Gustaw oberwał i to solidnie. Mroczki przeleciały mu przed oczyma i na chwilę zamroczyło go to. Jednak nie był laikiem na polu walki i szybko odzyskał jasność umysłu. Już chciał chwycić za miecz i stanąć na przeciw golinom, ale trzeba było pilnować by barka sprawnie dalej oddalała si od brzegu.
Zaparł się i odpychał dalej. zerkając w stronę krzaków uważając by nie być nieruchomym celem.
Gdy spostrzegł wypływające łódki z goblinami przeklną pod nosem i rzucił do kapitana.
- Wy znacie rzekę. Co robić?- Zakrzyknął i odpychał dalej.
Gustaw był również gotowy stanąć do walki jeśli zajdzie taka potrzeba a sam jeszcze rzucił do Wlatera.
- Strzelaj do ich sterników! Może powpadają na siebie te łajzy niemyte.-