głos, ale samo odbierało ów krzyk. Potem zaś Gilla niemal chwytała ząbkami jej płateczki, ledwo się powstrzymując, ża markiz wręcz spił swojej usta jej ustami, kiedy nagle jej towarzyszami targnęły fale orgazmu. Męskość markiza wystrzeliła, zaś ghulica wręcz zaczęła dygotać całym ciałem, co tylko jeszcze bardziej zwiększało wibrację języka penetrującego wampirzycę.
Agnese jęknęła czując, że jest na granicy. Chciała by coś wypełniło jej rozpalone łono. Napierała biodrami na usteczka Gilli, jednak nawet zwinny języczek jej sługi nie mógł sięgnąć tam gdzie czuła się pusta. Całe jej ciało drżało z rozkoszy wołając o więcej. Jednak mogła dostać tylko to, co otrzymała. Niemniej, ona była druga w kolejce na dół więc właśnie mogło się stać to, czego pragnęła, ale dopiero za chwilę, zaś teraz rozkosz ogarniała jej partnerów. Chociaż markiz nawet podczas orgazmu nie zaprzestał całowania, zaś język Gilli dalej był wewnątrz jej wąwoziku. Minęło dobre kilka chwil, zanim się uspokoili, zaś pomniejszony, giętki artybut męskości wyszedł na zewnątrz Gilli.
Wampirzyca oparła czoło o ramię Alessandra.
- Skarbie chcę dojść. - Szepnęła cicho drżącym głosem. Jej ciało przeżywało kolejne wstrząsy przy każdym ruchu języczka Gilli. Dłonie Agnese zacisnęły się mocno na piersiach ghulicy. Jego zaś dłonie na jej piersiach. Usta zaś nie przestawały całować. Także chciał, żeby doszła. Oni już mieli swoją przyjemność, teraz była kolej na nią. Póki co pieszczota, ale zaraz miała zająć miejsce na dole trójkąta miłosnego. Wampirzyca cały czas poruszała się na usteczkach Gilli, jednak jedna z jej dłoni uwolniła pierś i sięgnęła do męskości markiza. Mężczyzna poczuł, jak wampirzyca wijąc się z rozkoszy, wysuwa swoje kły i delikatnie zagłębia je w jego ramieniu. Wywołując kolejną ekstazę oraz natychmiastowe postawienie penisa na baczność.
- Ach - jęknął nie mogąc już wytrzymać gwałtownej lawiny przyjemności.
Agnese wysunęła swoje kły i lubieżnie zalizała rany, na ramieniu mężczyzny. Ruchy jej ciała bardziej przypominały sukkubie niż ludzkie, ale na tym łapała się już po raz któryś.
- Weź mnie mocno, najdroższy. - Wymruczała wprost w rozpaloną skórę.
- Pragnę cię - odparł układając wampirzycę obok leżącej Gilli. Co ciekawe, ghulica uśmiechnęła się tylko oraz sama zajęła miejsce takie, jak Agnese przed chwilką przywierając swoją cipką do jej ust. Markiz zaś uniósł jej nogi, rozszerzył nieco. Wampirzyca poczuła, jak jego męskość wchodzi w nią gwałtownie oraz obłędnie namiętnie. Agnese krzyknęła wprost w rozpalone płatki Gilli. Czuła na nich jeszcze smak swego narzeczonego i teraz zabrała się za zlizywanie go z rozpalonej, kobiecej skóry. Chwyciła mocno pośladki Gilli, a jej paluszek powędrował w znane sobie okolice, napierając lekko na tylny otworek. Poczułą gwałtowne spięcie tyłka ghulicy. Jakby nie było Gilla, czego już doświadczyły obydwie, miała znacznie bardziej wrażliwy oraz ciasny tylny otworek. Jednak paluszek jeden czy to pieszczący, czy skradający się do wewnątrz powodował jedynie przyjemność. Gilla trzęsła się niemal bioderkami, zaś jej soczki rozlewały się po twarzy wampirzycy. Jęczała głośno. Jednak podobnie Agnese zaczynała czuć coraz większe podniecenie. Narzeczony właśnie był w niej, kochał ją, posiadał ją. Jego solidna męskość przesuwała się wzdłuż jej ścianek pieszcząc mocno wszyściutkie karbki wewnątrz ciała. Chciał ją pragnąc. Wyczuwała jego miłość oraz żądzę. Do tego była blisko, tak cudownie blisko spełnienia. Wgryzła się w udo Gilli tuż obok jej szparki, wsuwając jednocześnie paluszek w jej pupę.
- Ach! - usłyszała krzyk Gilli, najpierw takiego trochę zakończenia oraz bólu, który błyskawicznie przeszedł w jęk przyjemności. Nie spodziewała się tego, zaś Agnese chyba nie spodziewała się, że podniecony markiz gwałtownie zwiększy szybkość swoich ruchów. Zaczęła czuć, że on powoli dochodzi, ale i jej się zaczęło robić ciepło, zaś kolejne fale przyjemności napłynęły nie tylko od ust, ale także od łona, coraz potężniejsze. Wampirzyca zaczęła pomalutku pić, czując jak dochodzi. Kolejne łyki zgrywały się dziwnie z ruchami markiza, a Agnese starała się im wtórować ruchami paluszka w pupie Gilli. Natomiast męskość markiza wtórowała także uderzajac raz po raz końcóweczką w jej tylną ściankę powodując, że poziom gwałtownej rozkoszy Agnese potężniał. Czuła jak markiz spinał się w niej, jak działał coraz mocniej, aż wreszcie wystrzelił milionem kropel jęcząc do wtóru ghulicy, która dostała orgazmu już wcześniej po wampirzym ukąszeniu. Signora piła pomalutku dopóki ciała jej kochanków poruszały się nad nią. Dopiero po tym wysunęła swoje kły i wycałowała skórę ghulicy. Jej paluszek pomału opuścił tylny otworek.
- Mmm.. - Oblizała się i ucałowała płatki kochanki. - Brakowało mi tego.
- Ach, mi też - mruknęła ghulica.
- Mi też - dodał markiz, który wysunął się z ciała Agnese. - Uwielbiam to - wyczerpany, uśmiechnięty, po prostu padł na łóżko, tym bardziej, że teraz była jego kolej na dole. Potrzebował jednak paru minutek. Także Gilla zeszła przyklejając obok wampirzycy. Agnese pogładziła delikatnie udo kobiety.
- Wymęczyłam was troszkę, co? - Przewróciła się na bok i położyła swoją głowę na udach ghulicy.
- Tylko troszkę, zaraz będę gotowy - dziarsko stwierdził markiz.
- Mrr, mi jest dobrze - uznała Gilla, która wyraźnie nie miała ochoty się ruszać. Właściwie nawet to można uznać za pewien postęp, jako że wcześniej zwykle przesypiała po dobrym, ostrym seksie. Agnese schowała twarz między jej udami i zaczęła je całować. Trochę przypominała dziecko domagające się uwagi, zadowolone, najedzone dziecko.
- Mrrr, miłe - wymruczała Gilla poddajac się tym zabiegom, zaś sprytny colonna wykorzystał okazję znajdując się za swoją narzeczoną.
- Który otworek wybierasz? - wyszeptał lubieżnie.
Wampirzyca oderwała usta od rozpalonej skóry Gilli i zerknęła na markiza. Już był gotowy?
- Może teraz tylny? - Wymruczała.
- Ach uwielbiam spełniać twoje chętki - usłyszała jego głos. Oraz poczuła najpierw paluszek delikatnie masujący jej tyłeczek, szczególnie spiralnie zbliżający się do otworka. Skupiający na nim oraz leciutko zagłębiający się, przygotowujący to miejsce do przyjęcia czegoś znacznie większego. Wampirzyca wiedziała, iż da jej to przyjemność, ale samo wkładanie, szczególnie początkowa faza, kiedy potężna żołądź markiza musiała się przedostać przez ciasny otworek, bywała okupiona pewnym bólem.
- Nie przestawaj, proszę - usłyszała głos wiercącej się pod jej pieszczotą Gilli. Ghulica była aktywna, ale lubiła też poddać się władzy swojego partnera. Agnese z rozbawieniem popchnęła ją, tak ze ghulica wylądowała plecami na stoliku i układajac się między jej udami, dobrała się do jej szparki. Co bardzo tamtej pasowało, zaś ona sama poczuła, że paluszek zaczyna zastępować coś znacznie większego, co się układa odpowiednio pomiędzy jej pośladkami oraz nagle zaczyna się boleśnie wdzierać wewnątrz niej. Wampirzyca ugryzła delikatnie udo Gilli starając się powstrzymać jęknięcie. Było odrobinę lepiej niż gdy robili to pierwszy raz tej nocy. Jednak dopiero gdy Alessandro zagłębił się do końca powoli powróciła do zabawy z kobiecym kwiatem Gilli. Delikatnie ssała zawiązanie jej płatków pozwalając swym paluszkom wsunąć się do mokrej szparki.
 
Aiko jest offline