Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2019, 11:51   #538
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Leonor musiała przyznać (ale tylko sama przed sobą), że potyczki na pływających konstrukcjach nie niosą z sobą takiego komfortu jak walki na stałym lądzie. Oczywiście mleko estalijskich matek było słone, a każdy Estalijczyk czuł się na pokładzie statku jak ryba w wodzie. Co więcej Estalijczycy byli również znakomitymi pływakami, radząc sobie z tą umiejętnością lepiej niż same ryby. To prowadziło do wniosku, że samo powiedzenie powinno raczej brzmieć “Czuć się jak Estalijczyk w wodzie”. Wtedy jednak jakiej metafory użyć, próbując oddać, to jak Estalijczycy czuli się na statku? Leonor była przekonana, że ta nacja wszędzie czuła się świetnie… no może preferowała, ale bez specjalnego nacisku, walkę na lądzie stałym.

Nim akolitka zdążyła zakończyć to błyskotliwe rozumowanie potyczka zdążyła się zakończyć, a nim znalazła czas, aby gdziekolwiek ją zapisać, zakończyła się również sama podróż. Leo dopiero, gdy opatrywała rany kolegów zorientowała się, że sama jest ranna. Zakładanie sobie samemu opatrunków nie jest może łatwe, ale od czego jest się Estalijką.

W samej kwesti knowań i podszywania się pod inne osoby, Leonor nie była może ekspertem, jako, że Estalijczycy z natury rzeczy byli uczciwi, praworządni, doskonali i w ogóle naj. Niemniej nabrała w trakcie przeprawy przekonania, że Gustaw powinien kogoś udawać. Kogo to dokładnie nie wiedziała. Jej wyobraźnia podpowiadała jej opcję, że Baron po prostu będzie Baronem, a scena ta kończyła się mało ciekawie. Aby więc dać sierżantowi czas do namysłu (nie była przekonana, czy może to przynieść dobre skutki) oraz powiększyć liczbę dróg ucieczki zajęła się ogólnym akolitowaniem. Niespiesznie zeszła na ląd starając się wyglądać na znudzoną zbyt długą podróżą i nie wykazując oznak niepokoju. Raczej nieumiejętnie ukrywanego zniecierpliwienia. Nie uznała też za stosowne się przedstawić. Gdy jednak odezwała się, w jej słowach pobrzmiewał żar wiernego wyznawcy reprezentowanej religii.

- Niech prowadzi was Najpotężniejsza Pani, której mądrość i rozwaga nie mają sobie równych. Niech wasza ręka będzie pewna, a oczy uważne - “Bylebyście mi tylko w drogę nie wleźli”, chciała dodać, ale uznała, że nie ma takiej konieczności. To miało być oczywiste.

- Kto tu dowodzi? Podobno transporty nie idą tak jak powinny - wbiła wzrok w strażnika - wiecie coś o tym? Czy z kim mamy rozmawiać? - wzrokiem wskazała w kierunku Barona, że po więcej szczegółów na ich własny temat to zdecydowanie do niego.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline