Fay wszystko niepokoiło coraz bardziej. Nie dość, że ktoś zaczął wyczyniać hałasy po jednej stronie drogi to Kasztaniak dostrzegł drugą grupę zbliżającą się od strony krzaków. Szczerze, to miała dość nieustannego ryzykowania życia dla sprzedaży jakiegoś przeciętnego piwa. Co innego zliczać liczby, czy nawet radzić sobie z rozochoconym i brzydkim szefem, a co innego zastanawiać się każdej nocy, kto spróbuje ci odebrać życie następnego dnia. Lub nawet jeszcze przed świtem.
Złapała łuk i wystrzeliła w kierunku hałasów, które słyszała po drugiej stronie drogi. Na tyle ostrożnie by nie trafić ludzi przy konstrukcji z kijów. Zdawali się, być zaskoczeni wbrew temu, czego można było się spodziewać. Może więc ostrzał nauczy ich lepszego planowania zasadzek.