Francisca miała wrażenie, że czyta w myślach siostry Anny, chociaż tym razem nie wzywała boskiej pomocy. Miały ogrom pracy przed sobą, a tak mało czasu. Westchnęła więc tylko wychodząc z siedziby biskupa. Dowiedziała się bardzo dużo, choć może nie dla każdego było to widoczne. Tak w zasadzie było lepiej. Uważała biskupa za ważnego gracza w tej rozgrywce, a to, że weszły i wyszły z jego siedziby nietknięte były już samo w sobie pewnym sukcesem. Zatopiona w myślach i w wyraźnym pośpiechu przemierzała miasto z siostrą. Gdy ta odezwała się do niej zmrużyła gwałtownie oczy.
- Tak mało czasu - powiedziała szeptem nie zwalniając kroku - Zapomniałam. Naprawdę zapomniałam. To pewnie mnie śledzą ludzie związani z cyganami siostry Michal. Jeśli mi się coś stanie niech siostra ucieka i odszuka braci. Ten młody Jakub miał mnie do nich sprowadzić - utkwiła spojrzenie w umykającym pod stopami błocie - Przypadkiem się dowiedziałam.
- A nasz dzisiejszy gospodarz kontaktuje się z mgłą. Wiem o tym. Widziałam to. Niech siostra o tym pamięta - po czym musnęła palcami łańcuszek schowanego pod suknią medalionu i chwytając łokieć siostry Anny popchnęła ją do przyspieszenia kroku, sama zostając nieco z tyłu. Z jej ust popłynęła cicha modlitwa o łaskę rozpoznania nadchodzącego niebezpieczeństwa.