Franko siedział w kuchni. Zastygły niczym posąg z grobową miną. Nie oddychał. Patrzył tylko na wielki kubek parującej kawy zaciśnięty w stalowym uchwycie dłoni. Para unosiła się do góry kłębiąc się niczym myśli Włocha. Ten wpatrywał się w czarny napój niewidzącym wzrokiem. Tuż obok jego dłoni leżała szczykawka z imieniem... niczym wyrok śmierci. |