Gottfried zaczaił się w krzakach próbując obserwować ruszające się cienie. Siemens nie był w stanie dobudzić Georga. A Rudolfowi nikt nie odpowiedział. Grupka biegła w kierunku ogniska. Borys z Kasztaniakiem wyeliminowali dwójkę z nich. Mimo, iż warunki były niesprzyjające, to strzelcom wciąż mocno sprzyjało szczęście. Mogli tylko modlić się do bogów, by ich nie opuściło.
A niestety opuściło… Robin wykorzystała limit szczęścia i kolejna posłana przez nią strzała nie trafiła celu. Odbiła się od kamienia. Szukający Robin zbóje wciąż nie byli w stanie jej dostrzec.
Pozostała czwórka, która biegła w kierunku ogniska na moment zwolniła przy manekinie, co okazało się dla nich zgubne w skutkach. Strzała wypuszczona przez Fay sięgnęła jednego z nich.
Hoechst stanął w linii z Kasztaniakiem
- Nadbiegają! – krzyknął co sił.
- Rzućcie broń to przeżyjecie! – usłyszeli zza krzaków.
Wtedy też Borys kątem oka zauważył, jakby Wolfgang się poruszył.