Za przykładem innych podpisał poświadczenia przekazane przez Karelię, swoim zwyczajem skrobiąc na pergaminie zamaszyste zawijasy. Po dopełnieniu formalności udali się do Czarnej Rozpadliny.
Wnętrze szynku było mało wyraziste - dokładnie takie, jakie charakteryzowało setki gospód rozsianych po całym Imperium. Santiago nauczył się dzielić takie przybytki na trzy kategorie - takie, w których od razu wiedziałeś, że nic złego cię nie spotka, takie, w których od wejścia miałeś pewność, że burda jest jedynie kwestią czasu i wreszcie takie, w których za nic nie mogłeś być pewien co cię czeka w środku. Czarna Rozpadlina należała do tej ostatniej kategorii.
Nie szukając zwady, ale przy tym zachowując czujność podszedł za Wilhelmem do gospodarza i zamówił piwo. Krasnoludzkie. W końcu być w krasnoludzkiej twierdzy i nie skosztować ich wyrobów byłoby niewybaczalne.