Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2019, 17:03   #327
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Zamki w drzwiach z łatwością ustąpiły. Mnich, wężowym ruchem, wślizgnął się do pomieszczenia już w chwili, gdy drzwi były w trakcie otwierania. Całe pomieszczenia pokrywały rzeźbione na suficie i ścianach w blokach granitu smoki, kilka z płyt było potłuczonych i resztki nich zaścielały podłogę kaplicy. W krzywiźnie zachodniej ściany wciąż stała wielka, marmurowa statua stojącego na tylnych łapach smoka. Jej oczodoły są puste, lecz błąka się w nich czerwony blask, zalewający całe pomieszczenie czerwonym światłem. Lśnienie rzuca atramentowy cień za rozległe skrzydła rzeźby. Pokruszona okrągła płyta z czerwonego kamienia o średnicy półtora jarda wprawiona jest w podłogę przed smokiem. Anathem dostrzegł, iż wzdłuż wewnętrznej krawędzi płyty wyryte są runy. W pobliżu drzwi nie dostrzegł żadnych pułapek , lecz oczywiście sama statua mogła nią być. Wchodzący za nim Zoren w rzeźbie poznał udanie przedstawionego czerwonego smoka. Wykrycie magii przyniosło dodatkowe informacje - i rzeźba i płyta emanowały silną magiczną aurą szkoły transmutacji.
- Zamienili smoka w rzeźbę? - zasugerował Morn. - Jak go odczarujemy to będzie bardzo zły - dodał, nie do końca poważnym tonem.
Nie pasowały proporcje i wielkość rzeźby, raczej była to zwykła rzeźba jakimiś magicznymi właściwościami połączonymi z płytą, można było się tego domyślić po dłuższym przyjrzeniu się.
- A już na pewno nie będzie zadowolony że jego smocza Cytadela popadła nieco w ruinę - półelf nie wszedł jeszcze do środka, przynajmniej nie do czasu zanim Anathem nie zakończy zwiadu. Ale kiedy będzie już bezpiecznie, miał zamiar przyjrzeć się runom, o ile będzie znał język w którym były spisane.
Napis zapisany runami w smoczym głosił. Ea serpenta rau kaluva nyawisti, co odpowiadało w wspólny “Niech czarodziejska moc oświeci twój umysł”. Przeczytał, lecz nie wypowiedział słów Tanis.
- W tych runach jest zapisane coś o oświeceniu, ale nie jestem w stanie powiedzieć czy to groźba czy obietnica - Tanis spróbował odszukać w pamięci historie o magicznych runach które kiedyś mógł usłyszeć.
Z tekstu run, dość enigmatycznego, trudno było jednoznacznie odpowiedzieć, czy efekt miałby być pozytywny czy też negatywny.
- A co ty możesz powiedzieć o tych runach? - niedoszły kapłan zwrócił się do posłannika Tyra.
- Jeśli pytasz się co się stanie, to nie wiem. Może czarodziejska moc oświecić czyli wzmocnić twój umysł. Skoro to w smoczym napisane, zaś same smoki są zaklinaczami, może chodzić o wzmocnienie mocy zaklinaczy, czyli charyzmy, lub też umysł zostanie oświecony czyli oślepiony, co z pewnością nie byłoby korzystne. - odpowiedział Agathion Tyra, przeciągając się, po czym zaczął sobie wylizywać sierść.
- Może warto zaryzykować... - powiedział Morn, który (jak by nie było) był zaklinaczem właśnie. - Ciekawe, czy wystarczy to przeczytać na głos.
-Możliwe, ale sprawdzimy to, jak upewnimy się, że nie czekają na nas żadne niemiłe niespodzianki. - odpowiedział Anathem, obchodzący właśnie płytę szerokim łukiem i przyglądający się jej otoczeniu.
- Korci także mnie, ale najpierw rozprawiłbym się z Belakiem, a dopiero potem ryzykował coś takiego. Ale transmutacja...ani doskonalenie ducha, ani klątwa nie pasują do tej szkoły.
Gdy Anthem obchodził posąg jednocześnie stało się kilka rzeczy.
Rozległ się syk w smoczym
- Mójj sskarbb. - Od cienia oderwał się cień o humanoidalnym kształcie, jego dłoń przeszyła ciało mnicha. Anthem poczuł jak siły opuszczają go. [A -2S] Drugi atak na szczęście nie trafił.

Anathem poczuł, że jego ataki przenikają przez cień.
Kaiven wzniósł symbol Torma.
- Tormie zniszcz zaprzeczenie życia.
Cień się roześmiał.
- Mój sskarbb.
Morn bez chwili wahania poczęstował agresywnego cienia magicznymi pociskami.
Zorn cisnął bombą. Wybuch trafił cienia, lecz bez widocznych skutków, lepkie łókna rozprysły się wkoło, lecz nie spowiły nieumarłego.
Barbarzynka zaszarżował na cień jej topór przeszedł przez bezcielesny kształt cienia.
Półelf ostrożnie wywinął się z zasięgu niematerialnych kończyn i wyciągnął zza pazuchy miksturę
- To duch, zwykła broń nie zadziała, ale te kamienie tak! - wyciągnął trzy kamienie do swojej procy i wylał na nie zawartość mikstury
- Byś nasze ostrza pobłogosławił w takim wypadku! - Krzyknęła Zaza i mimo wszystko rzuciła się z toporem na przeciwnika.
Wysłannik Tyra wskoczył na pomnik i z niego zaatakował bezcielesnego nieumarłego, jednak jego ataki chybiły.
Cień wniknął ścianę. Słychać było jeszcze jego śmiech.



Alchemik uparcie wpatrywał się w ścianę, lecz wróg już się wycofał i z pewnością będzie czaił się gdzieś dalej.

Anathem podszedł do miejsca, gdzie początkowo pojawił się cień i uważnie przyjrzał się okolicy. W końcu gdzieś tu był skarb ich przeciwnika.

Za posągiem dostrzegł nieco wystający kamień. Za nim, w niewielkiej niszy, ukryta był ozdobiona smokami wykonana z kości słoniowe jskrzynka, wypełniona zlotymi monetami. Znajdował się tam też tubus z pięcioma pergaminami.
A te zainteresowały Morna.
Zapisane były na nich kwasowa strzała Melfa, przywołanie potwora II, kołatka, lewitacje, przyspieszenie.


Półelf w tym czasie odszedł na środek pomieszczenia, licząc na to że dzięki temu cień nie zaskoczy go wyskakując ze ściany.
- Niedobrze, teraz trzeba będzie się mieć na baczności cały czas - rzekł, zawieszając kuszę na plecach - Albo co gorsza...nie będę mówił, bo pewnie to słucha ze ściany - urwał
- Poradzimy sobie, jak taki przywiązany do swoich rzeczy zawsze można go sprowokować do wyjścia. - Odezwała się Zaza nadal w gotowości bojowej.
- Jak zaczniemy je niszczyć jedna po drugiej, to zjawi się nawet szybciej niż później -

 
Obca jest offline