| - Mówiłaś, że spotkałaś w tej wiosce dziewczynę która zajmowała się jakimś rannym mężczyzną bez ręki. - Federatka nie zwlekała. Ledwo zostały same nie licząc towarzystwa tego milczącego mężczyzny który wciąż siedział przy stoliku i mniej lub bardziej widocznych ochroniarzy rozstawionych w okolicy stolika a przeszła do rzeczy.
- Czy wiadomo ci kim był ten mężczyzna? Tamta dziewczyna to wie? - zapytała to co ją interesowało najbardziej.
Panna Holden zastanowiła się przez chwilę i kiwnęła głową, przypominając sobie rozmowę z Lee z zeszłej nocy.
- To był Durand, jego zgarnęli. Od rzeki ciągnie się trująca mgła wedle jej słów. Zatruł się, poza tym infekcja… - pokręciła głową - Więcej nie udało mi się wyciągnąć, było zbyt wielu rannych i za mało czasu.
Szlachcianka lekko uniosła brwi i skinęła głową jakby właśnie Vesna potwierdziła jej nadzieję czy przypuszczenia.
-A czy ta dziewczyna wie skąd wrócił ten Durand? Wie gdzie jest czołg? W każdym razie moja droga, byłoby nam bardzo na rękę jakbyś się dowiedziała takich rzeczy. I poinformowała o tym pana van Urka tam na miejscu. Wydajesz się mieć głowę na karku i odpowiednią szczyptę finezji. Czy możemy na ciebie liczyć w tej sprawie? - Federatka nawet lekko się uśmiechnęła i widocznie chyba miała o rozmówczyni całkiem przychylne mniemanie.
Vesna kiwnęła głową w podziękowaniu za komplement, uśmiechając się sympatycznie, a nie jak głodna pirania.
- Ona nie bardzo, ale przywódca ich osady, Johansen, jest lepiej poinformowany. Przewodzi też grupie łowców, czy tam tropicieli, nomenklatura - machnęła zbywająco ręką - Pracuję nad nim, nad zdobyciem zaufania. Kiedy mi zaufa łatwiej wyciągnę to czego potrzebujemy z informacjami na czele. Niestety będzie to dość trudna i wymagająca gimnastyki czynność… ale proszę być dobrej myśli. Oczywiście monsieur van Urke będzie informowany na bieżąco o wszystkim czego się dowiem.
- No proszę jaka zaradna i obiecująca młoda dama. - tym razem uśmiech szlachcianki był naprawdę przyjemny i sympatyczny gdy usłyszała to co chciała usłyszeć. - Jestem temu bardzo rada. Tjime jest moim przedstawicielem i prawą ręką w terenie więc śmiało go informuj o wszystkim czego się dowiesz. - Federatka mówiła jakby chciała dodać Vesnie otuchy i wlać więcej zaufania w te różnorakie relacje. - A teraz pytasz o Nemezisa? Mogłabym wiedzieć w jakiej sprawie? Mam nadzieję, że masz świadomość, że on pracuje dla mnie. Tylko dla mnie. Czy stało się coś co wymagałoby jego umiejętności na tej wyprawie? - po załatwieniu jednej sprawy lady Amari sprawnie przeszła do kolejnej. Tym razem jednak mówiła wolniej i ostrożniej nie wiedząc do czego ma zmierzać ten wątek.
- Oczywiście, mam pełną świadomość że Nemezis pracuje tylko dla ciebie, milady - technik odpowiedziała dość neutralnym tonem, głowiąc się jak dalej pociągnąć temat aby siedzący przy stole bezimienny towarzysz Amari nie usłyszał za wiele, ani za wiele sobie nie dośpiewał. W końcu westchnęła i dodała cicho - Dlatego też nie chodzi o sprawę związaną z pracą, ale… coś prywatnego. Czy mogę prosić na stronę? Wyjaśnię w czym rzecz leży.
Lady Amari patrzyła przez moment na Vesnę jakby nie była pewna czy to nie jakiś żart. Spojrzała na siedzącego towarzysza a potem jeszcze raz na Vesnę. W końcu chyba postanowiła jej zaufać na tyle by podejść z kilka kolejnych kroków do sąsiedniego stolika który akurat był pusty. Stanęła przy nim i popatrzyła pytająco na rozmówczynię. - Tak, o co chodzi? - zapytała neutralnym tonem.
Panna Holden otworzyła usta, chcąc zacząć łagodnie i od owijania w bawełnę, lecz zrezygnowała z tego, bo podobne zabiegi nie były im teraz do niczego potrzebne.
- Poszłam na układ z Johansenem, aby zaczął na nas patrzeć mniej wrogo. Jako jeden z punktów programu jest zbadanie wszystkich kobiet w ich osadzie i doradzenie im sposobu aby zwiększyć płodność. Nie uznają tam małżeństw, to bardziej jak stado. Dzieci są wspólne, nikt nie wie kto jest czyim ojcem. Mają tam… pewien rodzaj obrzędu, razem z Alexem mamy wziąć w nim udział. To kolejny punkt tego programu - nabrała powietrza i jak gdyby nigdy nic kontynuowała, patrząc Federatce w oczy - Obrzęd nazywa się Nocą Poczęcia, gdzie każdy odbywa stosunek wspólny… pozwolisz milady, że nie będę się zagłębiać w detale. Chodzi o to, że do tej pory nie robiłam czegoś podobnego w zestawieniu więcej niż jeden Alex… plus parę koleżanek - wzruszyła trochę bezradnie ramionami - Nigdy nie obcowałam z więcej niż jednym mężczyzną, co dopiero naraz. Dlatego też chciałam się przygotować, zrobić wstępne rozpoznanie tematu aby nie wyjść na laika, ani nie uciec. Coś na zasadzie oswojenia z tematem. Stąd pytanie o rozmowę z Nemezisem. Chciałam się go spytać czy nie miałby nic przeciwko aby razem z Alexem… się ze mną przespać. Jest w porządku, sympatyczny. Przypomina mi Steva… przypomina mi kogoś z domu. Profesjonalista. Lubię go.
Im bardziej panna Holden zagłębiała się w temat tym bardziej jej rozmówczyni wydawała się rozdarta czy bardziej ma się zdumiewać czy roześmiać. W końcu jednak zwyciężyło dobre wychowanie i takt w którym to milady pozwoliła sobie jedynie na skromny rozbawiony uśmiech i oszczędziła im obojgu zbędnych komentarzy.
- Muszę przyznać, że tego się nie spodziewałam. - zauważyła szefowa lekko unosząc brew. - Ale twoje zaangażowanie w naszą sprawę jest godne podziwu. - szlachcianka zaczęła bawić się drapiąc paznokciem po krawędzi własnej szczęki namyślając się nad tym wszystkim. - No cóż. Właściwie Tjime dał wam wolną noc. Nemezis też ma dziś wolne. Więc powiedzmy, że nie interesuje mnie co robicie w wolnym czasie o ile to nie koliduje z obowiązkami w pracy. Zapytaj Rolfa, może będzie wiedział gdzie go szukać. Więcej obawiam się, że nie mogę ci pomóc w tej sprawie. Niemniej życzę powodzenia i udanego wypoczynku. - szlachcianka lekko skłoniła głową z dołączonym rozbawionym uśmiechem i wyglądało na to, że czas audiencji zbliża się do końca.
- Dziękuję, taki właśnie planuję aby był - ukłoniła się lekko, oddychając jakoś lżej. Teraz tylko znaleźć cel i zagadać. Może się pofarci i nie będzie wolał chłopców… albo blondynek. Na szczęście Federatka nie robiła problemów, okazała zrozumienie i obyło się bez zbędnych scen, albo oburzenia. Czyli całkiem miło.
- Z mojej strony to wszystko, jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas. Jeśli nie masz, milady, jeszcze czegoś do mnie, pozwolę sobie pójść do Rolfa. Zrobić listę potrzebnych rzeczy - dodała z najniewinniejszym uśmiechem na świecie. Potem pożegnała się zgodnie z protokołem i znalazła kamerdynera. Chwilę porozmawiali, znaczy ona mówiła, on zapisywał. Na koniec spytała o lokalizację zabójcy udając, że wcale a wcale nie przestępuje z nogi na nogę... no ale Alex się zgodził, prawda?
__________________ Coca-Cola, sometimes WAR |