Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2019, 21:27   #36
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Nie minęła chwila a ciekawscy mnisi zgromadzili się wokół wchodzącej do klasztoru grupy. Okrzyk Dietmara Rache przyciągnął głównie młodych, którzy z zaciekawieniem wypytywali Rachego o szczegóły, szczebiocząc w różnych dialektach bretońskiego. Trwało to do momentu, w którym z krużganków nie wychynął chudy i wysoki jak tyka mnich. Miał surową, pociągłą twarz o rysach wyraźnie wskazujących na arystokratyczne pochodzenie. Lekko utykał, a w chodzeniu pomagała mu ozdobiona srebrem laska z ciemnego drewna.

- A cóż to za zwyczaje? – burknął na tyle głośno, żeby zakonna młodzież go usłyszała. Sądząc po przerażonych spojrzeniach, laska służyła nie tylko jako pomoc w poruszaniu się. Zbiegowisko natychmiast rozpierzchło się. – Do czegóż to dochodzi – utyskiwał mnich. – Żeby zgraja obcokrajowców odrywała od pracy świątobliwych mężów... A swoją drogą owym świątobliwym młodzikom należy się reprymenda, bo któż to widział, żeby tak folgować ciekawości i wieściom z szerokiego świata. My w Maisontaal żyjemy na odludziu i za nic nam to co dzieje się poza murami naszeo przybytku. A Wy, przybysze natychmiast zgłoście się do brata Anzelma, któren to wskaże Wam gdzie się możecie zatrzymać w czasie pobytu w klasztorze. Ja już wiem, pocoście tutaj przybyli... To z pewnością te misje i wyprawy wielebnego opata Was tu ściągnęły...

Brat Anzelm był znacznie przystępniejszy od tyczkowatego mnicha i natychmiast poprowadził awantuników do budynku, mieszczącego pokoje gościnne. Anzelm był wysoki i barczysty, ale jego podeszły wiek odcisnął już na nim swoje piętno. – O tutaj się zatrzymacie. Pani szanowna pokój osobny, o tam w końcu korytarza dostanie. Służby u nas nie ma, to i samemu musicie sobie pranie porobić. Jadalnia jest na dole. Za chwilę jakiś poczęstunek zorganizuję, to się nieco posilicie. Łaźnie są tam z tyłu, jeno proszę o uszanowanie prywatności braci. Jeśli chcielibyście zażyć kąpieli, mnie szukajcie, to coś zorganizuję. Z Ojcem Przełożonym spotkacie się, gdy tylko chwilę wolną znajdzie, a już za chwilę na dół poproszę...

I rzeczywiście poczęstunek był gotowy już po krótkiej chwili. Usiedli wokół dębowego stołu, nakrytego lnianym obrusem. Anzelm w asyście młodego mnicha podał chleb, wędliny, sery i wino. Na półmiskach ułożono pokryte białym nalotem kiełbasy, kawałki suszonej szynki, pasztety ze śliwkami i krążki sera.

- Proszę spróbujcie Salaud-Bleu – Anzelm wskazał na przerośnięte zieloną pleśnią kawałki maziowatej, białawej substancji. Roztaczały intensywny aromat, przypominający mieszaninę zapachu starego capa i nie pranych od miesiąca krasnoludzkich onuc. – To nasz lokalny specjał. Dobrze trafiliście, bo akurat nastał okres kiedy kończy się leżakowanie i można sie nim delektować. Proszę, może szanowna pani spróbuje pierwsza...


 
xeper jest offline