Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2019, 15:28   #326
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kolejne drzwi nie były zamknięte na żaden zamek.
Wzdłuż całej długości sali biegły dwa rzędy rzeźbionych w smoki, marmurowych kolumn, widocznymi spod fluorescencyjnych grzybów. Brukowana podłoga była popękana i poplamiona od częstego używania, na niej zaś stało wiele małych drewnianych stolików, topornie wykonanych. Znajdują się na nich moździerze i tłuczki, miseczki wypełnione pokruszonymi liśćmi, pocięte nóżki grzybów oraz inne gatunki roślin. Liczne wychodzące z tej sali drzwi są otwarte. Ciszy nie przerywa żaden dźwięk, poza tymi, które spowodowali bohaterowie.

W jednym pomieszczeniu widać pozostałości obozowania, dwa całkowicie zniszczone sienniki, utkane włosów i sierści. W kolejnym dużą kadź wypełnioną jakimiś korzeniami, toporne urządzenie do destylacji, zbyt ciężkie do transportu bez rozłożenia na części. W kolejnym toporny stół i ławy. W następnym truchło złowieszczego szczura z drewnianymi guzami na całym ciele. Następny jest pusty, ściana częściowo zawalona przejście do uskoku. W kolejnym stojaki na broń i zbroje pozostał jeden zniszczony i zardzewiały miecz.

Tanis, coraz pewniejszy nieuchronnej konfrontacji z druidem Belakiem, zapobiegawczo naciągnął swoją kuszę i przygotował bełt który trzymał specjalnie na takich przeciwników. Jeżeli będzie się dało przekonać druida do poddania się po dobroci, to dobrze. Ale po spotkanych hobgoblinach należało być gotowym także na przeciwną sytuację.
Przeszukawszy wcześniej pomieszczenie, Zoren przyjrzał się uważnie dziwacznym zdrewniałym naroślom na truchle szczura. Był ciekaw ich natury i ewentualnego powiązania z ostatnio napotykanymi przedstawicielami agresywnej flory. Przeczucie go nie myliło. Narośle po nacięciu okazały się bardzo podobne w strukturze do budowy drzewnych skaz. Oczywistym stało się, iż Belak eksperymentuje z łączeniem zwierząt z roślinami. Alchemik nie odkrył jednak sposobu w jaki próbuje tego dokonać. Mimo to czuł ulgę, że był to efekt aktywnego eksperymentu, a nie jakiejś plagi, która została stworzona przez szalonego druida.

Po przejściu przez zbrojownię, drużyna znalazła się w galerii, długiej na około czterdziestu jardów. Podzielona była ona na pół. Drzwi stojące na drodze do drugiej części galerii były wyłamane. Kępy fluorescencyjnych grzybów zwisają ze stropu oraz ścian wyrastają również z pomiędzy popękanych płyt podłogi. Przyprawiające o lekkie mdłości światło iluminuje fragmenty wielkich płaskorzeźb, nie pokrytych grzybnią. Wszystkie płaskorzeźby przedstawiają smoki w różnych etapach zalewania ogniem przerażonych ludzi, elfów, krasnoludów oraz przedstawicieli innych ras. Z galerii prowadzą dalej cztery drzwi. Za nimi znajdują się ośmiokątne komnaty. Mgiełka, powstała na skutek wilgoci i ciepła, fluorescencyjnie rozmywa krawędzie przedmiotów znajdujących się w niej. Kępki jaśniejących grzybów pokrywają ściany i stropy, podobnie jak kapelusze innych, polipy, purchawki, liszaje, porosty i trudne do zidentyfikowania rośliny Podmroku. Wilgotne i ciepłe powietrze zalatuje zgnilizną. W pierwszej znajdują się głównie grzyby, widać było, iż niedawno w pośpiechu były zrywane. W następnej komnacie większość roślin i grzybów jest spalona. Bohaterowie szybko odkryli identyczne dziury jak w uskoku, najwidoczniej i tutaj dostała się Thoqqua. W kolejnej szkółce trzy szkielety zajmowały się jakimiś krzakami wydającymi fioletowe owoce.

Kaiven, mocą Torma, szybko zniszczył nekrotyczną moc animująca szkielety. W ostatniej szkółce również spalonej widać było ślady pracy nad usunięciem szkód. W tym to też pomieszczeniu znajdowały się żelazne drzwi, które broniły dostępu w głąb. Zoren szybko zorientował się, iż zabezpieczone zostały one pułapką. Gdy manipulował wytrychami pułapka zadziałała, długa igła wniknęła w dłoń diabelstwa. Na szczęście trucizna albo była stara albo nie zadziałała na alchemika.
Zoren syknął cicho, kiedy zraniła go stara igła. Przez moment czuł nieprzyjemne mrowienie, ale szybko ustąpiło. Profilaktycznie przetarł niewielką ranę i kontynuował dłubanie w zamku.
- Ironiczne byłoby stracić dłoń od tężca zamiast trucizny - mruknął cicho - Anathemie, kiedy już uporam się z drzwiami, sprawdź proszę dyskretnie, co jest po drugiej stronie -
Flame kiwnął tylko głową w odpowiedzi na prośbę przyjaciela.
 
Kerm jest offline