Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2019, 11:48   #88
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 24 - IX.01; zmierzch

IX.01; zmierzch; Nice City; hotel “Hamilton”




Kolejny gorący dzień miał się ku końcowi gdy granatowy van wjeżdżał w pierwsze budynki Nice City. Było gorąco i panował typowy tropikalny miks wysokiej temperatury, duchoty i wilgotności. Zaczęło padać ledwo wyjechali z Crow gdzie zatrzymali się na popas i aby się odświeżyć. Chociaż siąpiła drobna mżawka a nie regularny deszcz. Z jednej strony dawała uczucie ulgi. Z drugiej dokładala swoją cegiełkę do nadmiaru wilgoci a w końcu musiała zacząć parować zwiększając poziom duchoty w okolicy. Ale na razie jeszcze było widno jak w dzień, póki samochód był w ruchu pęd przyjemnie chłodził przez otwarte okna, można było to zepchnąć w niebyt nadchodzących nocnych ciemności. I póki samochód był w ruchu brzęczenie much jakie już próbowały się dobrać do trupów mogło zejść na dalszy plan.

Pobyt na postoju w Crow przydał się chyba wszystkim w furgonetce. Można było poczuć się bezpiecznie, w cywilizowanych warunkach, bez szefa nad głową i dzikich bestii z dżungli za plecami. Najeść się, wykąpać i odpocząć w towarzystwie i z ciepłym uśmiechem ciemnoskórej barmanki, kelnerki i łaziebnej lub bez. No i przydało się zwłaszcza, że co by nie mówić czekało ich spotkanie z szefową całej tej imprezy na jaką się zaciągnęli czyli zapowiadała się wolna noc ale po spotkaniu biznesowym.

W końcu granatowa furgonetka zatrzymała się przed głównym wejściem do hotelu “Hamilton”. Mniej więcej w tym samym miejscu skąd cały konwój wyruszał wczoraj rano. Minęło półtorej doby a znaleźli się tutaj ponownie. Tylko w całkiem innym składzie i celu.

Przybycie nowych gości do hotelu było wydawało się być sporym zaskoczeniem dla coniektórych. Na pewno lady Amari i jej obstawa wydawała się nie spodziewać tego typu wizyty bo właśnie miała przerwę na ciastko z filiżanka czegoś do picia w swojej prywatnej niszy w hotelowej restauracji. - Milady pije teraz herbatę. Zapytam czy was przyjmie. - szambelan, niczym niezawodny cerber jako jeden z nielicznych nie okazał zdziwienia pojawieniem się gości. I sprawnie przejął nowo przybyłych zanim zdążyli dojść do stolika szlachcianki.

Sama Amari siedziała chyba z tym samym mężczyzna jaki jej towarzyszył podczas aukcji mapy w ostatnią niedzielę. Alex cmoknął z tłumionej irytacji, George wyglądał jakby najchętniej to w ogóle tu nie przychodził. Zresztą Alex też odkąd zgadał się po drodze z młodym patyczakiem. Bo skoro George był miejscowy to pewnie wiedział gdzie można załatwić dobrą pukawkę nie? Dobra czyli na wojskowe triplety 5,56. No i z dość rozwleklej relacji młodego wyglądało, że 5,56 tak, triplety no w sumie rzadziej ale tak, no ale jedno i drugie w jednej spluwie to nie był częsty towar na ulicach. A jak już ktoś miał to kitrał dla siebie a nie na wymianę. To “troszkę” podniosło ciśnienie Runnerowi gdyż plan aby kupić nowy karabinek w mieście niebezpiecznie się zachwiał. Dlatego w “Hamiltonie” stał jak na szpilkach chcąc jak najszybciej ruszyć na poszukiwania nowej spluwy. Zwłaszcza, że dzień się kończył a rano pewnie nie powinni ruszyć z miasta dość wcześnie i mogło być różnie z tym załatwianiem spraw na mieście.

Szefowa wszystkich Federatów i tych którzy zaciągnęli się pod jej sztandar jednak przerwała picie herbaty aby udzielić audiencji czwórce gości i pracowników. I to ledwo szambelan zdołał podejść do jej stolika a już wracał z powrotem aby oznajmić, że milady ich przyjmie.

- Dobry wieczór. - szefowa skinęła kasztanowłosą głową w geście przywitania. - Z czym przychodzicie? Co się stało? - zapytała już całkiem spokojnie i pierwszy odruch zaskoczenia jaki okazała na widok czwórki gości już zniknął jakby go nigdy nie było. Znów była opanowaną, dumną szlachcianką na wieczornej herbatce. George miał minę jakby starał się udawać, że go tu w ogóle nie ma. Alex przeciwnie. Jakby aż świerzbiło aby coś wygarnąć po runnerowemu ale spojrzeniem dał znać, że za ich dwójkę to oddaje pałeczkę Ves skoro ugadali się, że ma gadać z ich wspólną szefową. Cała ta audiencja, obstawa Federatki i oprawa niecierpliwiła go i irytowała co, jak zwykle, maskował dość słabo.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline