Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2019, 09:02   #121
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Kraków, 1910

- Janie, ta pani...
- Nigdy więcej nie zostanie tu wpuszczona – jak zwykle odgadł jej myśli.
Zapewne znowu nie zechce podwyżki – pomyślała. - Zresztą, ostatnim razem, gdy mu to proponowała, obraził się na kilka dni.
- Panienka jest dla mnie jak córka... - wyszeptał wtedy chyba tylko do siebie, lecz ona to usłyszała. Nigdy więcej nie wyszła z taką propozycją.
- Czy on … ?
- Czeka. Byłby głupcem, gdyby nie... - nie dokończył, czując, że za dużo sobie pozwala. Zresztą i ona w tej chwili nie miała zamiaru słuchać, co ma jej do powiedzenia.

Ogród tonął w deszczu. Altana jawiła się jak oaza wśród wodnego potopu. Zanim do niej dotarła, sama wyglądała jak topielica. Rozchlapując kałuże każdym krokiem zbliżającym ją do niego, widziała jak siedzi nieruchomo, wpatrzony gdzieś w dal. Wbiegła do środka, nie dając mu szansy na wcześniejszą reakcję.
I znowu czyny wyprzedziły słowa. Nim zdążył wstać, wyprostowanymi dłońmi usadziła go z powrotem na sofie. Usiadła mu na kolanach i przylgnęła do jego ust. Był tak niesamowicie gorący. Wręcz parzył.
- Ty masz gorączkę! - Pogłaskała go po policzku.
Uśmiechnął się, kręcąc głową.
- Chodź! - Chwyciła go za rękę, usiłując podciągnąć go do góry. - Nie możesz tu zostać.
Zaparł się, całym ciałem rozpierając na oparciu.
Spojrzała mu w oczy.
- Nie każ mi wierzyć, że pokochałam upartego osła!
Powinna ugryźć się w język, ale było już za późno. Może w tej gorączce nie zauważy? Może zapomni?
Broniła się przed wyznawaniem uczuć jakby to było publiczne rozebranie się lub spowiedź przed całym światem. A może po prostu nigdy dotąd czegoś takiego nie czuła? Nie chciała pomylić zauroczenia z miłością. Nawet nie ze względu na siebie. Nie składa się deklaracji, jeśli nie jest się czegoś pewnym. Po prostu nie miesza się w głowie tej drugiej osobie.
No ale cóż. Powiedziała, co powiedziała. Nie miała magicznej różdżki, by cofnąć czas. Czas pokaże czy niesforny język miał rację.

- Idziemy? - ponowiła próbę.
Tym razem wstał i dał się poprowadzić. No tak! Tylko gdzie? Szukała gorączkowo pomysłu gdzie go umieścić. Dwór nie był malutki, ale ze względu na koszty rodzice wyłączyli z użytku jedną z jego części. To już nie były te czasy, że szlachta zjeżdżała się dworu i gościła się w nim tygodniami.
Pokój gościnny zajmował „były” mąż, który zamienił na niego swą sypialnię. Tak więc dwa pomieszczenia odpadały. W trzecim mieszkał Aleksander.

- Pal licho konwenanse – pomyślała. - Janie! Każ Marcie przynieść pierzynę do mojego pokoju i zaparzyć herbaty z lipą!
Obydwaj spojrzeli na nią ze zdumieniem.
- No co? Toż to prawda stara jak świat, że gorączkę trzeba wypocić!
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline