Jedno zdawało się pewne. Nie wrócą już do świątyni i komnaty ze szlamem. A przynajmniej nie korytarzem.
Nowe pomieszczenie legioniście jednak nie przypadło do gustu bardziej niż ciemności, którymi tu dotarli. Owszem, nie pachniało śmiercią, strachem i fekaliami, a wręcz przeciwnie. Ale temu czemuś co spoczywało na zydlu było bliżej do potwora niż do człowieka. Cedmon słusznie się do niego nie zbliżał. I słusznie nie dotykał tej żywności. Ci, których wpuszczały tu małpoludy byli wygłodniali i z pewnością rzucali się na jedzenie. I nie wracali. - Nie chcemy Ci przeszkadzać w posiłku. Wskażesz nam wyjście?
Pytanie pewnie było zbyt oczywiste, ale nie zaszkodziło spróbować. Poza tym dawało czas na rozejrzenie się pomieszczeniu. I czy nie ma stąd innych wyjść. Wszak jedzenie jest tu jakoś dostarczane.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |