- A-HA! - triumfalny okrzyk towarzyszył śmierci goblina. Reszta desantowców po prostu stchórzyła woląc kąpiel w wodzie od furii broniących barki krasnoludów i determinacji pozostałych obrońców.
Po wszystkim Thorvaldsson z odrazą chwycił truchło zielonoskórego i wyrzucił je za burtę, po czym dokładnie umył ręce i zaoferował opatrzenie ran tym, którzy nie mogli czekać na pomoc sierżanta.
* * *
Po zejściu z pokładu postanowił nie wtrącać się w dyskusje z miejscowym garnizonem, o ile nie przyjdzie do rozróby. Tutaj musiał zadziałać sierżant. Detlef tymczasem dopytał załogę barki o dobrą miejscówkę, gdzie podają przyzwoite jadło i trunki, a przy tym nie zdzierają za bardzo.